Igor pov
To co się tu w ogóle dzieje to chyba najgorszy koszmar w moim życiu. Ten świr chce zmusić mnie, abym zarabiał na niego sobą. Kurwa, może i czasem się nie szanuję, może i zachowuje się jak ta męska dziwka, ale do cholery jasnej, ja będę decydował z kim będę się szmacić, a nie jakiś siwawy staruszek z gangu.
Właśnie siedzę w jakimś obleśnym pomieszczeniu. W jego centrum znajduje się duże łóżko dwuosobowe, powiedziałbym nawet, że królewskie. Panuje tu połmrok, który komponuje się z ciemnymi kolorami ścian i mebli powodując, że czuję się jak w jakiejś norze.
Gdybym to ja zaciągnął tu jakąś suke, pewnie by mi się podobało.
Najgorsze natomiast jest to jak wyglądam. Mam na sobie jakąś uprząż na nadgarstkach, do tego bokserki, na których znajdują się mysie uszy, dobrze wiecie, w którym miejscu, a jeśli nie, to się domyślcie.
Nagle drzwi do pomieszczenia się otwierają, a do środka wchodzi kobieta około trzydziestki, urodą niestety nie grzeszy, co jest już dla mnie absurdem. Obiecałem zrobić to tylko dlatego, że zostałem porwany.
❌❌❌❌❌
Nie wiem gdzie on jest. Domyślam się jedynie, że pewnie w swoim pokoju, w drugiej części domu. To co się tutaj dzieje to zwykły burdel, a ja nie będę jego częścią.
Jestem w tym momencie zdesperowany. Jestem w stanie zrobić wszystko. I to wszystko właśnie zaraz zostanie dokonane.
Wychodzę z pokoju, który niby jest teraz mój. Idę długim korytarzem, aż w końcu schodzę ze schodów. Przechodzę przez szeroki holl, a w całym domu panuje grobowa cisza. Idę na drugą stronę przez salon, po czym dochodzę do kolejnych schodów. Nim wejdę nimi na górę, kieruje się jednak do kuchni, która znajduje się tuż obok.
Szukam szafki, w której mogłyby być sztućce. Gdy w końcu ją znajduję, wyjmuję z niej nóż. Następnie udaję sie schodami na górę. Mijam wiele pokoi, ale domyślam się w którym jest właśnie on.
Jest dwudziesta pierwsza pięćdziesiąt. Zrobię to powoli.
Podchodzę do drzwi, chowam nóż w głębokiej kieszeni bluzy z NBL i pukam do nich. Naciskam klamkę i wchodzę do środka, gdy słyszę wyraźne "proszę".
- O, Igor. Nie spodziewałem się Ciebie tutaj jeszcze dzisiaj. Myślałem, że po zleceniu od razu pójdziesz się położyć. - zdejmuje okulary na mój widok.
- Ta, "zleceniu".- robię cudzysłów w powietrzu - Słuchaj, jak długo zamierzasz to ciągnąć?
- To był dopiero twój pierwszy raz. - śmieje się szyderczo.
- No, pierwszy. - odwzajemniam jego gest śmiechu - I ostatni.
Gdy to słyszy wyraz jego twarzy zmienia się w poważny. Jego oczy patrzą prosto w moje. Po chwili ciszy zaczyna śmiać się jeszcze głośniej.
- Co Cię bawi? - pytam przerywając ten cyrk.
- Ty mnie bawisz. - odpowiada splatając swoje palce i patrząc na mnie z rozbawieniem - Myślisz, że masz coś tutaj do powiedzenia?
- Ty wiesz z kim rozmawiasz? - zaciskam dłoń na nożu w mojej kieszeni.
- A ty wiesz? - pyta i wstaje.
Podchodzi do mnie tak blisko, że stoimy teraz twarzą w twarz i patrzymy sobie prosto w oczy.
- Nie wywiązałeś się z naszej umowy, a ja potrzebuje młodych do pracy. I ty, czy tego chcesz, czy nie, mi w tym pomożesz.
- Ostatni raz ci kurwa powtarzam. -sycze przez zaciśnięte zęby - Wracam do domu.
- A ja ci ostatni raz powtarzam, że prędzej uwierzę w Boga, niż ty wrócisz do Polski, zrozumiałeś?
Po tych słowach nie mogę już nad sobą zapanować. Po prostu nie potrafię. Wyciągam nóż z kieszeni i szybkim ruchem wbijam mu go w brzuch, po czym dźgam go z furią jeszcze kilka razy. Na jego twarzy nie maluje się już nic. Oczy ma otwarte. Opada na kolana, po czym reszta tułowia opada na podłogę. Po chwili dostrzegam jak spod jego ciała wypływa strumień krwi. Spluwam na niego i wychodzę szybkim krokiem z jego pokoju, a następnie niezauważony z budynku.
On nie żyje.
Moi drodzy przepraszam za tak długa nieobecność i beznadziejny rozdział 🤗
CZYTASZ
DAMN! // ReTo
FanfictionPoznajcie losy młodej dziewczyny, która przez jedną głupotę, wpadła w towarzystwo, o którym jej się nie śniło w najgorszych koszmarach.