27.

559 50 15
                                    

Taka mała informacja. Jeżeli ktoś z Was ma Snapchata to możecie mnie dodawać. Claudiax18 Pod taką nazwą mnie znajdziecie. No, a teraz czytajta rozdział 💗

Hubiś poszedł się uczyć. A ja powróciłem do poprzedniej czynności, czyli siedzenia przy oknie i popijania gorącej czekolady. Cały czas miałem wyrzuty sumienia. W połowie to była moja wina, że Hubert jest obolały. Ale nic nie poradzę na ten jego ból. Nawet jak będę go przytulał to, to mu nic nie pomoże. Mam nadzieję, że do jutra mu przejdzie. Bo jeżeli nie, to już mu nie pozwolę nigdy na takie coś. Z braku zajęcia zacząłem bezsensownie chodzić po mieszkaniu. Co za nudy. Trzeba się czymś zająć. Już wiem!!! Zrobię dziś samodzielnie obiad. Nie jestem mistrzem gotowania, ale coś tam powinno mi wyjść. Podreptałem do kuchni. Otworzyłem lodówkę, a tam.... Same światło. Przecież zanim całe to towarzystwo się tu zeszło, to lodówka była pełna. Co za wieprze. Żeby wszystko wyżreć. Chamstwo. Dobra, ale nie mam im tego za złe. Niestety, ale będzie trzebało iść do sklepu. Powiedziałem Hubciowi, że idę na zakupy. Ubrałem się ciepło i udałem się do sklepu. Po drodze wymyślałem co można zrobić dzisiaj na ten obiad. Chciałem zrobić coś, co Hubi lubi najbardziej. Tylko problem w tym, że ja nie wiem co on lubi jeść. Jestem jego chłopakiem, a nie wiem tak prostej rzeczy. Po chwili namysłu postanowiłem, że zasięgne porady mamy Huberta. Wybrałem numer i zadzwoniłem. Dowiedziałem się, że niebieskooki najbardziej lubi makaron rurki z sosie pieczarkowym z kawałkami kurczaka. Nawet dobre. Jeszcze nigdy tego nie jadłem, ale warto spróbować. Dla Hubcia. Kupiłem wszystko co potrzebne i ruszyłem z powrotem do domu. W między czasie zaczął padać śnieg. Jebana pogoda. Za trzy tygodnie jest Wielkanoc, a tu wszędzie leży po pięć, sześć centymetrów śniegu. Czuję się jakby była zima, a nie wiosna. Co ja powiedziałem? Wielkanoc? To będą pierwsze moje święta z Damiankiem. Ciekawe czy on też się cieszy, że będzie spędzał ze mną święta? Będziemy musieli jeszcze jechać do Bielska, do jego mamy. Hubi na pewno będzie chciał jechać. Nie widział jej już dobre trzy miechy. Albo i więcej. Dotarłem do domu. Wszedłem i od razu usłyszałem krzyki mojego aniołka. Kiedy stanąłem w drzwiach sypialni, to o mało nie dostałbym telefonem w głowę. Hubert siedział na łóżku. Trzymał się za głowę i płakał. Usiadłem obok niego i mocno przytuliłem. Uniosłem jego głowę i otrłem zapłakane oczka.

K- Co się stało? Czemu płaczesz?

H- Nie chce o tym rozmawiać.

K- Hubi proszę. Mi przecież możesz powiedzieć wszystko.

H- No o-ok. Pamiętasz jak kiedyś mi się śniło, że ty mnie zostawiłeś, a mama miała białaczkę.

K- Pamiętam.

H- No to teraz właśnie się dowiedziałem, że mama jest chora. I to na białaczkę. Kari rozumiesz, moja mama jest chora. Całe moje życie się wali.

K- Ale jak to? Jak to możliwe?

H- No normalnie. Możesz mi obiecać, że nigdy mnie nie zostawisz.

K- Obiecuję.

H- Kocham Cię.

K- Ja Ciebie też.

Nie mogę w to uwierzyć. Jak to możliwe? Muszę teraz być przy nim. Teraz jest mu ciężko, ale na mnie może liczyć. Pomogę mu przejść przez to wszystko. Siedziałem i pocieszałem go, ale nic nie pomogło. Co ja mam zrobić, żeby przestał się smucić? Chyba nic. Przeszliśmy do salonu. Okryłem go kocem i zrobiłem mu herbaty na uspokojenie. Chciałbym, żeby jutro został w domu, ale musi iść na te przeklęte testy próbne. Poszedłbym za niego, ale tak się nie da. Usiedliśmy wspólnie na kanapie i odpaliliśmy komedię. Może trochę się rozweseli. Położył głowę na moich nogach i skulił się w kłębek. Przez cały film głaskałem jego miękkie włosy. Na szczęście się uspokoił. Nagle urwał mi się film. Obudziłem się na kanapie z Hubertem. Zasnęliśmy. Znowu. My zawsze zasypiamy w połowie filmu. Powoli wstałem tak, aby nie zbudzić mojego słodko śpiącego kotka. W zwiąku z tym, że była dość nie wczesna godzina, stwierdziłem, że trzeba iść coś zjeść i położyć się spać. Zjadłem kolację i załatwiłem sprawy łazienkowe. Przeniosłem jeszcze Hubisia do sypialni. Mocno go przytuliłem i zasnąłem z nadzieją, że to wszystko okaże się złym snem.

PER.HUBERTA

Nie miałem na nic ochoty. Nawet na pójście do szkoły. Byłem załamany. Nie mogę uwierzyć w to, że moja kochana mama jest chora. Czemu zawsze wszystkie najgorsze rzeczy spotykają mnie? Ja nie jestem złym człowiekiem. Nigdy nie zrobiłem nikomu krzywdy. To co? Za to, że jestem dobry, to mama musi mieć raka? No chyba na to wychodzi. Kari próbuje mnie jakoś pocieszyć. Ale ja nie umiem o tym zapomnieć. On nie rozumie co to jest mieć umierającą mamę. Kocham go ponad życie, ale.... Wiem, że jemu też jest ciężko. Chociaż... Ze względu na wszystko będę żyć dalej. Mam jeszcze dla kogo żyć. Karol nie chciałby, abym coś sobie zrobił. W końcu po dłuższym myśleniu uszykowałem się i wyruszyłem do szkoły. Na lekcji od razu wszyscy zauważyli, że coś mi jest. W końcu sam pan Piotr się zainteresował tym, że nie uczestniczę w lekcji.

Pan Piotr- Hubert możesz mi wytłumaczyć dlaczego nie uczestniczysz w lekcji? To co teraz omawiamy Ci się przyda na testach. Jesteś mądry, ale musisz uważać na lekcjach.

H- Przepraszam pana bardzo. Po prostu jestem zmęczony. Musiałem nakłamać bo co miałem zrobić? Powiedzieć mu prawdę? Raczej nie.

Pan Piotr- Proszę Cię nie kłam. Masz całe czerwone oczy. Co się dzieje? Jestem Twoim wychowawcą i jeżeli coś się dzieje to mów śmiało.

H- Nic się nie dzieje. Niech mi pan da święty spokój.

Pan Piotr- Nie unoś głosu. Ja chce Ci tylko pomóc.

H- Rozumiem, ale ja nie potrzebuję pomocy. Nikt nie może mi pomóc.

Pan Piotr- Jeżeli tak mówisz. Ok. Już nic nie zdążymy dzisiaj zrobić. Zaraz jest przerwa. Pakujcie się i możecie już wychodzić. A ty Hubert zastajesz. 

H- Dobrze.

Co on ode mnie chce? Już mu mówiłem, że nie potrzebuję pomocy. Łaski bez. Wszyscy wyszli, a ja zostałem z panem Piotrem w sali. Nie powiem mu prawdy. On nie musi wszystkiego wiedzieć. Próbował się czegoś dowiedzieć, ale ja byłem nie ugięty i nic nie powiedziałem. Szybko zakończyłem to " przesłuchanie" i poszedłem pod salę w której mieliśmy mieć kolejną lekcję.

PO SZKOLE

Wróciłem do domu. Nareszcie. Na ostatnich dwóch lekcjach były te zasrane testy. Cholerstwo. Po tym jak się dowiedziałem, że mama jest chora to nie miałem już ochoty na dalsze wkuwanie. Pewnie będę musiał pisać jeszcze raz. A mam do w dupie. Najwyżej nie zdam i tyle. Najważniejsze jest teraz to, aby mama wyzdrowiała. To się teraz liczy, a nie głupie testy. Jedyne co teraz potrzebowałem to, to żeby ktoś mnie przytulił. Poszedłem do Karola. Siedział na kanapie. Jak zwykle. Wtuliłem się w niego. On przysunął mnie do siebie i pocałował w czoło. On zawsze wie czego mi trzeba. Jest jak mama. Ona też zawsze o mnie dba. Wiem, że Kari będzie mnie wspierał w tych trudnych dla mnie chwilach. Jest dla mnie opoką. W każdym momencie mogę mu się wyżalić. Tak mocno go kocham. I on mnie też.

Hejka. Sorka, że rozdział dopiero dzisiaj, ale trudna sytuacja na froncie. Skończył mi się net i muszę chodzić do babci, aby coś sprawdzić. Więc na komentarze mogę odpisać dopiero w sobotę lub w piątek. Nie złoście się na mnie. Nie moja wina, że tak mało mam tego netu. No a teraz kończę bo muszę iść do domu. A mam do przejścia dosyć spory dystans. Chyba, że babci będzie się chciało zawieść swoją ukochaną wnuczkę samochodem. To papatki i do następnego rozdziału. Bayo


Kochaj i Kochaj. Doknes & DealereqOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz