54.

364 29 18
                                    

Kiedy tylko zobaczyłem co tam się dzieje, miałem wrażenie jakbym zaraz miał wypluć płuca. Oparłem się o ścianę i zjechałem w dół, wprost na podłogę. Oczy miałem pełne łez. Od śmiechu oczywiście. Patrzyłem na tą komiczną scenę przez dobre pięć minut. Po uspokojeniu się, wstałem powoli z podłogi i chwiejnym krokiem podszedłem do kanapy na której spał Karol. Marcin cały czas szczelnie trzymał go za nogę i zawzięcie próbował wyjebać go na podłogę. Brunet zaś uporczywie trzymał się oparcia wcześniej wspomnianego wyposażenia pokoju i krzyczał na całe mieszkanie.

K- Puszczaj mnie ty gargamelu jebany! Daj mi spać!

M- Czy ja ci wyglądam na gargamela? W smerfach jeszcze nie zapowiedziano mojego udziału. A ty Hubert zamiast patrzeć jak idiota, to pomógłbyś mi wywalić SWOJEGO chłopaka z "łóżka".   
- Czyy on naprawdę musiał aż tak mocno podkreślić słowo SWOJEGO?

H- Aaaa Marcin, czy aż tak mocno przeszkadza Ci obecność Karola na kanapie?

M- Z Wami to szkoda gadać. Ładnie Cię proszę, abyś łaskawie mi pomógł, a ty co? Stoisz jak dupa. Widzę, że będę musiał to sam załatwić.

H- Marcin! Nieeee! Zostaw go!

I tego się najbardziej obawiałem. Jak w niego już coś wstąpi to nawet kebabem go nie przekonasz. Biedny Karol.... Marcin z całej siły pociągnął bruneta w swoją stronę, na co ten spadł z kanapy uderzając głową o ławę. Natychmiastowo nachyliłem się nad chłopakiem, by zobaczyć czy nic poważnego mu się nie stało. Oczywiście winowajca stał jakby nigdy nic i pogwizdywał sobie wesołe melodyjki. Boże, jakim on jest idiotą. A gdyby Karisiowi coś się stało? Gdyby rozbił sobię głowę o kant stołu? Nie byłoby wtedy już tak śmiesznie. Marcin to tylko umie zadymę zrobić, ale żeby już przeprosić to ma wyjebane. Kariś przez cały czas trzymał się za głowę i coś pomrukiwał pod nosem. Delikatnie pogłaskałem go po tej bujnej czuprynie. Odsunąłem się kawałek i wyciągnąłem rękę w stronę tego nieszczęsnego dziecka. Karol po pozbieraniu się z podłogi, poszedł do kuchni po zimny okład a ja zająłem się sprzątnięciem tego syfu jaki zostawił zarówno on jak i MWK.

DWIE GODZINY PÓŹNIEJ
GODZINA 13:17

Siedziałem na krześle w kuchni i zastanawiałem się nad pobytem Marcina u nas w domu. Po jakiego grzyba on w ogóle do nas przyjechał? Wcześniej wspominał, że miał coś bardzo ważnego do załatwienia i teraz nie ma się gdzie się zatrzymać. Dziwne. Przecież za nie całe dwie godziny miałby pociąg do Legnicy. On coś kombinuje. Muszę się dowiedzieć co ten typ knuje. Ze szklanką wody w ręku udałem się po cichu do salonu. Nasz gość siedział na kanapie i oglądał, jak to mówią starsze panie, wynalazek diabła. Nie widział mnie, po był zaślepiony kolorowymi ruchomymi obrazkami. Mam tylko nadzieję, że nie ogląda nic niestosownego..... Jezu, co ja mam w głowie? Chyba tylko samą wodę.... Zmieniłem kierunek i nastawiłem się na sypialnię. Na palcach przemknąłem przez korytarz wprost do pokoju. Karol siedział przy swoim stanowisku i nagrywał odcinek z Minecraft'a. Wreszczcie wziął się za nagrywki. Chociaż w gruncie rzeczy ja też powinienem coś nagrać. Od trzech tygodni nie było u mnie filmu. Dobra później się tym zajmę. Naważniejsze jest teraz to, by dowiedzieć się co knuje Marcin. Wziąłem łyk zimnej wody, którą cały czas nosiłem ze sobą w szklance i spowrotem udałem się do kuchni. Niestety ktoś musiał przeszkodzić moje poruszanie się po domu. Na mojej drodze stanął ten knur z Legnicy. Przyłożyłem sobie rękę do czoła i ciężko westchnąłem.

M- Hmmm... ciekawe co robi nasz kochany Damianek?

H- Chodzę po swoim domu. Nie mogę?

M- Mordo nikt Ci nie zabrania, ale dziwne jest, że chodzisz jak bandyta po chacie ze szklanką wody w ręku.

Kochaj i Kochaj. Doknes & DealereqOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz