❇ 006 Długo bedziesz się jeszcze na mnie boczyć? ❇

3.4K 271 27
                                    

Zajmuję się właśnie jednym z klientów, który postawił mi już cztery shoty, gdy obok mnie przechodzi wyraźnie zdenerwowany Rubaj. W oczy rzuca mi się jego rozcięta warga.

Wstaję od baru bez słowa i idę na zaplecze. Igor siedzi przy barze już trochę wstawiony jak myślę.

-Umm, dlaczego Rubaj ma obitą gębę? -pytam patrząc na Bugajczyka.

-Już się na mnie nie gniewasz? -śmieje się biorąc kolejny łyk whisky z colą.

-Zadałam pytanie. -krzyżuję ręce pod piersiami.

-Nie wiem. -wzrusza ramionami - już z taką przyszedł.

-Mhm. Jasne.

-Sugerujesz coś? A, po co pytam. -parska -Przecież jestem chamem, agresorem.. -wzdycha -Tak? Chyba tak to było. I na pewno ja mu to zrobiłem. - dodaje z sarkazem i bierze kolejny łyk.

-No nie wiem, po tobie wszystkiego można się spodziewać.

-A żebyś wiedziała. -tu wytyka mnie palcem.

-Nieważne. Wracam do "pracy". -robię cudzysłów w powietrzu i kieruję sie do wyjścia.

-Zaczekaj. -słyszę jego głos -Mamy do pogadania.-robi palcem gest,abym do niego podeszła.

Gdy podchodzę, klepie wolne krzesło obok siebie, więc na nim siadam.

-Dlaczego totalnie masz w dupie co do ciebie mówię?

-O co ci znów chodzi? -oburzam się.

-Byłaś u Rubaja. Wiem o tym. Pytałaś o Lenę.

-Co za pieprzony farmazon. -przewracam oczami.

-Farmazon? To tekst z gimbazy? -śmieje się.

-Jestem w liceum, czubku. -wystawiam do niego język robiąc grymas na twarzy.

-Nieważne, nie odwracaj kota ogonem. Jeżeli będziesz robić mi pod górkę, to będzie tylko ciężej.

-Komu? Tobie?

-Też. -przytakuje.

-No tak. Bo ty zawsze myślisz tylko o sobie. -parskam.

-Możesz sobie darować? -karci mnie wzrokiem -Chcę porozmawiać z tobą normalnie. Bez agresji. Fajnie by było, jakbyś mi pomogła. -robi do mnie identyczną minę jak ja do niego przed chwilą, lekko ją parodiując -Bo nigdy nikomu nie próbowałem tłumaczyć nic bez podnoszenia głosu.

-Co to za zaszczyt mnie dotknął, Bugajczyk? -patrzę na niego spod uniesionych brwi.

-Po prostu nigdy nikt nie był taką upartą i upierdliwą wrzodą na dupie jak ty, Carter. -wzdycha i znów bierze łyk whisky.

-Oo, dzięki. -uśmiecham się sztucznie -A mi się wydaję, że po prostu jesteś pijany.

-To tym bardziej. Jak jestem pijany to zawsze jeszcze gorzej mi odpierdala.

-Cudnie, a co mnie to niby obchodzi? -marszczę na niego czoło, na co przewraca oczami.

-Posłuchaj. Umówmy się tak. Dowiesz się w swoim czasie, jeśli na tą chwilę sobie odpuścisz. Pójdziesz na to?

-Układy? Z tobą? Y-ym. -kiwam głową na nie -Nie ma mowy.

-Długo będziesz się jeszcze na mnie boczyć? -wzdycha ciężko podnosząc głowę do góry tak, jakby był wyczerpany tą rozmową.

-Tak długo, aż uznam, że mogę przestać. -stwierdzam.

-Lubisz to robić? -patrzy na mnie.

-Co konkretnie?

-Dopierdalać mi? Sprawia ci to przyjemność?

-Powiedzmy. -wzruszam ramionami -A tobie sprawia przyjemność bicie kobiet?

Na te słowa chowa twarz w dłoniach i głośno wzdycha.

-Daj już spokój. Nie widzisz, że chcę, powiedzmy, że się pogodzić? Poza tym. -wyrzuca ręce w powietrze -Chyba nie muszę ci przypominać ile razy dostałem od ciebie w pysk? -opiera się jedną ręką o blat i nachyla w moją stronę.

-Nie, nie musisz. Ale to co innego. Zresztą. Po co w ogóle ta rozmowa. - bardziej stwierdzam i wstaję z miejsca, po czym kieruję się do wyjścia.

-Bo chcę kurwa dobrze! -podnosi nagle głos.

Zatrzymuję sie w miejscu i wzdycham przymykając powieki. Odwracam się w jego stronę i patrzę chwilę na niego.

-Dobra. Niech ci będzie. Odpuszczę ci. Zadowolony?

-Ujdzie. -unosi jedną brew.

-Super. To odczep się. -dodaję, a on uśmiecha się szyderczo.

Przewracam oczami kolejny raz i wychodzę z zaplecza.

✖✖✖✖✖

Nie wiem jak, ale budzę się leżąc na skórzanej kanapie na zapleczu. Podnoszę się do pozycji siedzącej i zaczynam tego żałować, gdy czuję potworny ból głowy.

Do pomieszczenia wchodzi Keri niosąc miskę z brudnymi naczyniami.

-Oo, już nie śpisz? -śmieje się robiąc hałas naczyniami, które się o siebie obijają.

-Błagam, możesz nieco ciszej? -pytam łapiąc się za głowę.

-Ktoś tu ma chyba kaca. -stwierdza i po chwili znajduje się obok mnie ze szklanką wody -Powinno troche pomóc.

-Dzięki. -odpowiadam i biorę od niej szklankę.

-Pamiętasz coś w ogóle?

-Kompletnie nic. -wzdycham opierając łokieć o kolano, a na ręku czoło.

-To dosyć zabawne. -parska.

-Co jest zabawne? -przenoszę na nią wzrok i marszczę czoło.

-Kręciłaś z jednym chłopakiem przy barze. Siedzieliście, gadaliście i piliście. W pewnym momencie chyba się ostro wcięłaś, bo weszłaś na blat i zaczęłaś tańczyć. Wszystko było w zasadzie fajnie, do momentu aż zaczęłaś się rozbierać.

-Co proszę?! -pytam z naciskiem i znów czuję to uderzenie w głowie.

-Spokojnie. Nic sie nie wydarzyło. Igor ściągnął cię z blatu w ostatnim momencie przed zdjeciem stanika. -chichocze.

-Boże, co za wstyd. -chowam twarz w dłoniach -Igor mnie zabije.

-Nie przejmuj się. -kładzie dłoń na moim ramieniu -Ważne, że cię powstrzymał.

-Bardzo jest na mnie wściekły?

-No wiesz... bardzo nie. Ale trochę. -patrzy na mnie zaciskając usta w wąską kreskę, po czym klepie mnie po ramieniu i wraca do swoich obowiązków.

Wstaję z miejsca i podchodzę do swojej szafki, z której wyciągam swoje rzeczy. Wchodzę do łazienki i przebieram sie z tych skąpych ciuchów w normalne ubrania. Stoję chwilę przed lustrem i poprawiam swój rozmazany makijaż chociaż trochę.

Wychodzę z łazienki i kieruję się do wyjścia, jednak w drzwiach zderzam się z Igorem i nie wygląda na zadowolonego.

1/2

DAMN! // ReTo Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz