Część 41

10.1K 443 45
                                    

Dlaczego życie daje nam takie niespodzianki? Szczególnie w momencie, w którym najmniej się ich spodziewamy? Dlaczego teraz, gdy w moim życiu dzieją się takie rzeczy, ona mi jeszcze dokłada? Skąd mam wiedzieć, że to co mi powiedziała kilka minut temu jest prawdą? Mam dość, naprawdę, to jest dla mnie za dużo jak na jeden raz. Przyjechałam tu żeby odciąć się od tego wszystkiego, żeby wrócić do swojego poprzedniego życia, a nie po to, żeby jeszcze bardziej je sobie komplikować! To wszystko mnie przytłacza! Czuje się jak w klatce, jakbym nikogo tutaj nie znała. Jak bym nie znała samej siebie... 

***

- Muszę ci jeszcze coś powiedzieć...

Zaczęła, a ja z niechęcią znów usiadłam na sofie. 

- Mężczyzna, który myślałaś, że jest twoim ojcem i który wychowywał cię od dziecka, nie jest tak naprawdę twoim ojcem. 

Mój świat się załamał, czy ona robi sobie ze mnie żarty? To jest jakaś ukryta kamera? To nie może być prawda! Przez tyle lat byłam bita i poniżana przez mężczyznę, który nawet nie jest moim ojcem! W takim razie kto nim jest?! A może ona nawet nie wie kto nim jest! Może puszczała się na prawo i lewo, a potem znalazła jakiegoś naiwniaka i wmówiła mu, że to z nim jest w ciąży? Dlaczego dowiaduje się o tym dopiero teraz ? A może nigdy nie miałam się o tym dowiedzieć? W takim razie po co mówi mi to teraz? Jaki ma w tym cel? Chce mnie całkiem dobić? 

- Dlaczego? Dlaczego mówisz mi to dopiero teraz?!  

- Nie denerwuj się proszę...

- Nie denerwuj?! Nie denerwuj?! Jak ja mam się niby nie denerwować, jak mówisz mi takie rzeczy? 

- Daj mi to wszystko wytłumaczyć!

Ona także podniosła głos, serio? Będzie na mnie krzyczeć, kiedy to ja w tym momencie dowiaduje się takich rzeczy? 

- Masz pięć minut, potem już nigdy mnie nie zobaczysz! 

Odpowiadam z wściekłością, nie chce jej znać, nie po tym czego się dowiedziałam. 

- Dobrze, powiem ci teraz wszystko, a ty zdecydujesz co zrobisz po tym jak dowiesz się prawdy.

Westchnęła i popatrzyła się na mnie niepewnie. 

- Gdy byłam młoda, a ciebie nie było jeszcze na świecie, poznałam pewnego mężczyznę-zaczęła mówić z nutką fascynacji, ale wyczułam, że także sprawia jej to trudność i ból. Zauważyłam, że ta historia nie jest dla niej łatwa i najchętniej by do niej nie wracała - Byłam w nim bardzo zakochana, a nawet nie zdajesz sobie sprawy jakie było moje szczęście, gdy dowiedziałam się, że on odwzajemnia moje uczucia - delikatnie się uśmiechnęła -  Poznaliśmy się gdy mieliśmy po dwadzieścia lat, bynajmniej ja tyle miałam i wydawało mi się, że on także. Jednak prawda którą skrywał przez wiele lat naszego małżeństwa była o wiele gorsza - umilkła na chwile, jednak po chwili znów kontynuowała - Po krótkim czasie oświadczył mi się, a potem wyszłam za niego za mąż. Minęło siedem lat gdy urodziło się nasze pierwsze dziecko, był to chłopiec o imieniu Dagon Teraz ma dwadzieścia jeden lat. 

- A gdzie on teraz jest? 

Zapytałam niepewnie

- Trzy lata później urodziłam drugie dziecko - zignorowała moje pytanie i kontynuowała swoją opowieść - Tym razem dziewczynkę. Teraz jest piękną osiemnastoletnią dziewczyną, a można powiedzieć, że już kobietą. Jesteś nią ty skarbie. Niestety wraz z twoimi narodzinami dowiedziałam się prawdy o twoim ojcu - zamilkła na dłuższą chwile, a ja patrzyłam na nią zdezorientowana. Bałam się co zaraz usłyszę - Zaczęło się od dziwnego zachowania Dagona, w bardzo szybkim tępię uczył się nowych rzeczy, w wieku dwóch/trzech lat, mówił jak by chodził po tym świecie już kilkanaście dobrych lat. To nie było normalnie zachowanie jak na trzy letnie dziecko. Jednak myślałam, że po prostu jest nadzwyczajnie mądry. Jednak gdy się denerwował jego oczy robiły się czerwone, to już nie było normalne. W tedy zaczęłam rozmawiać z mężem na ten temat. Powiedział wszystko, wiedział, że nie da rady już nic ukryć. Twój ojciec to Lucyfer, władca piekieł - moje oczy zapewne wyglądały jak piłeczki pin-pongowe. Czy ona robi sobie ze mnie żarty? - Domyślam się, że mi nie wierzysz. Ja też nie wierzyłam. Twój ojciec pokazał mi jednak swoją moc. Musiał wyjechać. Nawet nie wiesz jak za nim tęskniłam i mimo, że minęło osiemnaście lat, dalej go kocham. 

Chwile przetwarzałam informacje jakich się właśnie dowiedziałam. Nie mogłam w to uwierzyć, to takie nierealne. 

- Dlaczego odszedł? 

Zadałam jedno pytanie. Nie wiem dlaczego akurat takie, nasuwało mi się ich pełno, ale to najbardziej nie dawało mi spokoju. 

- Twój ojciec umiał kontrolować swoją moc, jednak trzy letnie dziecko nie. Nie mógł tutaj zostać, bo stanowiło zagrożenie dla wszystkich. Lucyfer zabrał go do swojego świata, żeby nauczyć go wszystkiego. Nawet nie wiesz jak twój ojciec przeżywał to, że musi cię zostawić. Nigdy przez dziesięć lat naszego małżeństwa nie widziałam go w takim stanie. 

- To dlaczego ja tu jestem? Przecież też jestem jego córką i też posiadam jak się domyślam moc, którą mi przekazał. 

- Tak posiadasz w sobie moc, ale nie jest ona uaktywniona. Byłaś w tedy noworodkiem. Moc nie uaktywnia się od razu, jedynie przy dłuższym przebywaniu z ojcem lub swoim bratem. Była dla ciebie jeszcze nadzieja, dla Dagona już nie. Musiał go zabrać, a ciebie zostawił tutaj razem ze mną. Gdybyś teraz spotkała swojego ojca lub brata, twoja moc w dużo szybszym czasie się ożywi. 

- Dlaczego mi to mówisz skoro i tak go nie spotkam? 

- Będziesz musiała się z nim spotkać, ponieważ masz swojego mate. Modliliśmy się z twoim ojcem, abyś go nie poznała, jednak się nie udało. 

- Ale co Erick ma z tym wszystkim wspólnego?

- Chodzi o to, że jeśli się z nim sparujesz, twoja moc uaktywni się, ale tylko w połowie, co będzie tragicznym skutkiem dla wszystkim. Nie będziesz umiała kontrolować swojego demona, który będzie pragnął zabić wszystkich, kogo spotka na swojej drodze. 

To było dla mnie za wiele. Gwałtownie wstałam ze swojego miejsca i nie patrząc na krzyki matki uciekłam na górę. 

***

Leżałam na łóżku i płakałam, to wszystko czego się dowiedziałam za bardzo mnie przytłacza. Moja mama była tutaj, próbowała się ze mną dogadać, jednak na tą chwilę nie chcę się z nikim widzieć. Ostatecznie odpuściła i powiedziała, że da mi ochłonąć na spokojnie i wróci pod wieczór. Czyli na obecną chwilę jestem sama. 

Od pół godziny leże na łóżku i krzyczę w poduszkę, co zdecydowanie pomaga. Uspokajam się, a wszystkie informacje powoli do mnie docierają. Nagle słyszę dzwonek do drzwi, a w moich uszach zaczyna szumieć. Z zawrotami głowy schodzę na dół i nie patrząc na kto puka otwieram drzwi. Przed sobą widzę dwóch mężczyzn, obydwoje wyglądają na dwadzieścia lat i są strasznie przystojni i mega do siebie podobni. Mój obraz się lekko zamazuję 

- Witaj jestem Lucyfer....

Nie reaguję, bo coś mocno ściska mnie w klatce piersiowej, a obraz staje się czarny. Upadam z hukiem na podłogę i nie czuję już nic...

Ludzka mateOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz