PER.KAROLA
Święta, święta i po świętach. Tak szybko minęły. Szkoda. Ale nic nie trwa wiecznie. Czas do szkoły. Ja na uczelnię a Hubiś na jazdy. Co prawda on też musi chodzić na zajęcia ale więcej czasu będzie teraz poświęcał na naukę prawa jazdy. Wiadomo, że sam mógłbym go uczyć bo umiem jeździć, ale lepiej nauczą go na kursach. Ma dużo czasu na naukę. W wolnym czasie przydałoby się coś nagrać na Youtube, bo już chyba z dobre trzy miesiące nic nie wstawiałem. Hubi też. Mam pomysł! Nagramy coś wspólnie. Widzowie jeszcze nic nie wiedzą, że jesteśmy razem. I narazie nie chciałbym aby się dowiedzieli.
ŚRODA RANO GODZINA 6:30
Zagłuszyłem ręką dzwoniący budzik. Hubert przekręcił się na drugi bok i przeciągnął się leniwie. Założyłem okulary i spojrzałem w stronę okna. Poranne słoneczko oznajmia, że czas wstać. Za półtorej godziny mamy zajęcia. Trzeba się ruszyć. Usiadłem i wyprostowałem kolana. Hubi spał i z jego pozy można było wywnioskować, że nie ma zamiaru dziś wstawać z łóżka. Pogłaskałem go po ręce i lekko pocałowałem w policzek.
K- Hubiś. Śpiąca królewno. Czas wstać. Koniec leniuchowania. Uczelnia czeka.
H- Jeszcze chwilkę. Karol, proszę daj mi pospać. Najwyżej nie pójdę dziś na zajęcia.
K- Co to, to nie. Nie ma spania do południa. Idziesz i koniec kropka.
Postanowiłem zastosować drastyczne środki. Wstałem i obrzedłem łóżko o kąt 90° i nie postrzeżenie chwyciłem Hubcia za nogę. Zacząłem iść do tyłu ciągnąc przy tym chłopaka za sobą. Momentalnie odwrócił wzrok spod poduszki i spojrzał na mnie pół przerażeniem a pół zdziwieniem i błagalnością. Kiedy ocknął się z transu sennego, zaczął chwytać się wszystkiego co tylko było możliwe. Poduszek, kołdry. Nawet materaca i ramy od łóżka. Takim oto sposobem utrzymał się na łóżku może z minutę. Biedny Hubert wyciągnięty za nogę z łóżka siedział teraz na podłodze oparty o drewnianą ramę i patrzył na mnie z troszku pogardą. Ale to tylko chwilowe. Zmarnowałem na to głupstwo dziesięć minut. Zostawiłem go samego, a sam ubrałem się i poszedłem zrobić śniadanko. Po chwili ujrzałem tego leniucha z miną dziecka, któremu ukradziono lizaka. Usiadł na blacie i patrzył jak przygotowywuję jedzonko :) Postawiłem na stole talerze z tostami i miałem już usiaść ale zatrzymałem się przy krześle i spojrzałem na Hubisia. Cały czas siedział na blacie. Podszedłem do niego i oparłem się rękoma o blat obok jego bioder. Przystawiłem twarz do jego i spojrzałem mu w oczy.
K- O co jesteś obrażony? Cio?
H- No bo wyciągnąłeś mnie z łóżka jak jakiegoś menela czy coś.
K- Hubi. To były żarty. Zaraz mamy zajęcia. Nie możesz robić sobie ciągle wolnego bo Cię wywalą. Musisz tam chodzić czy tego chcesz czy nie. Mi też się nie chce a idę.
H- Ok. Zjedzmy te tosty bo wystygną. A i, Kari?
K- Tak?
H- Pójdziesz ze mną dzisiaj na te jazdy? Wiesz to są moje pierwsze u tego kursanta.
K- A o której?
H- O 15:00
K- Przepraszam Cię skarbie, ale siedzę dziś na uczelni do 17:00
H- Aha. Nie no spoko.
K- Gniewasz się? Naprawdę przepraszam.
H- Nie gniewam się. Rozumiem.
Ściągnąłem go z blatu i usadziłem sobie na kolanach. Zjedliśmy śniadanko w ciszy. Po nasileniu żołądka, ubraliśmy się i ruszyliśmy tradycyjnie na tramwaj. Ja w swoją stronę, a Hubi w swoją. Dotarłem na uczelnię trzy minuty przed lekcją. Spotkałem przy okazji kilku znajomych, których już dawno nie widziałem. Kiedy tylko zostało oznajmione, że zaczęła się lekcja, wszedłem do sali i zająłem swoje miejsce. Ciekawe co teraz myśli Hubiś?
PER.HUBERTA
Siedziałem w ławce i myślałem o tych jazdach. Szkoda, że Kari nie może ze mną pójść. Czuję, że coś złego się wydarzy. Ale ja to tam zawsze mam złe przeczucia. Jak zwykle Bartek znowu nadawał. Inni spoglądali na mnie spod byka. Jeszcze im nie przeszło, jak się dowiedzieli o tym, że jestem gejem. Ale szczerze? Przestało mnie to obchodzić co o mnie myślą. Tylko jednego nie mogę przeboleć. Tej dziewczyny co darła ryj na cały budynek, że jestem gejem. A dlaczego to zrobiła? Sam nie mam dokładnej odpowiedzi na to pytanie, ale wiem jedno. Zrobiła mi na złość. Nie mogła się ze mną umówić, to oznajmiła całemu zgromadzeniu o mojej orientacji. Ale teraz guzik mnie to obchodzi. Mam to w nosie. Ważne, że się jej pozbyłem. No pierwsza lekcja za mną. Jeszcze pięć. Jakoś dam radę. Wyszedłem z sali i udałem się w niewiadomą stronę. Idąc sobie spokojnie nawet nie przypuszczałem, że zaraz źle skończę. Spojrzałem za siebie. Za mną szło kilku typków. Znam ich. Jebańcy. Przyspieszyłem tępa i skręciłem w zakręt. Nawet nie zdążyłem zrobić kroku a już stałem pod ścianą z krwią na koszulce. Jego pięście były wielkości granatu albo zmutowanego jabłka. Po kilku szczałach widziałem wszystko za mgłą. Czułem zapach świeżej krwi i jej smak. Moja koszulka nie była już niebiesko-biała. Tylko czerwona. Sppdnie również. Widziałem jego zarysy twarzy. Chciałem mu przyjebać. Ale nie miałem sił nawet na podniesienie ręki. Słyszałem tylko jego głos i śmiech tych zasranych kolesiów.
T(Typek)- Pedał jebany! Dostał za swoje. Nie toleruję takich huji. Zrozumiałeś pedziu? A teraz spierdalaj z mojego terenu! Nie ma Cię!
K(Kolesie)- Dobra zostaw go już. Wygląda jakby go pociąg potrącił. Dostał za swoje. A teraz spadamy. No chodź. Przemo! Dalej!
Puścił mnie. Upadłem na podłogę. Leżałem chwilę, ale został mi wymierzony kop w brzuch. I to z takiej siły, że na kilka sekund straciłem oddech. Z ust wyplułem pełno krwi ze śliną. Podłoga wyglądała jak rzeźnia. Nawet nie wiem kiedy i w którym momencie, ale zemdlałem. Co takiego geje robią innym ludziom, co? Krzywdzą ich w jakiś sposób? No nie. Więc nie rozumiem, dlaczego ten "Przemo" musiał mnie pobić. Ze względu na orientację? No chyba tak.
DZIESIĘĆ MINUT PÓŹNIEJ
Poczułem szturchanie. To Pan Piotr. Dzięki Bogu. Chociaż on jeden może mi pomóc. Przykucnął przy mnie i obejrzał mnie dokładnie. Patrzyłem na niego spod podbitego oka. Pewnie wyglądałem strasznie. Dotknął mnie w rękę na co cicho syknąłem z bólu. Może być złamana. Tylko dziwne, że nic nie mówił. Tak bez słowa? Zero pytań, jakiejkolwiek rekacji słownej. Chyba, że ja już straciłem słuch i dlatego nie słyszę. W koło zbiegło się pełno ludzi. Zaczęli wymachiwać rękami, biegać kręcić się w kółko. Nawet jedna laska zrobiła mi zdjęcie. Chyba artykuły do gazety pisze. Pan Piotr zaczął coś do mnie mówić. Jego usta poruszały się, lecz ja nie usłyszałem głosu z nich wydobytego. Już aż tak źle ze mną? Zanim umrę, chcę zobaczyć Karolcia. Chociaż raz. Proszę. Mój nauczyciel machnął ręką i wstał. Po chwili ujrzałem chyba ratowników. Tak mi się zdaje. Pomarańczowe ubrania. Sprzęt. To musieli być oni. Uratują mnie, prawda?
Czy Hubert wyjdzie z tego?
Jakie tak naprawdę miał zamiary Przemo?
Teho przybyszu dowiesz się w następnym rozdziale. Jestem zua. Wiem.No a teraz dobra noc. Dlatego tak późno, bo miałam imprezkę i od 17:00 miałam zajęty czas. Tak, więc. To tyle. Naraziorko. Następny rozdział po weekendzie jakoś. Jeszcze nie znam dokładnej daty. Ale we ferie możecie się spodziewać dużo rozdziałów. A może nawet i maraton? Któż to wie. No dobranoc i do następnego. Papatki ❤🍺😋
CZYTASZ
Kochaj i Kochaj. Doknes & Dealereq
FanfikceKsiążka ta opowiada o życiu dwóch przyjaciół- Hubercie i Karolu. Są nie rozłączni!!! Pewnego dnia zakochują się w sobie bez opamiętania. Co z tego wyjdzie? Czy rodzina i przyjaciele ich zaakceptują? Tego dowiecie się czytając tę książkę. Miłego czy...