Jechałam do domu, byłam wolna, ale czy tego właśnie chce? Czuje pustkę, czuję jakbym popełniła największą i najstraszniejszą zbrodnie, tylko dlaczego? Dlaczego właśnie tak się czuje? Widok upadającego na kolana Alfy, a potem wycie całej watahy rozrywa mi serce. Czuje się z tym okropnie, a łzy nie świadomie wylatują mi z oczu. Nie chce się tak czuć, chcę żeby było jak kiedyś, chcę być wolna i niezależna. Czy teraz zawsze już tak będzie, czy w moim życiu ciągle będzie uczucie pustki i utraty?
Nie mogę o tym myśleć, muszę się uspokoić. Muszę zapomnieć o tym co się stało! Tak będzie dla mnie najlepiej, ale jeżeli dla mnie będzie lepiej zapomnieć, to czy dla innych tak samo? Miałam wiele pytań. Bałam się co teraz ze mną będzie, co się stanie z watahą i moimi przyjaciółmi należącymi do niej. Niestety nie miałam odpowiedzi na te pytania,a to było najgorsze.
Jadę już ponad dwie godziny, całe szczęście w aucie jest nawigacja, więc po wpisaniu dokładnego adresu, bez problemu mogę się stąd wydostać, nie błądząc nigdzie. Z tego co pokazuje system GPS do wyznaczonego celu zostało mi jeszcze z jakieś pół godziny.
~~~~
Właśnie wjeżdżam na podjazd dużego domu. Zatrzymałam auto i zgasiłam silnik. Oparłam się o oparcie fotela i patrzyłam na wielki dom. Nie wiem ile tak patrzyłam, ale w końcu przetarłam twarz dłońmi i otworzyłam drzwi od samochodu. Wysiadłam z niego i zamykając pojazd skierowałam się do furtki. Nacisnęłam na klamkę i całe szczęście była otwarta, co oznacza, że ktoś jest w domu. Przeszłam przez podjazd i podeszłam do głównych drzwi wejściowych. Odetchnęłam głośno i w końcu odważyłam się zapukać. Nie minęła chwila, a drzwi się otworzyły, a w nich ukazała się starsza kobieta, której nie znałam. Miała na sobie spódnice w kwiaty do kostek, a w nią włożona biała bluzka z trzy-czwartymi rękawkami na to miała założony niebieski fartuch w kwiaty, można było się domyśleć, że jest w tym domu gosposią.
- Kto to?
Nie zdążyłam nic powiedzieć, bo w głębi domu usłyszałam tak dobrze znany mi głos.
- To ja
Powiedziałam szeptem, ale wiedziałam, że to usłyszy
- Sky?
Już po chwili widziałam go w progu
- O matko Sky, to naprawdę ty.
Ucieszył się i już po chwili znajdowałam się w jego ramionach. Wtuliłam się w niego, a rękoma objęłam jego talie.
- Co ty tu robisz? Jak się tu znalazłaś?
- Możemy porozmawiać w domu?
Spojrzałam na niego z dołu.
- Tak jasne chodź.
Gdy wchodziłam do środka gosposi już nie było. Chłopak jak się domyślam pokierował mnie do salonu, bo już po chwili znajdowałam się w przytulnym pomieszczeniu z kominkiem. Mężczyzna usiadł na skórzanej sofie, a mnie przywołał do siebie gestem ręki. Usiadłam koło niego i westchnęłam głośno.
- Sky wytłumacz mi jak się tu znalazłaś.
Odwróciłam się w stronę Matta, siadając po turecku na sofie. Tak, przyjechałam do Matta, nie wiem dlaczego akurat do niego, wydaje mi się, że po prostu jestem mu to winna. Nie chciałam jechać od razu do mamy, muszę to wszystko przemyśleć, usłyszeć dobrej rady od Matta i przede wszystkich się ogarnąć.
- odeszłam od niego.
Chłopak wytrzeszczył oczy i patrzył na mnie nie dowierzając.
- Co? Ale jak to możliwe, czekaj... powiedz, że tego nie zrobiłaś...

CZYTASZ
Ludzka mate
Hombres LoboCzy ludzka dziewczyna może być być, mate najgroźniejszego i najpotężniejszego Alfy na świecie? Czy może być Luną największego i najliczniejszego stada? Czy w ogóle ona będzie chciała być nią? Może będzie miała też swoje zdanie na ten temat? wszyst...