❇ 012 Co ty najlepszego wyprawiasz, Igor? ❇

3.5K 250 36
                                    

Roksi pov

Otwieram oczy i znajduję się w obcym pomieszczeniu. Głowa cholernie mnie boli, nadgarstki pieką od sznura. Nie mam pojęcie co tutaj robię, kto mnie porwał i dlaczego. Podchodzę do okien i kompletnie nie poznaję tej dzielnicy.

Pokój jest dosyć ładny. Dlaczego porywacz nie zamknął mnie w piwnicy lub innym jakimś przerażającym miejscu?

Postanawiam podejść do drzwi. Okazuje się, że są otwarte, co mnie cholernie dziwi. Wychodzę z pokoju i znajduję się w niedużym korytarzu, w którym znajdują się drzwi do jeszcze czterech pomieszczeń.

Gdy przechodzę obok jednych z drzwi, te otwierają się i nim zdążę się odwrócić, ktoś przerzuca mnie przez ramię i zanosi z powrotem do pokoju. Poznaję jednak jego buty i perfumy. Stawia mnie na podłogę, a ja nie wierzę... po prostu nie wierzę własnym oczom.

-Co to ma do cholery wszystko znaczyć?!?!? -wrzeszczę najgłośniej i nim zdąży cokolwiek odpowiedzieć wymierzam mu dłonią w twarz.

Chwyta się za policzek i zaciskuje pięści. Znów to samo.

-Opanuj się idiotko! -krzyczy na mnie po chwili przecierając obolałe miejsce.

-J-Ja mam się opanować?! -pytam niedowierzając -Odbiło ci psycholu?! Wiesz jak się kurewsko bałam? Nienawidzę cię! -uderzam go pięściami w klatkę piersiową.

-Wszystko ci wytłumaczę. -warczy na mnie przez zaciśnięte zęby chwytając mnie za nadgarstki.

-Tak? Więc słucham?

-Ale nie teraz.

-W takim razie kiedy?

-Kiedyś. W swoim czasie. Wszystko dla twojego dobra.

-No nie wierzę! -wyrzucam ręce w powietrze i przysięgam, zaraz przywale mu z drugiej strony.

-To uwierz, bo trochę tu zostaniesz, księżniczko. -krzyżuje ręce na klatce piersiowej.

-Możesz mi chociaż powiedzieć gdzie jesteśmy do cholery? Chyba to mam prawo wiedzieć?!

-W Niemczech, w Hanowerze. Zadowolona?

-Że gdzie przepraszam?

-Słyszałaś, musisz być tak irytująca? -złości się na mnie.

-Wynoś sie stąd nie chce cię oglądać. -wskazuję palcem na drzwi. Gdy zmierza w ich kierunku orientuję się, że nie mam swojego telefonu i portfela -Gdzie są moje rzeczy?

-Zabrałem je. -wzrusza ramionami.

Patrzę na niego i po prostu nie mogę uwierzyć w jego bezczelność. Co za arogancki palant.

-Jak to zabrałeś do cholery?

-Żebyś nie wywinęła żadnego numeru i nie próbowała uciec. -odpowiada.

Patrzy na mnie chwilę, po czym wzdycha i podchodzi do mnie.

-Ehh, Roksi.. -patrzy mi w oczy -Nie mogę ci teraz powiedzieć o co chodzi. Ale obiecuję, że ja i Grucha zajmiemy się tobą.

-Grucha? -przerywam mu -To Dawid też tu jest?

Kiwa głową na tak.

-Nie.. wiesz co?.. wyjdź stąd. -teraz mówię to już całkiem poważnie.

Szatyn stoi chwilę patrząc mi w oczy. Otwiera usta, by coś powiedzieć, jednak po chwili rezygnuje i wychodzi z pokoju.

✖✖✖✖✖

Siedzę na tarasie paląc papierosa w spokoju, gdy w końcu trochę ochłonęłam. Noc jest tutaj bardzo ładna, choć nie wiem nawet, która dokładnie jest godzina, ale domyślam się, że późna.
Słyszę kroki za sobą i nagle obok mnie na leżaku kładzie się Dawid.

-Wszystko w porzadku? -pyta odpalając papierosa.

-Nie, Dawid. Nic nie jest w porządku. -odpowiadam półgłosem.

-Słuchaj.. ja naprawdę wiem jak to wygląda, ale wierz mi, to nie jest wina Igora.

-A czyja? Moja? -prycham.

-Proszę cię. -przenosi na mnie wzrok -On nie jest wcale taki zły.

-Właśnie, że jest. Jest straszny. Nigdy nikt tak bardzo mnie nie denerwował. Tylko on sprawia, że gdy tylko go widzę, to aż mi ciśnienie podnosi.

-Wydawało mi się, że ostatnio chyba nawet się dogadaliście. -stwierdza i zaciąga się używką.

-Też tak myślałam, ale jak widać się myliłam. -wzdycham -Powiedz mi, czy to wszystko jest normalne? No powiedz? -pytam patrząc na niego.

Chłopak przenosi na mnie wzrok, zaciska usta w wąską kreskę i zaprzecza ruchem głowy.

-Nie, Roksi, to nie jest normalne. To jest naprawdę cholernie popieprzone.

-Ile będziemy tu siedzieć? -zmeniam temat.

-No, umm, wiesz... -jąka się, a ja przewracam oczami, bo domyślam się, co zaraz powie -Tak długo jak będzie trzeba.

-Czyli za dużo się nie dowiedziałam. -gaszę papierosa w popielniczce -Gdzie tak wogóle jest Igor?

-W sumie to... nie wiem. Widziałem go z dwie godziny temu.

-Pójdę sprawdzić.

Podnoszę się z leżaka i wchodzę do mieszkania. Idę na piętro i sprawdzam każdy pokój po kolei, aż docieram do ostatniego w rogu korytarza, tuż obok mojego. Pukam do drzwi i mimo, że nikt nie odpowiada - wchodzę do środka.

W środku pali się tylko jedna, mała lampka na biurku, przy którym siedzi, leżąc właściwie, na blacie szatyn.

-Igor? -pytam, lecz chłopak nie odpowiada.

Podchodzę bliżej i podnoszę jego twarz z blatu. Zaczyna coś majaczyć i plącze mu się język. To co jednak widzę... mogłam się spodziewać, ale nigdy nie zrobił tego przy mnie.

-Co ty najlepszego wyprawiasz, Igor?

DAMN! // ReTo Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz