Część 45

8.8K 413 41
                                    


Damon

Moja siostra siedziała i szamotała się na siedzeniu pasażera, w czerwonym lamborghini. Nie mogła nic zrobić, bo ojciec zablokował moce jej diabła. Polega to na tym, że usypia się w tedy człowieka, w którym jest diabeł. Dzięki temu jej diabeł nie może używać swoich mocy.

Jechałem rozpędzony po głównej drodze, musiałem znaleźć wygodne miejsce do otworzenia przejścia. W końcu wjechałem w jakąś uliczkę. Nie chciałem robić takie zamieszania jak mój ojciec. Rozpędziłem się i wykonałem polecenia ojca, rzuciłem klucz w budynek na przeciwko mnie. Powstała biała poświata, a ja wjechałem w nią z ogromną prędkością. Wyhamowałem z piskiem opon i oparłem się o siedzenie. Ręce miałem wyprostowane, a dłonie były mocno zaciśnięte na kierownicy. Oddychałem głośno i obróciłam głowę w strony dziewczyny. Oczy miała zamknięte i wyglądała jak by zemdlała. Rozejrzałem się po ulicy. Znałem to miejsce, byliśmy niedaleko naszej posiadłości. W oczy rzucił mi się przedmiot, od którego odpijało się palące słońce w piekle. Wysiadłem z samochodu i sięgnąłem po klucz, zawiesiłem go sobie na szyi i z powrotem wróciłem na miejsce kierowcy. Spojrzałem na siostrę, która lekko uchyliła powieki.

- Kim ty jesteś?

Spojrzała na mnie z lekkim strachem, a ja poczułem się źle. Boje się, że mnie odrzuci.

- Zaraz ci wyjaśnię, tylko dojedziemy.

Dziewczyna zaczęła rozglądać się na boki.

- Gdzie my w ogóle jesteśmy?

Widziałem i czułem, że się boi.

- Zaraz się wszystkiego dowiesz, naprawdę. Nie zrobię ci krzywdy.

Starałem się ją przekonać i uspokoić, jednak jej szybko bijące serce szybko się nie uspokoi.

Po dziesięciu minutach dojechaliśmy pod wielką rezydencje mojego ojca. Brama przede mną się otworzyła, a ja wjechałem na ogromny plac, po którym kręciły się różne stworzenia. Jednak widząc kto przyjechał, szybko się ulotniły. No i dobrze, nie chciałem, żeby moja siostrzyczka się jeszcze bardziej wystraszyła. Dla mnie to nic strasznego, jestem przyzwyczajony do widoku różnych straszydeł żyjących tutaj, jednak wiem, że dla niej do nowość.

Zaparkowałem przed wjazdem do garażu i spojrzałem na dalej przestraszoną dziewczynę. Wysiadłem z samochodu i otworzyłem drzwi z jej strony.

- Chodź - wyciągnąłem w jej stronę rękę, którą niepewnie chwyciła. Czułem jak drży ze strachu, niewiedzy i zdenerwowania. Z łatwością mogłem wyczuć jej emocja, ojciec mnie wiele nauczył. Zaprowadziłem ją za rękę do środka rezydencji, ale nie chciałem siedzieć w budynku. W piekle jest zawsze ciepło i praży słońce, dlatego uwielbiałem przebywać w naszym ogrodzie. Zawsze wyobrażałem sobie siedząc na huśtawce, że bawię się tu z moją małą Sky. Latamy jako małe dzieci po ogrodzie, zrywamy kwiaty, a ja rzucam w nią piaskiem z piaskownicy, a ta obrażona biegnie poskarżyć się mamie, a w nocy robi mi jeszcze gorszego psikusa. Albo jak bawimy się w chowanego z rodzicami, wymyślając przeróżne kryjówki, a wieczorem razem z rodzicami pieczemy jakieś dobre ciasto, rozwalając wszystko w kuchni. Wiem, że jest już na to za późno, że te lata beztroskiego dzieciństwa już dawno minęły, ale chcę chociaż spróbować być dla niej przykładnym starszym bratem i chcę żeby wiedziała, że może na mnie liczyć. W tym momencie chcę żeby chociaż usiadła ze mną na bujanej ławce przy drzewie, którą zrobiłem kiedyś z tatą i żebyśmy po prostu poznali siebie...

Przeszliśmy przez długi korytarz i skręciłem do pomieszczenia obok, którym był ogromny salon. Pociągnąłem dziewczynę do ogromnych drzwi tarasowych i wyszliśmy na tyły domu, gdzie nikt oprócz mnie i mojego ojca nie miał wstępu. Na moją prośbę ojciec zakazał wchodzenia tu komukolwiek. Chciałem, żeby to miejsce było tylko dla mojej rodziny. Wierzyłem, że kiedyś tutaj wrócą i to właśnie dla mnie, dla mojego ojca, siostry i mamy było to miejsce. Nie chciałem, aby obce demony, diabły, dusze śmiertelników, czy inne straszydła przebywały w tym miejscu.

