47.

400 32 216
                                    

Siemandzio! Jak tam w szkole? Jutro ostatni dzień tej przeklętej budy, co nie? Kto się cieszy daje znać o tam na dole 👎 W komentarzach. A teraz zapraszam do czytanka 📖

Widziałem ich. To oni. Ratownicy. Wszystko wskazywało, że to oni. Jak z tego wyjdę, to nie wiem w jaki sposób wynagrodzę to Panu Piotrowi. Najlepszy nauczyciel ever. Wszystko mnie bolało. Od brzucha, aż po ręce i twarz. Ciężko mi się oddychało. Miałem wrażenie jakbym miał z dziesięć kilo cegieł na klatce. Nagle zacząłem się dusić. Nie mogłem nabrać powietrza. Czułem strach. A jeżeli umrę? Jeżeli nie dam rady? W głowie roiło mi się od tego typu pytań. Obraz przed oczami coraz bardziej mi się rozmazywał. Kompletnie nic nie widziałem. Jakbym oślepł. Poczułem tylko lekki wstrząs i znalazłem się na noszach. Miałem jakieś rurki w nosie i to chyba przez nie zacząłem oddychać. Potem straciłem przytomność, ale kiedy się ocknąłem, wyczułem obecność osoby którą dobrze znam. Nawet bardzo. Z którą przebywam na co dzień. Karol. Dziękuję. Jednak żyję. A już się bałem, że go nigdy nie zobaczę. Otworzyłem oczy. Ciągle widziałem nie wyraźnie ale mogłem dostrzec kto stoi nade mną. Próbowałem się podnieść, ale delikatnie mnie pchnął do tyłu. Był to w pewnym sensie rozkaz, że mam leżeć. Zrozumiałem co chciał mi przekazać i już nie próbowałem wstawać. Ale ja tak bardzo chciałem go przytulić. Nie mogłem. Otworzyłem usta w celu wypowiedzenia jakiegoś słowa, ale wydobył się z nich tylko cichy nie wyraźny szept.

K- Nic nie mów. Odpoczywaj. Obiecuję, że dorwę tego gnojka. A teraz zdrzemnij się troszeczkę. Wrócę do Ciebie kotek. Kocham Cię.

Podniosłem rękę ale szybko ją opuściłem. Karol pocałował mnie w czoło i wyszedł. Posmutniałem. Chciałem, żeby został. Nie chcę mi się spać. Wolę siedzieć z Karciem. Obruciłem głowę na bok i zacząłem przypominać sobie wszystko co się wydarzyło. Nagle ktoś wszedł do sali. Jakiś chłopak. Nie widziałem kto to. Tylko jakieś zarysy. Podszedł do łóżka i nachylił się nade mną.

N(Nieznajomy)- Słuchaj! Jeżeli komukolwiek powiesz, że byłem to ja, to dostaniesz jeszcze raz w pizdę ale sto razy mocniej. Zrozumiano?! Kinwąłem głową.

N- A i jeszcze jedno. Nie pokazuj już się więcej na tej uczelni. To mój teren. Znajdź sobie nową szkółkę, dla pedałów. Tam będzie Ci lepiej. Może znajdziesz kogoś kto Cię dobrze wyrucha.

I wyszedł. Bałem się, że coś mi zrobi. To Przemo. W chwili gdy wszedł do sali chciałem zacząć krzyczeć. Ale nie miałem sił. Zagroził mi, że jeżeli komuś powiem to skończę gorzej. Nic nie powiem. A policja? Dowiedzą się tylko, że to jakiś chłopak i to wszystko. A jak im powiem, że to Przemo to niedość, że ja oberwię, to jeszcze Kariś. On wygląda jak Pudzian. Karol nie dałby sobie z nim rady. Mam nadzieję, że nigdzie się nie spotkają.

PER.KAROLA

Idąc korytarzem, zobaczyłem jakiegoś typka wychodzącego z sali Hubcia. A może to ten gościu ,który tak bardzo go skrzywdził. Szedłem za nim wzdłuż korytarza, ale skręcił w jakiś zaułek i zniknął. Wróciłem się pod salę. Hubi wygląda strasznie. Jak nie on. Wszedłem do sali. Leżał z głową na boku. Usiadłem obok niego na krześle. Odwrócił się w moją stronę. Spojrzał na mnie i leciutko się uśmiechnął. Odwzajemniłem uśmiech. Oparłem się ręką o materac i chwyciłem go za dłoń. Po jakimś czasie zasnął. W między czasie opowiadałem mu różne rzeczy. To pewnie od tego zasnął. Też zrobiłem się senny. Położyłem głowę na jego dłoni i usnąłem.

DWIE GODZINY PÓŹNIEJ

Ocknąłem się i zobaczyłem nad sobą lekarza. Podniosłem głowę i spojrzałem na niego. Szeptem oznajmił mi, że prosi mnie do siebie. Wyszedłem za nim, puszczająć dłoń Hubcia. Wszedłem do gabinetu i usiadłem na krześle. Lekarz usadł naprzeciwko mnie i rozpoczął rozmowę.

L- Proszę Pana. Nie będę owijał w bawełnę.

K- Co się dzieje? Niech Pan mówi.

L- Pan Hubert ma złamane cztery żebra, lewą rękę w dwóch miejscach, wstrząśnienie mózgu i uszkodzoną wątrobę. Są to liczne obrażenia, ale najbardziej nie pokoi mnie, że nadal nie odzyskał odpowiedniej widoczności.

K- Jak to? Jakiej widoczności?

L- Pański chłopak został dotkliwie pobity. Podczas uderzenia w okolicach oczu i wstrząśnienia mózgu, doszło do uszkodzenia nerwów łączących mózg i gałki oczne. Przez to pacjent słabo widzi. Obawaim się, że może stracić wzrok.

K- Nie, nie! Niech Pan nawet tak nie mówi. On ma widzieć! Rozumie Pan?! On ma widzieć!

L- Niech Pan poczeka! To nie zależy odemnie.

Wyszedłem i usiadłem na ławce. Jak to? Hubi może stracić wzrok przez jakiegoś debila? Nie pozwolę na to. On będzie widział i koniec kropka. Dorwę tego gnoja. Przysięgam. Ale jak dostanę go w swoje ręce to gorzko tego pożałuje, że ze mną zadarł. Tak mu wjebie, że popamięta mnie do końca życia. Już nigdy nie zbliży się do Hubcia. Nawet jakbym miał pójść za to siedzieć. Zabiję skurwysyna.

No hej. Dzisiaj taki krótszy rozdział. Ale we ferię będą dłuższe. Obiecuję. No to piszcie tam na dole 👎 jakie macie ciekawe plany na ferię. Wyjeżdzacie gdzieś czy coś. Jak osobiście zostaję w domu. Nigdzie nie jadę. Wolę pooglądać jakieś filmy i pospotykać się ze znajomymi. A teraz trzymajta się i do następnego. Paptki 📖💗

Kochaj i Kochaj. Doknes & DealereqOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz