44

415 33 13
                                    

Siemanko. Czytaj koniec. WAŻNE!!! 📖

Wróciliśmy do domu. Ciężko było odciągnąć Huberta od tego auta. Był zachwycony. Ale w końcu uległ i dał namówić się na spacer. Ostatecznie padło na park. Mam trochę przykre doświadczenia z tym miejscem, ale nie można ciągle wracać do starych dziejów. Trzymałem Hubiego za rękę i prowadziłem go w pewne miejsce. A mianowicie na naszą polankę. Odsunąłem gałęzie a za nimi ukazała się piękna łączka. A gdzie nie gdzie można było dostrzec przebiśniegi. Zostało co prawda jeszcze trochę śniegu, ale mimo to usiadłem na trawie i dałem Hubciowi znak, że ma usiąść mi na kolanach. Przypomniał mi się teraz tamten wieczór. Siedziałem tak samo jak w tym momencie. Hubiś obok mnie z głową opartą na moim ramieniu. I wtedy obruciłem się do niego i powiedziałem, że go kocham. Aż się popłakałem. To było takie piękne. Tak bezmyślnie po prostu wbiłem się w jego usta. Nie spodziewał tego. Był zaskoczony. Ale mimo to oddawał pocałunki. Kiedy przestaliśmy się całować, jego oczy zaświeciły się jak gwiazdy. Mocniej niż kiedykolwiek. Czułem, że on też to pamięta. Teraz właśnie przypomniały mi się moje plany. Jak w mojej głowie roiło się od pomysłu na oświadczenie się Hubertowi. Ale i tak pewnie nikogo to nie obchodzi. Cmoknąłem go jeszcze raz. Razem z nim podniosłem się z ziemi i ruszyłem w stronę najbliższego drzewa. Wyciągnąłem z kieszeni kurtki mały scyzoryk i zacząłem nim wyskrobywać napis. Kiedy skończyłem, odsłoniłem dzieło i pokazałem je Hubciowi. Z jego oczu poleciały łzy. Przytuliłem go i przeczytałem napis na głos.

K- Ty moim słoneczkiem, a ja twoim skarbem. Ja twą tarczą, a ty moim lekiem. Jestem dla Ciebie najważniejszy, a ty jesteś dla mnie całym światem. Nasza miłość mocna jak dwa wielkie głazy. Nie do zniszczenia, nie do zabicia.
Karol i Hubert na zawsze❤

Czytając to, uwolniłem kilka łez. Zasłoniłem rękoma twarz by nie widział, że płaczę. Ale niestety musiał dostrzec, że coś jest nie tak. Objął mnie mocno i poczekał aż się uspokuję. Potem zaproponował, abyśmy udali się z powrotem do domu. Przed drzwiami zmieniłem plany całego dnia. Nawet nie zdążyłem odkluczyć drzwi. Obruciłem się na pięcie, chwyciłem Hubcia za rękę i zaprowadziłem go na dwór. Otwarłem jego dłoń i położyłem na niej klucze do auta. Spojrzał na mnie ze zdziwieniem i spytał:

H- Dlaczego dajesz mi te klucze?

K- Bo jest to Twoje auto. I to ty powinieneś je mieć, a nie ja. A teraz wsiadaj.

H- Do czego?

K- Do samochodu swego głuptasie.

H- Po co mam wsiadać do samochodu.

K- No jedziemy na wycieczkę.

H- Ok?

K- Ale czekaj! Za kierwonicę masz siadać.

H- Ale ja...

K- Nie dyskutuj. Wsiadaj.

Wsiedliśmy do samochodu. Ja na miejscu pasażera, a Hubiś za kierownicą. Umie jeździć, ale nie tak dobrze by już poruszać się po mieście. Odpalił silnik i chwilę wpatrywał się w drogę. Szturchnąłem go leciutko.

K- Ruszaj Hubiś. Pomogę Ci. Dasz radę.

I tak stałem się tymczasowym nauczycielem prawa jazdy. Po świętach Hubi idzie już na kolejne jazdy. Nie wiedział dokąd jedzie. Po prostu jechał przed siebie.

TRZY GODZINY PÓŹNIEJ

Dotarliśmy na miejsce. Teraz mogę zdradzić gdzie nas zaprowadziłem. Spełniłem prośbę Hubcia. Przyjechaliśmy do Bielska. Do mojej przyszłej "teściowej". Kiedy Hubert zobaczył gdzie się znajdujemy, mocno mnie przytulił, a potem wbiegł do domu. Na wejściu przywitała mnie Nala. W salonie stał Hubert ze swoją mamą. Przytulali się. Słodki widok. Przesiedzieliśmy tam cały dzień. Przyszedł czas, aby wracać do domu.

Kochaj i Kochaj. Doknes & DealereqOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz