Część 46

9.1K 402 47
                                    

Lucyfer

Ręce mi drżą, a w gardle kompletnie zaschło. Myśl, że po osiemnastu latach spotkam swoją żonę jest niesamowita, a za razem przerażająca. Chciałabym powiedzieć, że jest jedyną kobietą w moim życiu. Niestety to niemożliwe. Mam tyle lat, że już nawet przestałem liczyć. Ale na pewno jest moją pierwszą żoną i mimo, że minęło osiemnaście lat nie miałem żadnej innej kobiety.

Kocham ją i tylko ją

Podpieram głowę na rękach, nie mogę się już doczekać aż w końcu moja żona wejdzie do domu. Czuje jakby te dziesięć minut, które minęły od wyjścia mojego syna i córki były wiecznością. Chcę, żeby ona już tu przyszła. Nie wytrzymałem, zamknąłem oczy i wkradłem się w jej umysł. Nie czytałem jej w myślach, nie chciałem tego i nigdy nie robiłem. Narzuciłem na nią myśl, że pora już wracać do domu, że to już czas i powinna wrócić. Dla niej nie było to nic dziwnego, po prostu zaczęła myśleć o powrocie do domu i za pewne zaraz tu będzie. Potrząsnąłem głową i otworzyłem oczy. To się zaraz stanie, za moment, czekałem na to od momentu kiedy osiemnaście lat temu musiałem stąd zniknąć.

Nie minęło pięć minut, a usłyszałem dźwięk otwieranych, a potem zamykanych drzwi. To była ona, byłem tego w stu procentach pewny. Najpierw dźwięk odkładania czegoś na półkę, później zdejmowania butów. Już po kilku sekundach słychać było jej kroki, jednak przechodząc nie zajrzała do salonu tylko od razu skierowała się na górę. Za pewne do pokoju naszej córki. Niesłyszalnie wstałem z kanapy i za pomocą mocy znalazłem się kilka centymetrów za nią, kiedy już chciała podnieść rękę by zapukać, zrobiłem krok w jej stronę.

- Nie ma jej tam - Wyszeptałem, a mój oddech owiał jej delikatną skórę na szyi. Zadrżała. Jej serce przyśpieszyło, krew zaczęła buzować w żyłach, oddech stał się płytki, a ciało zaczęło drżeć. Nie bała się, tego byłem pewien. Rozpoznała mnie.

Nie mogłem się oprzeć i położyłem dłonie na jej talii, poczułem iskierki. Tak dawno zapomniane prze ze mnie odczucie. Zamknąłem oczy i przysunąłem twarz do jej szyi, do której przyłożyłem usta. Jej ciało przeszedł prąd, a ja uśmiechnąłem się leniwie. Ciesze się, że dalej tak na nią działam.

- Richard - Mój uśmiech się poszerzył kiedy to usłyszałem. Pamiętam, gdy pierwszy raz się jej tak przedstawiłem. Mówiła tak do mnie przez całe nasze małżeństwo i mimo, że później dowiedziała się prawdy, dalej nie przestała mnie tak nazywać. Podobało mi się to, byłem przyzwyczajony do tego imienia. A to, że mnie tak nazwała wiele dla mnie znaczy, bo to oznacza, że nie jestem jej obojętny. Dlaczego tak uważam?

"Nie ważne co się teraz z nami stanie, ty zawsze będziesz dla mnie Richard. Chłopak, którego poznałam, który mi się oświadczył, za którego wyszłam za mąż i który jest ojcem mojej dwójki dzieci"

To były słowa, które wypowiedziała w tak pamiętnym dla nas miejscu. Pamiętam wszystko z tamtego dnia. Dzień naszego rozstania, jest najgorszym co mnie mogło do tej pory spotkać.

- Tak bardzo za tobą tęskniłem - Wyszeptałem, Dakota odwróciła się i wtuliła w moją klatkę piersiowa. Słyszałem jak podciąga nosem co oznaczało, że płaczę. Wziąłem ją na ręce i zszedłem na dół do salonu. Usiadłem na kanapie, a ona wtuliła się w mój bok. Tak bardzo tego potrzebowałem. Tak bardzo potrzebowałem ją poczuć, przytulić, pocałować, porozmawiać. Była całym moim światem i nie wyobrażam sobie życia bez niej.

- Nie mogę uwierzyć, że naprawdę tu jesteś - Wyszeptała dalej płacząc w moją klatkę piersiową. Odsunąłem się lekko i objąłem jej zapłakaną twarz w dłonie, tak żeby patrzyła w moje oczy.

- To ja, to na prawdę ja - Uśmiechnąłem się lekko i musnąłem jej usta. Tak dobrze było znowu poczuć ich smak - Kocham Cię - Powiedziałem pacząc jej prosto w oczy i nie dając dojść do słowa wbiłem się w jej usta.

Ludzka mateOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz