część 50

5.8K 138 6
                                    

*Sky *

Minęło kilka dni odkąd się tu znalazłam, jest mi tu dobrze w końcu czuje się jak w domu, nie ważne jak bardzo dziwacznie to może brzmieć, bo w końcu jestem w piekle. Jednak na prawdę czuje z nimi dobrze, mój brat jest cudowny. Widzę i czuję to, że bardzo mnie kocha, dużo czasu poświęca mi, ale również mamie, w końcu prawie się nie znają. To samo mam z Lucyferem, dalej nie mogę uwierzyć, że to mój ojciec. Powoli się do siebie zbliżamy, wprew wszelkim przekonań jest naprawde dobrym ojcem, widzę to po tym jak traktuje Damona. Mama też w końcu wygląda na szczęśliwą, nigdy jej takiej nie widziałam. Jednak mimo tej całej szczęśliwej otoczki coś mnie przytłacza. Nie śpię nocami, nie mam ochoty nic jeść, nie mogę patrzeć na siebie w lustrze, czuje obrzydzenie do samej siebie przez to co zrobiłam. Oboje bardzo tu zawiniliśmy, jednak przez naszą głupotę, zaborczość i upartość, prawdopodobnie stracimy wszystko.
Bardzo dużo trenuje, wiem że póki nie opanuje mocy, nie mogę wrócic na ziemię, a mam coraz mniej czasu. Muszę mu powiedzieć, że mu wybaczam, że postaram się być najlepszą luna dla jego stada. Nie będzie to proste, nie pokocham go od razu, ale dam mu szansę. Muszę i chce to zrobić, chce normalnie żyć.
Moje ćwiczenia polegają głównie na tym, abym nauczyła się kontrolować swojego demona, tutaj jest mi łatwiej, ponieważ jestem sobą i muszę przywoływać go myślami, później na ziemi, kiedy będzie próbował mną zawładnąć będę musiała go powstrzymać. Mój demon musi także nauczyć się posłuszeństwa i do mnie i do Lucyfera. Właśnie mialam jedno z takich zajęć z Damonem, siedzieliśmy na przeciwko siebie, na trawie po turecku. Nasze oczy były całe czarne, a ja uczyłam się rozmawiać z moją demonica i z demonem mojego brata, było to całkiem fajne i na pewno przydatne zadanie. W pewnym momencie poczułam się dziwnie dobrze, ale to było coś innego. Moje ciało, czuło się szczęśliwe, moja ludzką postać była szczęśliwa, jednak mój demon był zły, rzucał się w mojej głowie, chciał mnie kontrolować, kazał mi go zaatakować. Myslam, że chodzi o brata, jednak jakie było moje zdziwienie, kiedy w drzwiach od tarasu zobaczyłam, ojca wraz z Erickiem
" Zabij go, on nas skrzywdzi, to wilkołak. Chce nas przekupić na swoją stronę, a potem zrobi z nas niewolnice, nie ufaj mu! "
Głowa zaczęła mi pękać, moja demonica krzyczała w mojej głowie, a ja nie mogłam jej opanować
" Oni są z nim, wszystkich przekupił, musisz ich zabić !"
Próbowałam to powstrzymać, kleczalam trzymając się za głowę, nie chciałam zrobić nikomu krzywdy. Wiedziałam, że to wszystko nieprawda, że chce mnie zmusic do ataku. Nie mogłam na to pozwolic, zaczęłam walczyć z samą sobą. Słyszałam krzyki wokół siebie, ktoś próbował do mnie podbiec, jednak mu na to nie pozwolili, kazali mnie zostawić. Z mojego gardła wydobył się potężny krzyk, po czym upadłam bez sił. Głęboko oddychałam,byłam wyczerpana. Podniosłam się i spojrzałam na wszystkich, byli przerażeni, szczególnie Erick, jedynie na twarzy mojego ojca widniał uśmiech.
- No i właśnie o to chodziło córciu. Jesteś niezniszczalna. Jeszcze trochę pracy przed tobą, ale radzisz sobie znakomicie.- słowa mojego ojca, wprawiły mnie w osłupienie, mówił to z takim zadowolenie i taka dumą. Podszedł do mnie, objął mnie ramieniem i pocałował w czoło - Jestem z ciebie dumny, poradziłas sobie super. Jeszcze troszkę ćwiczeń i będzie idealnie. Chyba muszę częściej robić takie niespodzianki twojemu demonowi, chyba nie polubił twojego mate.
Zaczął się głośno śmiać, po czym poklepał Ericka po ramieniu
- Powodzenia stary- powiedział do niego, po czym pościł mi oczko i oboje z bratem wyszłli zostawiając mnie samą z Erickiem.

Oboje patrzyliśmy na siebie, on trochę przerażony, jednak w jego oczach skakały iskierki szczęścia, a ja ? Ja nie wiem co czułam, byłam trochę przestraszona sytuacja, która przed chwilą miała miejsce, z drugiej strony cieszyłam się, że go widzę. Miałam ochotę rzucić mu się w ramiona, jednak wiedziałam, że za to uczucie nie odpowiadam ja, tylko więź która nas łączy. Sama ja czułam się dziwnie, nie potrafiłam odczytać własnych uczuć. Odwróciłam się i usiadłam pod drzwo. Kiwnelam na niego głowa aby zrobil to samo. Usiadł na bezpieczną odległość przede mną i ciągle mi się wpatrywał.

- Jak się tu znalazłeś ? - odezwałam się pierwsza, by przerwać niezręczna cieszę.

- Twój ojciec mnie tu sprowadzil.
Jego głos był mocny, jednocześnie chrypki, po całym ciele przeszły mnie ciarki

- To on zrobił ci te siniaki ?

- Tak, ale to nic, zasłużyłem sobie.
Jego twarz miała wyrazie sińce, zapewne do wieczora już znikną, bo wilki mają szybka regenerację, jednak teraz były dosyć widoczne. Nie chcialam wiedzieć, co się między nimi wydarzyło, na pewno nie było przyjemnie.
Siedzieliśmy dalej w milczeniu, on się nie odzywał, a ja też nie wiedziałam co powiedzieć, było dosyć niezręcznie. Wyglądał zupełnie inaczej, jego włosy były poszarpane i w nieładzie, miał podkrążone oczy i bladą twarz, zdecydowanie nie wyglądał tak, jak go poznałam. Jego zachowanie również było inne, był spokojny, nie znałam go od tej strony. Czuję, że gdyby nie ta sytuacja, która nas rozdzieliła, to teraz by to wyglądało inaczej. Wpadł by tutaj, zaczął krzyczeć, każdemu rozkazywać, a potem siła zabrał by mnie do siebie . Teraz jednak nie może tego zrobić. Jest bezbronny. Po pierwsze nie jest na swoim terytorium, za pewne zdaje sobie sprawę kim jest mój ojciec, a po drugie po prostu nie może nic zrobić. Nie może mnie nawet dotknąć, gdyby nie to na pewno nie byłby taki spokojny. Musi czekać na moją decyzję, a w tedy pewnie znów zacznie zachowywać się jak furiat.

- Skyy... Tak strasznie chciałem Cię przeprosić, nie wiem co we mnie w tedy wstąpiło, nie potrafię tego wytłumaczyć, zachowałem się jak ostatni gnój i nie mogę sobie tego wybaczyc, tak strasznie tego żałuję. Nigdy w życiu nie ważne co by się stało, nie powinienem cię uderzyć, wiem że to niewybaczalne, ale uwierz mi, że zrobię wszystko żebyś była przy mnie szczęśliwa, czuła się dobrze i w końcu mnie pokochała, tylko proszę wybacz mi..
Ostatnie słowa wypowiedział już szeptem, czułam że mówi prawdę, że naprawdę tego żałuję, jednak ja nie mogłam tak po prostu mu wybaczyć. Musiałam podjąć zdecydowane kroki, musiałam w pewnym sensie zabezpieczyc się na przyszłość.

- Boję się, że jeśli ci wybaczę to nic się nie zmieni, zaciągniesz mnie do swojej rezydencji, zamkniesz mnie na ostatnim piętrze, wynajmiesz ludzi, którzy będę mnie pilnować, a jedyny świat jaki będę wiedzieć to ten za oknem.

- Oczywiście, że tak nie będzie. Wiem, że zawalilem na samym początku, nie powiniem tak robic, popełniłem zbyt wiele błędów, których nie mogę cofnąć. Jednak obiecuje ci, że tak nie będzie. Będziesz miała do dyspozycji cały dom, będziesz mogła wychodzić, gdzie tylko chcesz, rozmawiać z kim chcesz. Uwierz mi naprawdę tak będzie.

- Ty nie rozumiesz, ja chcę normalnego życia, chce wrócić do szkoły, spotykać się z przyjaciółmi, bawić się, korzystać z życia. Nie jestem jeszcze gotowa na zakładanie rodziny. Ty chcesz mieć dom, rodzinę, dzieci, owszem ja też, ale jeszcze nie teraz. Nie jestem w stanie dać ci tego wszystkiego.

Erick chodził w kółko po ogrodzie, zdawał sobie z tego sprawę cały czas jednak chyba nigdy nie chciał, się do tego przyznać.

- Wiem, zdaje sobie sprawę, że to jest za szybko, ja postaram się zaczekać, nie mam dużo czasu, ale uszanuje twoje decyzje.

- A co ze szkołą ? Zostało mi jeszcze dwa lata.

Widziałam, że te słowa działaja na niego jak płachta na byka, nie chciał dopuścić do siebie tej myśli. Jednak ja nie mam zamiaru odpuszac.

- To nie jest takie proste, rozumiesz ! - zaczął krzyczeć, po chwili jednak zamilkł, zdał sobie sprawę, że krzyki w jego sytuacji nie są najlepszym rozwiązaniem. - Będziesz mogła wrócić do szkoły, ale tylko gdy się ze mną sparujesz.

Wiedziałam! Wiedziałam! Wiedziałam !

Ludzka mateOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz