28.

557 49 11
                                    

Za tak długie czekanie na rozdział serdecznie żałuję i obiecuję poprawę. Już wiecie, że nie mam netu i muszę łazić do babci. Ale to jeszcze nie wszystko. W weekend zepsuł mi się tablet. I moja siostra musiała przyjechać i go zabrać. A czemu akurat siostra? A bo to ona mi go kupiła. No taka jest moja smutna historia, ale niema co się martwić. Najwyżej będzie nowy tablet. Jest na gwarancji, więc powinni mi go wymienić na nowego jeżeli nie da się naprawić.  A teraz zapraszam państwa do czytanka.

Minął tydzień od czasu, gdy się dowiedziałem o chorobie mamy. Karol próbuje wszystkich metod, aby sprawić żebym chociaż na chwilę poczuł się szczęśliwy. Ale ja nie potrafię być szczęśliwy. W prawdzie czuję jakąś radość, ale to tylko dlatego, że mam przy sobie chłopaka na którym mi zależy. Kocham go i nigdy w życiu nie mam zamiaru go stracić. Jest dla mnie wszystkim. Kiedy mamy zabraknie, on będzie dla mnie jedyną rodziną. Ale ja wierzę, że mama wyzdrowieje i będzie tak jak dawniej. Na razie nic poważnego jej nie dolega. Nie musi leżeć w szpitalu pod kroplówką czekając na dawcę szpiku. Jeżeli zajdzie taka potrzeba, to zgłoszę się jako dawca. Jestem jej synem i na tyle ile będę umiał, na tyle jej pomogę. Teraz mówię, że nic mamie nie dolega, ale w mówiąc to nie myślałem, że zaraz zmienię zdanie. A o tuż to. Siedząc na krześle w kuchni i popijając owocową herbatę, niespodziewanie zadzwonił telefon. Był to telefon ze szpitala. Mama trafiła tam z pogorszeniem stanu zdrowia. Musieli ją jak najszybciej przewieźć na specjalny odział chorób nowotworowych. Kiedy usłyszałem głos lekarza mówiący o mamie, moje serce na chwilę przestało bić. Zamarłem. Siedziałem bez ruchu. Po chwili do kuchni wszedł Kari. Kucnął przy mnie i zaczął mnie szturchać. Ja na początku nie reagowałem, ale po kilku minutach dopiero się ocknąłem. Rzuciłem się mu na szyję i rozpłakałem się jak dziecko. Łzy leciały mi jak woda z kranu. Karol powoli wstał  ze mną z podłogi i usadził mnie z powrotem na krześle. 

K- Kotek? Co jest? Coś z twoją mamą?

H- Tak!!! Przed chwilą dzwonili ze szpitala z wiadomością, że mamie się pogorszyło i trafiła do szpitala. Karol musimy jechać do mamy!!! Proszę.

K- Dobrze. Pewnie, że pojedziemy. Ubieraj się. Ja idę odpalić samochód, żeby się nagrzał.

Pospiesznie się ubrałem i ruszyliśmy do szpitala w którym przebywała mama. Po jakiejś godzinie, może po półtorej byliśmy ma miejscu. Karol nawet nie zdążył zaparkować, a ja już wbiegałem na odział. Wparowałem do recepcji. Babka która siedziała za biurkiem patrzyła na mnie jak na debila. Cały zdyszany wykrzyczałem do niej:

H- Niech mi pani powie gdzie leży moja mama!!!!

R(Recepcjonistka)- Proszę nie krzyczeć. Najpierw niech pan powie jak pańska mama się nazywa. 

H- Małgorzata Wydra!!!

R- Dobrze. Proszę chwilę poczekać. 

H- Ja nie mam czasu!!! Muszę do niej iść!!!

R- Bardzo proszę pana o spokój. Inni też czekają. Powiedziałam, że za chwilkę dowie się pan gdzie obecnie znajduje się pańska mama.

Co za wredne babsko!!! Proszę chwilę poczekać. Powiedziałem sam do siebie z ironią. Nienawidzę takich ludzi. Mówią Ci, że masz chwilę poczekać, a z tej chwili robią się dwie godziny. Ta to akurat miała szczęście. Wróciła po dwóch minutach z jakąś kartką w ręce. Przekazała mi pod jaką salę mam iść, ale o jednym zapomniałem. O Karim!!! Na szczęście zdążył. Wbiegł na korytarz i zaczął się za mną rozglądać.

H- Kariś!!! Tu jestem!!!

Kari podszedł do mnie i razem udaliśmy się pod wskazaną salę. Nad dużymi drzwiami widniał napis:

,, Odział chorób nowotworowych. Wstęp bez zgody lekarza, zabroniony."

Usiedliśmy po salą i zaczęliśmy czekać. Minęło dziesięć, dwadzieścia, czterdzieści minut. I dupa. Nikogo jak nie było tak nie ma. Zaraz mnie tu szlag trafi. No do kurwy nędzy. Ileż można czekać. Postanowiłem działać. Po cichu zakradłem się na odział. Karisiowi kazałem zostać. Jakby coś to tylko ja tam wlazłem. Przeszedłem kilka metrów i przed moimi oczyma ukazał się lekarz. 

L- Co ty tu robisz? Nie wiesz, że tu nie wolno wchodzić?

H- Przepraszam. Tak wiem, ale czekam pod salą już dobrą godzinę. Przyjechałem tu po to by dowiedzieć się co się dzieje z moją mamą. Proszę niech mi pan powie z nią.

L- A jak się nazywa?

H- Małgorzata Wydra.

L- Dobrze. Proszę z mną. 

H- Ja tylko pójdę po mojego chłopaka.

L- Ale....

H- W jego obecności czuję się odważniejszy.

L- Dobrze.

Wróciłem się po Karola i razem z nim i lekarzem poszliśmy do mamy. Karolek ni mógł ze mną wejść. Z jednej strony się cieszę, z drugiej nie. No cóż. Nic nie poradzę. Mężczyzna w białym fartuchu otworzył drzwi. Wszedłem do pomieszczenia. Na jednym  z łóżek leżała mama. Podbiegłem do niej i całej siły ją przytuliłem. Oboje się popłakaliśmy. 

M.H- Dziękuję, że do mnie przyjechałeś.

H- Nie mógłbym Cię zostawić. Jesteś moją mamą. Zobaczysz, wyzdrowiejesz. Wszystko będzie dobrze.

M.H- Mam taką nadzieję synku.

H- Kocham Cię mamo

M.H- Ja Ciebie też. A Z kim ty w ogóle tu przyjechałeś?

H- Z Karim. Znaczy z Karolem.

M.H- Aha. Przepraszam, ale przez to wszystko zapomniała o nim.

H- Nic nie szkodzi mamo. Miałaś prawo.

Siedziałem u mamy sporo czasu. Ale w pewnym momencie zdażyło się coś, czego nie da się zapomnieć. Mama zaczęła się dusić. Próbowałem jej pomóc, ale nie dałem rady. W mgnieniu oka do sali wpadło kilku lekarzy. Natychmiast mnie wyprosili. Nawet nie zdążyłem nic powiedzieć, a już wywozili mamę z oddziału. Wdałem się za nimi w pościg, ale na nic to wszystko. Upadłem na kolana i rozbeczałem się. Krzycząc przy tym jedno słowo: MAMO. Jedyne co mi teraz pozostało to czekać. Karol znalazł mnie gdzieś zapłakanego na korytarzu. Wziął mnie na ręce i usiadł ze mną na ławeczce. Posadził mnie na kolanach i mocno objął. Ja wtuliłem się w niego szepcząc cały czas coś pod nosem. Ona nie może umrzeć. Nie może!!!

Siemka!!! Sorka, że rozdział taki smutny i w ogóle, ale nie chcieliście końca tej książki, dlatego musiałam coś wymyślić. Nie bijcie za to, że rozdział dopiero dziś. Po pierwsze nie mam netu. Po drugie tablet się zjebał. A po trzecie... No a trzeciego punktu nie ma. No to na tyle. Trzymajcie się ciepło i narka. 

Kochaj i Kochaj. Doknes & DealereqOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz