Roksi pov
Cieszę się, że powiedziałam mu w końcu jaki jest naprawdę. Mam nadzieję, że nigdy więcej go nie zobaczę, jeśli nie będę musiała.
Kieruję się do kuchni i wyjmuję z lodówki czystą. Zgarniam po drodzę sok pomarańczowy i zmierzam do salonu. Siadam na kanapie i zaczynam pić z gwinta. Czując gorzki smak w gardle zapijam go sokiem. Do oczu cisną mi się łzy. Pije kolejnego łyka i kolejnego, aż w końcu urywa mi się film.
Igor pov
Dość, dość, dość. Pierdolę to wszystko. Nie będę za nią się uganiał, o nie. Pewnie myśli, że będę stał jak pies pod drzwiami i błagał o przebaczenie - niedoczekanie. Nigdy za żadną nie biegałem i nie zamierzam. Nigdy nawet żadnej za nic nie przeprosiłem, a tu zrobiłem wyjątek. Nigdy też żadna nic ode mnie nie dostała. Chyba byłem zbyt dobry w przypadku Roksi. Ale okej, skoro tak się odwdzięcza, to chuj z tym.
Wracam do domu i trzaskam drzwiami od swojego pokoju. Rzucam kurtke w kąt i sięgam po piwo stojące na biurku. Otwieram je i biorę łyk, po czym wyjmuję papierosa z kieszeni i odpalam go. Rzucam się na kanapę i opieram głowę o oparcie.
-W domu się nie pali. -Adrian wparowywuje do mojego pokoju i zwraca mi uwagę.
-Jaram w pokoju to wietrzę, nie patrzę czy masz coś do powiedzenia. -odpowiadam i zaciągam się kolejny raz.
Borowski otwiera okno i przenosi na mnie wzrok.
-Chyba rozmowa z Roksi nie poszła najlepiej.
-Z kim? -pytam patrząc na papierosa.
-Z Roksi.
-Nie wiem o kim mówisz. -wzruszam ramionami.
-Mhm, dobra nie wnikam, ale nie zapominaj, że chcesz czy nie chcesz, mamy umowę z Felixem.
-Pierdolę tę umowę. -prycham i biorę kolejnego łyka z butelki.
-Kurwa, masz jakieś humorki, okres, nie wiem w ciąży jesteś czy co, nie obchodzi mnie to. -zakłada ręce na biodra -Ja nie zamierzam wybierać sobie trumny w tak młodym wieku, więc zepnij swój wielki tyłek i schowaj dumę do kieszeni, bo umowa to umowa, i nam nie odpuszczą. Dobranoc.
Po tych słowach wychodzi z pokoju zostawiając mnie samego. Jebana Roksi, jebany Felix i jebana umowa... i jebany Borowski też. Jebać ich wszystkich.
Gaszę papierosa w popielniczce i na kilka łyków opróżniam butelkę z alkoholem, gdy nagle słyszę telefon.
-Co jest Kacper?
-Może byś tak zabrał się z Adrianem i pomógł w przygotowywaniu imprezy sylwestrowej w barze hmmm?
-Jakoś nie mam ochoty.
-Kurwa Igor. -wzdycha -Masz tu być za dziesięć minut.
-Wy się chyba wszyscy do chuja zapomnieliście! -podnoszę głos -To ja mówię wam co macie robić, a nie wy mi zrozumiałeś? Jak chcesz robić imprezę sylwestrową w klubie to sobie ją przygotuj kurwa! Nara.
Rozłączam się i mam totalnie w dupie to, że właśnie obraziłem swojego przyjaciela, a w zasadzie przyjaciół.
Słyszę jak drzwi od mieszkania się zamykają, co znaczy, że Adrian właśnie wyszedł pomóc im w tej zasranej imprezie.
Wychodzę z pokoju i idę do salonu. Palę kilka szlugów, gdy ktoś puka do drzwi. Wzdycham gardłowo i idę je otworzyć. Przed drzwiami stoi Dawid.
Bez słowa wchodzi do środka, a ja wracam na kanapę w salonie. Blondyn siada obok mnie.
-Co ci?
-Kompletnie nic. -odpowiadam przerzucając kanały w TV.
-Ehm, jasne. Gadaj. -zabiera mi pilot i wyłącza TV.
-Co mam ci do chuja powiedzieć? -parskam przez śmiech -No powiedz co?
-To ty mi powiedz. Jesteś jakiś dziwny od wyjazdu do Niemiec. W zasadzie to już kilka dni przed wyjazdem jakoś inaczej się zachowywałeś, ale teraz już totalnie ci odwala.
-Wydaje ci się. -przygryzam dolną wargę błądząc wzrokiem po pokoju.
-Tak to ja ściemniałem. Jesteśmy kumplami, przecież możesz mi powiedzieć. -nalega.
-Zrozum, że czuję się świetnie. Czuję, że żyję i czuję się ŚWIETNIE.
-Widzę, że z tobą jest gorzej niż kiedykolwiek. -unosi brwi -Wezwać lekarza?
-Jak ja cię zaraz wezwę...
Grucha wybucha śmiechem.
-Cieszę się, że humor ci dopisuje. -odpowiadam z sarkazmem.
-Kurwa daj już spokój. -uderza mnie z pięści w ramię -No chodź z nami.
-Nigdzie nie idę.
-Oj no chooodź.. -przewraca oczami.
-Daj se siana, spierdalaj.
-Chodź kurwa, rozumiesz? Masz trzy sekundy. -staje nade mną i czeka aż wstanę.
-Nie odpuścisz?
-Jak widać. -rozkłada bezradnie ręce.
-Jebać cię. -wzdycham przez śmiech i wstaję.
-Ciebie też. -znów uderza mnie w ramię.
Odwracam się do niego i uderzam go z otwartej w czoło. Oddaje mi i ja jemu znowu. Zaczynamy się śmiać i bić dla żartów.
-Dobra geju, dość. -ogarniam się wstając z podłogi.
-Mnie nazywasz gejem, pedale? -pokazuje mi środkowy palec.
Śmiejemy się i patrzę na blondyna. Uśmiecham się do niego szczerze.
-Cieszę się, że was mam.
No to kolejna niespodzianka, choć pewnie spodziewaliście się tego 🤗 Cholerka zaczynam was do tego przyzwyczajać, nie dobrze XD
TAK W OGÓLE TO WESOŁYCH ŚWIĄT MOI KOCHANI!!! ❤❤❤❤
CZYTASZ
DAMN! // ReTo
FanfictionPoznajcie losy młodej dziewczyny, która przez jedną głupotę, wpadła w towarzystwo, o którym jej się nie śniło w najgorszych koszmarach.