- Przejdziemy się po ogrodzie, czy może usiądziemy? - Skierowałem pytanie do dziewczyny, chciałem znowu słyszeć jej głos.

- Usiądźmy - Odezwała się niepewnie, a ja lekko pociągnąłem ją w stronę ławki. Był tam cień, a zważając na to, że dziewczyna ma na sobie bluzę z długim rękawem i długie spodnie jest jej pewnie gorąco. Wyobraziłem sobie w myślach piękną, białą, zwiewną sukienkę do kolan, z delikatnego materiału i tego samego koloru sznurowane sandałki. Po chwili pomyślane przeze mnie przedmioty znalazły się w moich dłoniach. Spojrzałem na dziewczynę, a ta jak zaczarowana patrzyła to na mnie, to na przedmioty przeze mnie trzymane. Uśmiechnąłem się nieznacznie wyciągając ręce w jej stronę. Jej śliczne, duże oczy spojrzały na mnie niepewnie.

- To dla ciebie, tu jest gorąco, więc zapewne będzie ci w ty lepiej - wskazałem na ubrania, które niepewnie wzięła - Chodź pokażę ci łazienkę - Mentalnie strzeliłem sobie w tą pustą łepetynę, bo przecież mogłem dać jej te ciuchy zanim tu przyszliśmy, niż tak latać w kółko. Poszliśmy znowu do środka, a ja poprowadziłem dziewczynę, na piętro gdzie znajdowała się łazienka. Zaczekałem przed drzwiami, a po pięciu minutach wyszła, wyglądała jak anioł, co było dużą sprzecznością, zważając na to, że jesteśmy w piekle, a ona ma w sobie diabła.

- Gdzie mam dać te rzeczy - Wskazała na ciuchy, które miała w dłoni

- Zostaw je na pralce, nikt ich stąd nie weźmie.

Schodziliśmy ze schodów w milczeniu, gdy cisze przerwał jej głos.

- Kim jesteś? - Poczułem ukłucie w żołądku. Myśl, że ona nie ma pojęcia kim dla niej jestem, jest przytłaczająca, ale nie mam się co dziwić. Nikt jej w końcu o mnie nie powiedział.

- Jestem Dagon, twój brat. - Nie patrzyłem na nią, bałem się jak zareaguje.

- Powiesz mi co się dzisiaj stało? Pamiętam tylko, że otworzyłam wam drzwi, potem pustka

- Ile wiesz? Co mama ci opowiadała o nas?

- Niewiele, wiem tyle, ze ojciec musiał nas zostawić i wyjechać z tobą i że mam w sobie cząstkę jego mocy.

- No to praktycznie wiesz wszystko tylko, że w dużym skrócie. Wszystko raczej dokładnie opowiemy ci, gdy ojciec wróci z mamą - Resztę drogi na ogródek przebyliśmy w ciszy. Wsiedliśmy na ławce, a ja zaczęłam wpatrywać się w dziewczynę. Chyba wyczuła mój intensywny wzrok na sobie, bo jej serce przyśpieszyło, a wzrok spuściła na swoje dłonie, którymi zaczęłam się bawić.

- Mogę cię przytulić? - Nie kontrolowałem swoich słów, sam byłam zdziwiony tym co powiedziałem, ale chciałem mieć moją malutką siostrzyczkę w ramionach.

- A-ale po co? - Zawahała się lekko i niepewnie spojrzała w moją stronę.

- Nie wiem - Uśmiechnąłem się lekko - Po prostu strasznie za tobą tęskniłem, nawet nie wyobrażasz sobie jak bardzo - Westchnąłem i przetarłem twarz ręką, jednak po chwili poczułem jaj drobne ręce na swoich, które odciągają je z mojej twarzy. Nie minęło kilka sekund, a jej małe ciało wtuliło się w moją klatkę piersiową. Objąłem ją niepewnie, a głowę położyłem na jej ramieniu. Tak bardzo o tym marzyłem, tak bardzo chciałem mieć w końcu się kim zaopiekować. Naprawdę ciężko jest żyć ze świadomością, że ma się rodzeństwo, widzieć jak dorasta , ale tylko na zdjęciach. Świadomość, że przez tyle lat nie mogłem jej przytulić, ani się z nią powydurniać jest naprawdę przytłaczająca. I może w tym momencie nie zachowuje się jak straszny diabeł, syn najpotężniejszego człowieka na świecie, a bardziej jak niestabilna emocjonalnie baba, to mam to gdzieś. Ojciec zawsze uczył mnie, że rodzina jest najważniejsza, dlatego właśnie postaram się, aby teraz wszystko układało się dobrze.

Ludzka mateOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz