✴ 032 Jak ty wyglądasz? ✴

2.7K 275 73
                                    

To chyba jakiś żart. Nie ma nawet takiej opcji, abym ją do chuja przeprosił. Nie mam nawet za co. Bo niby za co? Za to, że ją uderzyłem? Sprowokowała mnie to dostała, proste. Żadna laska nie będzie traktować mnie jak tego drugiego.

Jak tego gorszego.

Idę prosto do klubu. Dobrze wiem, że dziś jest zamknięty i nie ma tam żadnego z chłopaków, więc będę sam i będę mógł się w spokoju najebać.

Otwieram tylne wejście do klubu i wchodzę do środka. Wyjmuję czystą zza lady i kieszliszek, i siadam przy barze na stołku barowym. Nalewam sobie go do pełna, po czym opróżniam krzywiąc się.

Pierdolone mądrości Borowskiego. Przeprosić. Niedoczekanie. Ja mam przeprosić. Kim ja jestem, abym sie tak poniżał?

Nalewam sobie drugiego, trzeciego, czwartego i kolejnego. Wszystkie lecą praktycznie pod rząd. Na początku czuję się dobrze, do momentu, gdy wypijam chyba dziewiąty kieliszek i wkeżdżają wszystkie na raz. Mogę śmiało stwierdzić, że jestem najebany.

Roksi pov

Powoli nadchodził wieczór, więc wzięłam szybki prysznic i wskoczyłam w piżamę. Rozsiadam się na kanapie w salonie i zamierzam spędzić ten wieczór na oglądaniu "Ps. Kocham Cię".

Dochodzi godzina dwudziesta, gdy słyszę pukanie do drzwi. Myślę sobie kogo tu niesie o tej godzinie. Bo w zasadzie to straciłam wszystkich znajomych.

Gdy jednak otwieram drzwi wyjaśnia się dosłownie wszystko. Przed nimi stoi, właściwie to ledwo stoi na nogach, opierając sìę o futrynę i prawie na niej leżąc, Igor.

W pierwszej chwili chcę zatrzasnąć mu drzwi przed nosem, ale dostrzegam, że jest kompletnie pijany, a gdy podnosi głowę do góry zauważam rozciętą mocno wargę, łuk brwiowy i krew z nosa.

-Rokkk-sii -próbuje wymówić moje imię.

Chwytam go za rękę i wciągam do mieszkania. W środku odbija się od ściany i plączą mu się nogi. Opada na kanapie w salonie. Siadam obok niego, a on przenosi na mnie wzrok.

-Jak ty wyglądasz? -mówię przyglądając się dokładnie jego twarzy.

-Niccc ja tylkko sije upiłem. -sepleni i śmieje się pod nosem.

Idę do kuchni i wyjmuję z apteczki wodę utlenioną, waciki i plastry. Wracam do niego z powrotem na to samo miejsce. Chwytam go za podbródek i przechylam głowę w swoją stronę. Zaczynam przecierać delikatnie jego rany na twarzy, zaczynając od wargi. Następnie wycieram jego nos, a na koniec łuk brwiowy, na który naklejam plaster.

Nadal jestem na niego zła. Cholernie. I dalej go nienawidzę jednocześnie coś do niego czując. To jest cholernie popieprzone. Tego nie da się wyjaśnić. To jest coś cholernie toksycznego, coś, co zabija mnie od środka.

Chcę wstać, aby wyrzucić brudne waciki do kosza, jednak szatyn łapie mnie za rękę i nie pozwala wstać.

-C-co ci sie sstało na twarzy? -pyta patrząc na mój złamany nos.

Patrzę na niego chwilę zastanawiając się, czy powiedzieć mu prawdę. Ale w sumie to po co? Przecież jest pijany i dlatego nie pamięta. Jak wytrzeźwieje doskonale będzie wiedział skąd to mam.

-Upadłam. -odpowiadam.

-Nie kkkłam. -upiera się -Zzabije ggo.

-O czym ty mówisz?

-Zzabije teggo, który ci tto zrobił. -patrzy na mnie spod lekko uchylonych powiek.

-Ta. -parskam i chcę znów wstać, ale on znów mi nie pozwala -Co jeszcze? -pytam patrząc na niego.

-Rokksi, j-ja muszzę ci ccoś powwiedzieć.

-No to mów. -wzdycham.

-N-no ale jja nie wiem jjak.

-Normalnie. Po prostu to powiedz.

-Ale tto nnie takkie proste. -kiwa pijacko głową.

-To coś ważnego?

-Chybba nie.

-Czyli może poczekać do jutra, prześpij się.

-Ale ddla mnie bbardzo ważne. -dodaje zaraz.

-Dobra. -wzdycham -To mów.

-Wiesz.. to cholerrnie dziwne, bo nigddy teggo do nikkogo wcześniiejj nie czułem, alle jjaa...jaa..

-Ty co? -próbuję to z niego wyciagnąć, gdy nie umie dokończyć.

-Ja cię kocham.

Gdy to mówi patrzę na niego szeroko otwartymi oczami. Jego dłoń wędruje na mój policzek i zaczyna go delikatnie masować kciukiem.

-Przytull mnnie. -dodaje po chwili, a ja jestem tak zszokowana, że ruszyć się nie mogę.

Dosłownie wbiło mnie w kanapę.

-Proszszę. -patrzy mi prosto w oczy.

Spokojnie. Wiem, że on jest po prostu pijany. Mówi głupoty, nie jest tego świadomy. Ludzie po alkoholu popełniają błędy, tak jak ja ostatnio z Adrianem i na następny dzień bardzo tego żałowałam. Z Igorem będzie tak samo.

Lekko się ogarniam i niepewnie obejmuję go, na co on przyciąga mnie maksymalnie do siebie. Kładzie dłoń na mojej talii i po chwili masuje nią moje plecy.

Podnosi głowę i spogląda mi prosto w oczy.

-A ty? -pyta nagle.

-Co ja?

-Ty mnie kochaszsz? -uśmiecha się lekko.

Skłamałabym mówiąc, że nie. Ale nie powiem mu też, że tak, bo zrobiłabym z siebie idiotkę, a to już mi się za dużo razy w jego oczach przytrafiło.

-Połóż się, hmm? -dotykam zewnętrzną stroną dłoni jego policzka i przejeżdżam po nim kilka razy.

Nie wiem jak i czemu, ale dobrze mi tak. Jeśli on właśnie tak zachowuje się będąc pijanym w trupa, to chcę, żeby chodził pijany codziennie.

Nagle przyciska swoje usta do moich i zaczyna mnie całować. Ale inaczej niż zwykle. Jeszcze nigdy się tak nie całowaliśmy. Pocałunki te przepełnione są delikatnością i czułością, zupełnie inaczej niż zawsze, gdy całowaliśmy się namiętnie i chodziło tylko o pożądanie.

Przerywamy to i chwilę patrzymy sobie w oczy. Nagle bierze głęboki wdech. Opiera się całym ciężarem ciała na oparciu kanapy. Zamyka oczy i po prostu zasypia. Wstaję z miejsca i popycham go na bok, przez co leży teraz na boku. Przykrywam go kocem, po czym zbieram brudną od krwi watę i wyrzucam ją w końcu do śmieci.

Idę do swojego pokoju i kładę się do łóżka. Z moich oczu zaczynają wypływać łzy, bo żałuję. Żałuję, że ta chwila była kompletnie pod jego nieświadomością.

DAMN! // ReTo Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz