część 36

12.6K 515 34
                                    

Erick powoli zaczął schodzić po schodach. Mój oddech przyśpieszył, a ja zaczęłam się zastanawiać, co mam mu powiedzieć. No przecież nie wyskoczę z tekstem, chcę żebyś mnie pieprzył, czy coś w tym stylu. 
Kiedy był już na dole, wstałam i spojrzałam na swoje dłonie, zaczęłam bawić się palcami

- Czy coś się stało? 

Usłyszałam, jego spokojny i opanowany głos, po którym przeszły mnie ciarki

Podniosłam wzrok i popatrzyłam w jego oczy. 

- Chciałam żebyśmy się sparowali. 

Powiedziałam po czym znowu spuściłam wzrok. Czuła, że policzki robią mi się czerwone, a w oczach zbierają się łzy, bo wiem że to się zaraz stanie. 

Usłyszałam, że coś upada na ziemie, podniosłam niepewnie wzrok i zobaczyłam, że teczka Ericka leży na ziemi, a on sam zaczął do mnie podchodzić. Kiedy stał już wystarczająco blisko, podniósł rękę i dotknął mojego policzka, po czym podniósł moją twarz do góry. Jego oczy były całe czarne, co zdecydowanie wyglądało przerażająco. Nim zdążyłam zareagować jego wargi spoczęły na moich. Erick zaczął mnie szaleńczo całować, a ja nie nadążałam nad nim, przez co od razu mnie zdominował. Było mi przyjemnie tego nie mogę zaprzeczyć, ale czułam, że nie jestem jeszcze gotowa. Że nie chce tego z nim robić, niestety nie miałam już wyjścia. Muszę się z tym  pogodzić. 

Jego ręce zaczęły błądzić po moim ciele. W końcu złapał za materiał mojej koszulki na plecach, rozrywając ją w pół, przez co opadła na ziemie. Byłam przerażona, on się nie kontrolował. Był jak w transie. Otworzyłam oczy, gdy jego usta przeszły na moją szyje, w tedy zauważyłam, że on sam nie ma już na sobie koszuli i butów. Widziałam jak wszystkie jego mięśnie się napinają. Po chwili poczułam, że się podnoszę. Chłopka złapał mnie za pośladki i zaniósł na łóżko, wdrapał się na górę i położył mnie na środku. Czułam, że robi mi już którąś malinkę z rzędu. Ja nie reagowałam, po prostu leżałam. Jego palce odpięły zapięcie mojego stanika, zerwał go ze mnie i rzucił gdzieś w głąb pokoju. Spojrzałam na niego, a jego oczy niebezpiecznie zabłysły gdy patrzył na moje piersi. On nie był sobą, to nie był ten Erick, którego zawsze widziałam, teraz wyglądał jakby coś go opętało. 

Jedną ręką zaczął ugniatać jedną pierś, ustami pieścił drugą. Drugą ręką zjechał do spodni i przejechał ręką po mojej kobiecości, przez spodnie. Zadrżałam, nie czułam się już tak przyjemnie, czułam obrzydzenie. Nie chciałam tego, po moim policzku zaczęły spływać łzy, dopiero teraz uświadomiłam sobie na co się zgodziłam. Alfa odpiął guzik moich spodni po czym zszedł niżej i ściągnął je ze mnie. Zaczęłam coraz mocje oddychać, aż rozbolała mnie głowa. Ściągnął moje majtki, a ja zaszlochałam. Ręką zaczął pieścić moja kobiecość, a ja mimowolnie jęknęłam, jego dotyk dziwnie na mnie działał. Po chwili zauważyłam, że ściąga swoje spodnie i bokserki za razem, spojrzałam na jego penisa, był mega podniecony, a jego penis po prostu ogromny, co sprawiło, że jeszcze bardziej się wystraszyłam. Erick ułożył się między moimi nogami i przejechał członkiem po mojej kobiecości. Teraz nie powstrzymywałam już płaczu. To się stanie, a ja nie mogę nic z tym zrobić. Za późno. 

*Erick*

Kiedy tylko usłyszałem, te piękne słowa, które padły z jej ust, poczułem się jak w niebie. Mój wilk poczuł chęć spełnienia tego o co prosi jego mate. Zawładnął mną, a ja się nie sprzeciwiałem, nie mogłem się już tego doczekać. Kiedy leżeliśmy już na łóżku, widząc jej piersi podnieciłem się jeszcze bardziej, nie kontrolowałem się już. 

Ten pokój wypełniał piękny zapach, nasz zapach, który za chwilę połączy się w jedno. Przejechałem ręką po jej kobiecości, a ona zadrżała co jeszcze bardziej zachęciło mnie i mojego wilka do działania, rozebrałem nas i usadowiłem się między jej nogami. Przejechałem penisem po jej wilgoci i już chciałem w nią wejść, kiedy usłyszałem szloch. Mój wilk warknął na mnie, ale miałem to gdzieś. Spojrzałem na moją ukochaną i zobaczyłem jak płacze. Coś we mnie pękło. Dotarło do mnie, że ona tego nie chce. Odsunąłem się od niej i przykryłem jej ciało kołdrą, a sam ubrałem bokserki i usiadłem na skraju łóżka. Mój wilk ciągle na mnie warczał i wyzywał, że jestem ciotą i nie potrafię zerżnąć swojej kobiety. Jest idiotą. Jak ja mogłem się tak łatwo jemu poddać i nie zauważyć, że ona tego nie chce. Jestem takim kretynem. Schowałem twarz w dłonie i po prostu się załamałem. Nie wiedziałem co mam teraz zrobić. Nie chciałem jej skrzywdzić. Ale dlaczego on się tak zachowała, o co chodzi. 

- Dlaczego? 

Zapytałem, nie uzyskałem jednak odpowiedzi, w zamian za to słyszałem tylko jej głośniejsze szlochanie, które próbowała ukryć

- Dlaczego!? 

Powtórzyłem głośniej, odwracając się w jej stronę. 

Nogi miała podkulone do klatki piersiowej, a jedną ręką zakrywała usta, aby nie było słychać jej płaczu, co i tak było nie możliwe. Widziałem strach w jej oczach bała się mnie. Patrząc na nią uspokoiłem się trochę, ale dalej byłem wściekły bo ją skrzywdziłem i skrzywdziłbym jeszcze bardziej gdybym, w tedy na nią nie spojrzał. Jakim ja jestem głupcem. 

- Skarbie...

Chciałem położyć rękę na jej dłoni, ale ona szybko się odsunęła, poprawiając kołdrę, aby nie było nic widać. 

- Nie bój się mnie proszę... Nie skrzywdzę cię już. Proszę, powiedz mi dlaczego to powiedziałaś, dlaczego tak się zachowałaś. 

- Jaaa... chciałam to zrobić, aby spotkać się z mamą. 

Wyszlochała cicho i wytarła twarz w kołdrę. Nie mogłem uwierzyć, nie dowierzałem we własną głupotę, to moja wina. 

- Powiedziałeś do mnie, że jeżeli chce się spotkać z mamą to muszę się z tobą...

Nie dokończyła bo szybko znalazłem się obok niej i przysunąłem do swojej klatki piersiowej, nie protestowała, w wręcz przeciwnie, od razu się we mnie wtuliła. Obojgu nam było to teraz potrzebne. 

- Tak strasznie cię przepraszam, to moja wina, nie chciałem cię do niczego zmuszać, byłem idiotą, że powiedziałem ci takie rzeczy 

- Ja chcę do mamy.

Powiedziała jak małe dziecko, zrobiło mi się jej szoda

- Proszę chcę się z nią chociaż na chwile spotkać

- Ja się boje

Powiedziałem, w końcu to co mnie dręczyło. 

- Boje sie, że jak ci pozwolę, to odejdziesz i mnie zostawisz, że pójdziesz do swojego szefa. 

- Że co? Nie rozumiem, dlaczego miałabym do niego iść?

Zapytała odwracając głowę i patrząc na moją twarz, patrzyłem się w jej oczy. 

- Bo przecież go kochasz

Odwróciłem wzrok i zacisnąłem pięść na kołdrze, myśl że moja mate kocha kogoś innego mnie dobija. 

- Co?! 
Zapytała podnosząc się, jedną rękę oparła na mojej klatce piersiowej, a drugą przetrzymała kołdrę, aby nie zsunęła się z jej nagich piersi. 

- Powiedziałaś tak, nie pamiętasz? Powiedziałaś przy mnie do swojego szefa, że go kochasz!

- Uspokój się, bo widzę, że zaczynasz sam siebie nakręcać. Źle mnie zrozumiałeś, kocham go, ale nie jak chłopaka, tylko ja przyjaciela, brata, nie chłopaka. 

Słysząc jej słowa, na mojej twarzy pojawił się lekki uśmiech. 

- To znaczy, że kochasz mnie? 

Nie wiem dlaczego to powiedziałem, przecież to logiczne że mnie nie kocha. 

- Nie, nie kocham cię, nie znam cię, źle zacząłeś, to jest chyba największy błąd jaki popełniłeś w swoim życiu. 

Powiedziała, a ja wiedziałem że ma racje spieprzyłem wszystko, przez swoją głupotę. Dziewczyna odsunęła się o de mnie i odwróciła na drugą stronę. Szybko znalazłem się obok niej i owinąłem rękę w okół jej talii. 

- Co mam zrobić, żeby spotkać się z mamą? 

Wyszeptała patrząc przed siebie

Westchnąłem głośno. 

- Kochanie ja nie chce cię wypuścić jeśli, nie będziesz oznaczona. 

Przyznałem szczerze. Ona jest tylko moja, nie chce, żeby chociaż inny samiec na nią spoglądał. 

- Samo ugryzienie? 

Upewniła się 

- Tak 

- Muszę to wszystko przemyśleć. 

Wyszeptała, a ja przytaknąłem, nie wypuszczę jej nigdzie jeśli nie będzie oznaczona! 

Wtuliłem się w jej ciało i mimo że było wcześnie, szybko zasnąłem. 

Ludzka mateOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz