4.

1.2K 62 17
                                    

Wiem rozdział miał być w poniedziałek, ale jest dzisiaj. Zapraszam do czytania.

Już nie spałem, gdy nagle usłyszałem huk i jakieś jęki. Te jęki należały do Huberta. Ciekawe co on tam wyprawia? Masturbuje się, czy co? Nie, no bardzo śmieszne Karol. Wstałem i udałem się w stronę salonu. Moje wejście do tego pomieszczenia można by było nazwać ,, Wejściem Smoka'' Hubert leżał na podłodze, obok kanapy, jęcząc i przy tym trzymając się za stopę. Kiedy zobaczyłem jego minę i te słodkie zaspane oczka to od razu zrobiło mi się ciepło na sercu. Podszedłem do niego i podałem mu rękę by pomóc wstać tej biedaczynie. Ale pociągłem go tak mocno, że wleciał na mnie i ... nasze usta zetknęły się w lekkim pocałunku. Hubi odskoczył ode mnie i usiadł na kanapie, sycząc z bólu. 

K- Sorry. To nie było specjalnie. Powiedziałem speszony. 

H- Nic się nie stało.

K- A omijając ten temat, to co Ci się stało?

H-Uderzyłem się w palec. I wymijając Twoje drugie pytanie. Byłem zaspany i wstawając nie zauważyłem stolika.

K-Mocno Cię boli? Zapytałem troskliwie.

H-Boli jak cho... A co ty tak się o mnie troszczysz, co?

K- Nie troszczę się. Znaczy...

H-Znaczy?! Co chciałeś powiedzieć?

K- Nic ja... Zacząłem się jąkać. Nie wiedziałem co powiedzieć.

H- Co to znaczy ,, Nic''?! Masz mnie gdzieś?

K- Nie, ja nie mam Cię gdzieś, tylko... Byłem zakłopotany. 

Do czego on zmierza? Stałem jak wryty. Nagle chłopak podszedł do mnie i przytulił. Zaskoczyło mnie to. Nie wiem czemu, ale odwzajemniłem przytulasa. Coś mnie do tego zmusiło. Chyba... Już wiem!!! Nic mnie to tego nie zmusiło, tylko to ja sam chciałem. Staliśmy tak wtuleni w siebie z dobre dziesięć minut. Tą piękną chwilę przerwał dzwonek mojego telefonu. Odkleiłem się od Hubcia i odebrałem dzwoniący telefon. 

K- Halo... Cześć mamo. A nic ciekawego. Chcesz wpaść z tatą. Aha. A kiedy? Za tydzień? Ok mi pasuje. No, to do zobaczenia. Pa. Ja Ciebie też. Pa pa.

H- K-kto to był?

K- Moja mama! Wpadnie z tatą za tydzień w odwiedziny!

H- Ale do mnie nie musisz mówić takim tonem. 

K- Przepraszam. Nie chciałem.

H- Nic się nie stało kotku.

Nie wierzę w to!!! No po prostu nie wierzę!!! Nie chodzi mi oto, że jestem na niego zły, czy coś. Ale... Może on też coś do mnie czuje? Na pewno nie. Pewnie mu się wymsknęło. On nie jest przecież gejem.

JAKIŚ CZAS PÓŹNIEJ

Oglądaliśmy z Hubim jakieś popierdolone seriale, bo nie było nic ciekawego do roboty. Zrobił się wieczór i na dworze było chłodniej niż wcześniej. Przez cały czas patrzyłem kątem oka na Doknesa, który wiercił się jak mucha w smole. Widać było, że nie ciekawi go nic co leci w tej zasranej telewizji.

K- Hubert?

H- Co chcesz?

K- No, bo wiercisz się i wiercisz. Masz owsiki, czy co?

H- Nie nie mam. Po prostu mi się nudzi.

K- To choćmy się przejść jak Ci się tak potwornie nudzi.

H- Taaaak!!! Wykrzyknął z entuzjazmem.

PER. HUBERTA

Chwilę później, szliśmy już obok siebie- Ja i Karol. Na niebie było pełno gwiazd i ani jednej chmury. Na ulicach widniała pustka. Sporadycznie jechał jakiś samochód. Nagle doszliśmy na jakieś wzgórze. Było tam tak pięknie i uroczo. Karol usiadł na trawę, po czym chwycił mnie za rękę i pociągnął w dół. Był to znak, że mam usiąść obok. Kari objął mnie w pasie i przyciągnął do siebie. Położyłem głowę na jego ramieniu. I tak wpatrywaliśmy się z góry na oświetlone miasto. Nastał noc. Zrobiło mi się trochę zimno, więc wtuliłem się w Karolka. On zawsze był taki ciepły, nawet jeżeli na dworze był mróz. Poczułem w sobie radość i ciepło. Moje piękne myśli przerwał głos Delka.

K- Wiesz co? Muszę Ci coś powiedzieć.

H- To mów. Wysłucham to co masz do powiedzenia. Powiedziałem spokojnie.

K- N-n-no bo ja... ja... Ja Cię kocham Hubert!!! Tylko proszę za nim uciekniesz i zostawisz mnie samego to powiedz chociaż coś.

H- Nie mam zamiaru nigdzie uciekać, a tym bardziej nie zostawię Cię samego.

W tym momencie odwróciłem wzrok na Kariego i zrobiłem to, co uważałem za słuszne. Pocałowałem go. On pogłębił ten pocałunek. Teraz już wiem, o kim śniłem co noc, o kim myślę co dzień. To mój najlepszy przyjaciel, którego tak bardzo kocham. Tylko czemu ja wcześniej tego nie wiedziałem? Nagle brunet przestał mnie całować i powiedział:

K- Kochanie, może pójdziemy do domu i tam dokończymy, bo zrobiło się już chłodno. A nie chciałbym, żebyś zamarzł.

H- Nie bój się nie zamarznę. Ale do domu możemy iść.

Wstaliśmy z ziemi i udaliśmy się w stronę mieszkania mojego misiaka. Przez całą drogę trzymaliśmy się za ręce.

Spodziewaliście się tego? Chodzi mi o dzisiejszy rozdział, oczywiście.  Rozdział będzie jutro lub we wtorek. Jeżeli będzie mi się chciało. Jestem takim lekkim leniem. HEH!!!  No, to nic. Papatki.

Kochaj i Kochaj. Doknes & DealereqOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz