43

458 34 28
                                    

Witom, witom!!! Jeżeli to czytasz to znaczy, że jeszcze nie umarłeś po dwóch dniach szkoły. Szkoła to zuo i doskonale wiem, że nikomu się tam nie chce chodzić. Ale na pocieszenie, że jutro czwartek, zapraszam bardzo serdecznie na nowiutki i cieplutki jak bułeczki rozdział. ( Jeżeli masz jutro kartkówkę, to wiedz, że nie jesteś z tym problemem sam )  😂
Zapraszam

Wykradłem się z sypialni i sprawdziłem teren. Narazie czysto. W kuchni i salonie pusto. Jeszcze została łazienka i pokój muzyczny Karola. Po cichu podszedłem pod drzwi łazienki. Usłyszałem śpiewającego Karcia. Co on śpiewa? Teraz to nie ważne. Z szybkością światła pobiegłem do pokoju. Wpadłem tam z piskiem laczków ( Xd ) Odłożyłem karteczkę do szuflady, wyszedłem z pokoju i rzuciłem się na kanapę. Odpaliłem telewizor i przełączyłem na ,,Ukrytą Prawdę". Kiedy do salonu wszedł wcześniej śpiewający chłopak ( Możecie pisać co śpiewał Karol ) momentalnie spojrzałem na niego i zdałem sobie sprawę, że miał nie miłą sytuację z wodą. Był cały mokry. Miał na sobie tylko bokserki i koszulkę. Wstałem i podszedłem do niego. Obszedłem go dookoła. Spojrzałem mu w oczy i ze spokojem w głosie spytałem:

H- Skarbie, co Ci się stało?

K- Naprawiałem kran no i.... Rura pękła. Łazienka wygląda jak basen. Przepraszam, że nie masz ze mnie żadnego pożytku. Nawet kranu nie umiem naprawić.

H- Że czego nie mam? Pożytku? Oj Karol. Ty głuptasie. Nie musisz być perfekcyjnym hydraulikiem, żeby być wyjątowy. Kocham Cię takiego jakim jesteś w środku. A nie za to co umiesz. A łazienkę jakoś ogarniemy. Kran też. Wezwie się fachowca i po sprawie.

K- Myślałem, że będziesz jakoś mega zły, czy coś.

H- Przestań. O zwykły kran? Kari to głupie. A teraz chodź. Idziemy ogarnąć ten "basen". Jutro święta. W domu musi być choć w miarę czysto.

K- Dziękuję.

Kariś przesadza. Miałbym być zły o to, że pękła rura? Bzdura! Zdaża się. Wezwiemy hydraulika, żeby zrobił coś z tym kranem. Zamiast przjmować się takimi pierdołami, powinniśmy zająć się przygotowaniem jakiegoś jedzonka. Ja jutro nie będę stał przy garach. Jest Wielkanoc. Chciałbym w Poniedziałek jechać do mamy. Już sporo czasu jej nie widziałem. Mam nadzieję, że uda nam się do niej pojechać.

GODZINĘ PÓŹNIEJ

No. Kran naprawiony, to można zająć się jedzeniem. Ubrałem fartuch, który ostatnio miał na sobie Kariś i wziąłem się do pracy. Wysmarowałem kaczkę marynatą i wpakowałem ją do piekarnika. Nastawiłem go na 200° i dalej pogrążyłem się w gotowaniu. W końcu przyszedł Kariś. Mieliśmy razem gotować, ale widzę, że coś jest z nim nie tak. Jakoś mizernie wygląda. Objął mnie od tyłu w pasie i zostawił na mojej szyi malinkę. Obruciłem głowę tak, aby na niego spojrzeć. Przyłożyłem dłoń do jego czoła. Jest rozpalony. Wyrwałem się z jego objęć i zawzięcie zacząłem szukać termometru. Serio musiał leżeć na samym dnie koszyka, schowanego w szafce? Zbliżyłem urządzenie do czoła chłopaka. Po chwili zaczęło pikać. 38,7°. Cholera! Wstawiłem wodę na herbatę i sprzątłem ten syf, który zrobiłem na podłodze. Kari cały czas mi się przyglądał. Zdjąłem fartuch i odwiesiłem go na krzesło. Obruciłem się na pięcie w stronę Karcia i zacząłem go lekko popychać w stronę sypialni.

Kochaj i Kochaj. Doknes & DealereqOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz