✴ 035 Spadamy stąd ✴

2.9K 246 30
                                    

Wychodzę jako pierwszy z łazienki i siadam przy barze. Nalewam sobie whisky i pije całą szklankę do dna.

-I co? Teraz tak to będzie wyglądać? -dziewczyna przechodzi obok mnie przekładając przez głowę bluzę.

-Źle ci było? -pytam nalewając sobie drugą szklankę.

-Nie, ale wiesz, że nie o to pytam. -staje w miejscu i patrzy na mnie -Tak ma wyglądać nasza relacja? Ma polegać tylko na seksie?

-Przecież i tak nikogo nie masz, a chcesz tego tak samo jak ja. -zauważam.

-Ty naprawdę jesteś chamski. -wzdycha i podchodzi do mnie bliżej.

Kładę dłoń na jej biodrze i sadzam sobie ją na kolanach.

-Słuchaj. -zaczynam półszeptem mówiąc prosto do jej ucha -Pójdźmy na taki mały układ, co ty na to?

-Jaki układ? -patrzy na mnie.

-Spójrz na to w ten sposób. -owijam ręce wokół jej talii -Będziemy taką parą nie parą. Coś jakby związek, jeśli chcesz to tak nazywać, ale otwarty.

-Czyli seks bez zobowiązań? -bardziej stwierdza.

-No coś takiego. -przytakuję.

-Jakieś zasady? -przerzuca rękę przez moją szyję i patrzy mi w oczy.

-Żadnych uczuć, przede wszystkim, a po drugie, nie możesz mi odmówić.

-A ty mi możesz odmówić? -unosi brew do góry.

-No jeśli będzie taka potrzeba... ale wiesz, że tobie nigdy nie odmawiam. -odgarniam jej włosy na jedną stronę.

-Nie podoba mi się ta zasada. -krzyżuje ręce pod piersiami.

-Ehh.. -wzdycham -Dobrze. Co do tego się jeszcze dogadamy.

-A co z innymi partnerami? -dopytuje szczegółów.

-To ma być seks bez zobowiązań, otwarty związek. Każde z nas może spotykać się z kim chce i sypiać z kim chce, ale pod jednym warunkiem.

-Jakim?

-Nawet jeżeli kogoś znajdziesz nie możesz zerwać tej umowy. -wyjaśniam.

-A ty?

-Ja? -pytam i zaczynam się śmiać -Znasz mnie. Ja się nie nadaję do związków, więc na pewno nie znajdę nikogo na stałe, więc... ta zasada akurat mnie nie dotyczy.

-Hmm, zgoda. -wzrusza ramionami -Czyli od dziś jesteśmy we friendzonie?

-Nazywaj to jak chcesz. -odpowiadam i wyciągam papierosa z paczki, po czym go odpalam.

-Igor, co teraz będzie z moim ojcem? -zmienia nagle temat.

Kurwa. Czemu akurat o nim?

-Nie wiem. Od momentu jak wróciliśmy do Polski nie odezwał się.

-Kim jest Kaban? I dlaczego mama napisała mi w liście, że mnie szuka?

-Gangsterem, to proste. -parskam -Wiedziałaś o tym, że twój ojciec był ćpunem, a gdy skończył z ćpaniem zaczął dilować?

Jej oczy rozszerzają się, a usta lekko uchylają, z czego wnioskuję, że o tym nie wiedziała i jest w szoku.

-Czyli nie wiedziałaś. -zaciągam się używką -Tak mniej więcej go poznałem. Kilka razy od niego kupiłem. A z Kabanem chodzi o to, że gang Kabana był najgroźniejszy w Polsce, dopóki twój ojciec nie sprowadził do kraju swoich ludzi. Kaban stwierdził, że Felix jest konkurencją i chce go zabić. Jednak nie zrobi tego, bo musiałby polecieć do Stanów.

-Ale co ja mam z tym wspólnego? -przerywa mi.

-Jesteś córką Cartera. Kaban wie, że tak naprawdę jesteś jedynym, na czym zależy twojemu ojcu. -kontynuuję.

-Skoro wie jak wygląda sytuacja, czemu nie zabrali mnie ze sobą?

Zadaje kolejne pytania, które nie są wygodne. Nie chcę potem wysłuchiwać od jej ojca tych wszystkich obelg.

-Tam prawdopodobnie byłabyś w gorszym niebezpieczeństwie, a tutaj chociaż ktoś ma na ciebie oko.

-To wszystko jest tak porąbane. -wzdycha -Za dużo informacji jak na kilka dni. Dowiaduje się, że mój ojciec jest ćpunem, dilerem, gangsterem i, że wystawił mnie na niebezpieczeństwo. Do tego jeszcze kłamstwa matki... tego jest za wiele.

-Spokojnie. -głaszczę ją lekko przejeżdżając ręką po jej talii -Obiecałem cie chronić i dotrzymam słowa.

-Mam pytanie. Gdzie w ogóle jest Rubaj? Od powrotu z Niemiec go nie widziałam.

Gdy o to pyta zaczynam się śmiać. Brunetka posyła mi pytające spojrzenie.

-Pokaże ci coś. -splatam nasze dłonie razem, po czym prowadzę ją do piwnicy.

-Chcesz mnie tam zgwałcić? -pyta zanim wejdziemy.

-Mała, dobrze wiesz, że to nie byłby gwałt. -unoszę brwi, ona odpowiada uśmiechem.

Po chwili wchodzimy do środka, a ja zapalam światło. Na podłodze siedzi związany Rubaj.

-Igor, zwariowałeś? -jest przerażona -Długo tu siedzi?

-Dokładnie to nie wiem, ale trochę. -wzruszam ramionami.

-Kiedy go wypuścicie?

-Jak się nauczy kilku rzeczy. Poza tym, nie ja go tu zamknąłem. -wzruszam ramionami.

-A kto? -marszczy czoło brunetka.

-Dawid. -zaczynam śmiać się pod nosem -Nieważne, zostawmy go, chodź. -wyciągam do niej rękę, a ona mnie za nią chwyta.

Ponownie plączę nasze dłonie razem i wychodzimy z piwnicy.

-Wiesz co? Mam pomysł. -odwracam się nagle w jej stronę, przez co na mnie wpada.

-Co ty żeś znów wymyślił? -marszczy na mnie czoło przymykając powieki.

-Zobaczysz. Spadamy stąd.

Kochani, mam dla was informację. Mianowicie prawdopodobnie od jutro do przyszłego tygodnia wtorek /środa włącznie rozdziały nie pojawią się, ponieważ wyjeżdżam.

Planuje wstawić dziś jeszcze jeden rozdział, buziaki ❤

DAMN! // ReTo Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz