53

346 30 25
                                    

Wiem, wiem nie było rozdziałów przez ponad miesiąc. Chyba? Ale wynagrodzę to. Ok? No mam nadzieję. A czemu mnie nie było? Dowiecie się potem.
Zapraszam cię drogi czytelniku do, do, do..... No to czytania Kuźwa mać!!! 💗

Dwa dni temu wróciliśmy do domu. Z jednej strony się cieszyłem, ale z drugiej nie za bardzo. Nasz pobyt tam, pozwolił mi spędzić więcej czasu z Karolem. Chciałbym, żeby tak było zawsze. Czasami odczuwam takie wrażenie, że oddalamy się od siebie. A teraz przez to co się ostatnio wydażyło, jesteśmy dla siebie jakby obcy. Prawie w ogóle nie rozmawiamy, nie przytulamy się. To mnie męczy i to bardzo. Nie chcę go stracić. I muszę coś zrobić, aby do tego nie dopóścić.

K- Robię tosty! Chcesz jednego?!

H- Pewnie! Nawet dwa!!!

K- Nie chcę Cię upaść! Będzisz gruby!

H- Spokojnie, nie będę!!!

Siedziałem na kanapie i czekałem na mojego tosta, którego przygotowywał Karol. Darł się przez cały dom, czy jestem głodny. Ja jedzeniem nie pogardzę, ale nie jem go zbyt dużo, ponieważ "ktoś" twierdzi, że będę gruby. Nie groźi mi to, bo nikt z mojej rodziny nie jest otyły. Więc, czym tu się martwić? No niczym! W końcu po dłuższych, dość męczących wyczekiwaniach przybył Kari z jedzonkiem. Usiadł obok mnie i podał mi talerz z dwoma tostami, tak jak prosiłem. Myślałem, że zjemy tak jak zawsze, ale coś nie tak. Kariś siedział po turecku z talerzem w ręku, patrzył się w telewizor i jednocześnie przeglądał Facebook'a. Odruchowo wyłączyłem telewizor i wyrwałem chłopakowi urządzenie z dłoni. Spojrzał na mnie ze zdziwieniem i kawałkiem tosta w ustach. Odebrałem od niego powoli talerz i odstawiłem go na stolik. Obrucił się tak,aby siedzieć na przeciwko niego. Wziąłem głęboki oddech.

H- Karol proszę powiedz mi, ale szczerze, czy ty mnie jeszcze kochasz?

K- Co to za głupie pytanie? Oczywiście, że tak. Jesteś całym moim światem.

H- Skarbie zrozum, że pytam o to dlatego bo oddalamy się od siebie. Kompletnie nie spędzamy ze sobą czasu. Martwię się, że któregoś dnia to wszystko pryśnie. Jak bańka mydlana. Nie chciałbym tego zmarnować. Kiedyś chodziliśmy na spacery, do kina, do kawiarni. Oglądaliśmy razem filmy. A teraz?

K- Pozwól, że Ci przerwę. Zauważyłem to. I też mnie to trapi. Kocham Cię całym sercem. I gdybym stracił tak wspaniałą osobę jaką jesteś ty, to chyba odebrałym sobie życie. Skoczyłbym z mostu, z dachu. Cokolwiek. Byle by nie nie żyć samemu.

H- Nie mów tak! To straszne! Nie pozwoliłbym Ci na to! Jezu! Dlaczego!?

K- Kotek, spokojnie. Jestem tu. Jestem przy Tobie. Uspokój się. Obiecuję, że nigdy nic sobię nie zrobię. Będę żyć. Chociażby dla Ciebie.

PER.KAROLA

Przytuliłem go mocno. Nie mógł się uspokoić. Też się o to boję. Zdążyłem zauważyć to wszystko, co po między nami się dzieje. Cały czas myślę o tym,.... O nas. Kocham go najmocniej na świecie i nie wybaczyłbym sobie, gdybym musiał patrzeć na jego cierpienie. Tylko dlaczego ja nic z tym nie robię? Czuję się bez silny w tej całej sytuacji. Nic nie umiem zrobić. Czekam na przebieg wydarzeń. Tylko to może doprowadzić do rozpadu naszego związku. Jestem głupkiem! Pieprzonym głupkiem! Dobra, dosyć tego Karol! Czas wsiąść się w garść i zacząć działać. Odsunąłem się lekko od Huberta i zagłębiłem się w jego spojrzeniu. Z jego niebieskich oczu płynęły łzy. Otarłem je ręką i po chwili sam się rozbeczałem. Nie umiałem pojąć, dlaczego tak właśnie zrobiłem. Pewnie dałem teraz Hubertowi do zrozumienia, że jestem beksą. Nie lubię z mazać, ale w takich tragicznych sytuacjach nie umiem nie płakać. Przytuliłem go jeszcze raz, ale tak, że szczelnie zamknąłem go w swoich ramionach. Hubiś wtulił się we mnie jak w misia, ale i tak dalej pociągał nosem. To tak słodko brzmi. On nie może płakać. Nie chcę żeby się smucił. Zacząłem go łaskotać po całym ciele. Kiedy tylko usłyszałem jego śmiech, pocałowałem go. On oddał pocałunek ale oderwał się ode mnie i nic nie mówiąc wstał, i poszedł do łazenki. Usiadłem i patrzyłem przez chwilę w ścianę. Ale po chwili wybiegłem jak oparzony obijając się o futrynę. Z prędkością światła wjebałem się w drzwi. Zachwiałem się na nogach i upadłem na ziemię. Ale jakoś doczołgałem się pod drzwi. Uderzyłem w nie pięścią na znak, że rządam by je otworzył.

K- Hubiś? Skarbie? Proszę otwórz. Co się stało?

H- Idź sobie. Nic się stało. Po prostu.... Do cholery zostaw mnie w spokoju!

K- Hubi, nie rób jaj. Chcę ci pomóc.

H- Mi nie pomożesz....

DWIE GODZINY PÓŹNIEJ

Siedziałem jak idiota dwie godziny pod drzwiami. Pukałem, mówiłem do niego a on nic. Nie wiem co się z nim dzieje. On chyba naprawdę zamienia się w dziewczynę. Okres i te sprawy. Po przesiedzeniu połowy dnia po kiblem, stwierdziłem, że pójdę po coś co Hubiś lubi najbardziej. Półgodziny później stałem już pod tym samym pomieszczeniem co wcześniej. W ręku trzymałem tortillę. Myślałem, że to go zwabi, ale nic z tego. Odłożyłem jedzenie obok i usnąłem pod drzwiami. Byłem zmęczony jak nigdy w życiu. Obudziłem się o drugiej w nocy. Kiedy rozejrzałem się dookoła, wywnioskowałem, że Hubiś jeszcze nie wyszedł. Miałem dość siedzienia jak bałwan na podłodze. Wstałem i poszedłem położyć się na kanapę. Nie miałem ochoty spać w łóżku. Nakryłem się kocem po same uszy i odpłynąłem. Ciekawe, czy jutro też będę musiał siedzieć cały dzień pod drzwiami?

PER.HUBERTA

Kiedy tylko zorientowałem się, że Karol wstał spod drzwi, wyszedłem z łazenki i udałem się do łóżka. Zasnąłem momentalnie. Rano obudził mnie dzwonek do drzwi. Zaspany wstałem i poszedłem ku drzwiom. Otworzyłem je a w nich ujrzałem Marcina. W jego oczach widziałem zakłopotanie. Spojrzałem po sobie i zdałem sobie sprawę, że jestem w samych gaciach.

M- Siema mordo! Widzę, że u Was niezły bal był.

H- Jaki bal? O czym ty pleciesz? Dopiero co wstałem. A co cię do nas sprowadza?

M- Byłem tutaj w ważnej sprawie, ale nie mam się narazie gdzie zatrzymać. Czy móg....

H- Wchodź....

Po tym jak Marcin wszedł do domu, ja pobiegłem się ubrać. Gdy wszedłem do salonu, moim oczom ukazał się bardzo śmieszny i komiczny widok. MWK trzymał Karola za nogę i wyciągał go za nogę. Ten zaś trzymał się uporczywie boku kanapy i wrzeszczał na całe gardło

K- Puszczaj mnie ty gargamelu jebany! Daj mi spać!

Usiadłem pod ścianą i zacząłem się śmiać. To było takie komiczne. Nie mogłem się powstrzymać. Czułem, że zaraz wylecą mi płuca.

Siemanko. Proszę mnie nie wyzywać. Wiem, że nie było rozdziału od ponad miesiąca. Nie miałam weny, dużo nauki, wiele ważnych spraw. Ale mam nadzieję, że mi to wybaczycie. Nie złoście się. Ale ta przerwa dobrze mi zrobiła i od dzisiaj rozdziały będę regularnie. No więc, macie rozdział. Późno, ale jest. Dobranoc wszystkim i do następnego rozdziału. Papatki 💗😻📖

Kochaj i Kochaj. Doknes & DealereqOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz