✴ 025 Luz stary, oszukuj się dalej ✴

2.8K 253 52
                                    

-To niemożliwe, ty? -pyta z niedowierzaniem, gdy o wszystkim jej już opowiedziałam.

-Dałam się nieźle nabrać. -wzdycham.

-Zawsze byłaś rozsądna Roksi, trzymałaś się z dala od tego całego gówna, teraz co... -patrzy na mnie z żalem -Picie, narkotyki i seks z męską dziwką?

-Tak, wiem. Sama też się na sobie zawiodłam. Dlatego zwolniłam się z klubu.

-Żartujesz? Zostawiasz mnie tam samą?

-Nie mogę na niego patrzeć.

-Proszę cię Roksi, zrób to dla mnie. Pogadaj z Igorem i wróć.

-Lena nie, przecież to się zakończy trzecią wojną światową. -parskam.

-Błagam. -łapie mnie nerwowo za rękę, jakby się czegoś bała -Zrób to dla mnie. -powtarza.

Patrzę jej w oczy i wzdycham.

-Dobrze. -zgadzam się -Porozmawiam z nim.

Na jej twarzy pojawia się uśmiech. Przytulam ją do siebie, po czym proponuję, aby została na noc. Chociaż przez chwilę jest jak dawniej.

Igor pov

-I co? Fajnie się siedzi? -pytam wchodząc do piwnicy i kładąc miskę z wodą tuż obok Rubaja.

-Długo będziecie mnie tu trzymać jak psa? Przypominam, że trzymam z wami.

-Było się nie stawiać. -wzruszam ramionami -To jak? Aport? -macham w ręku kawałkiem kiełbasy i zaczynam się śmiać.

-Dragi ci serio mózg wypaliły. -rzuca w moją stronę.

-Zamknij mordę. -warczę i kopię go w twarz.

Wypluwa krew, chyba z zębem, nie jestem pewien.

Chwytam go za włosy i podnoszę głowę tak, że patrzy teraz na mnie.

-Chciałbyś zająć moje miejsce, co? -parskam -Chciałbyś. Ale wiesz co ci powiem? Możesz mi obciągnąć co najwyżej, chcesz teraz?

Odpinam pasek od spodni i guzik.

Sepleni coś niezrozumiale dalej plując krwią.
Wybucham śmiechem.

-Żartowałem. -zapinam z powrotem dalej się śmiejąc -Nie gustuje w pedałach.

-Ja też, więc wypierdalaj.

Ponownie zaczynam się śmiać.

-Wyszczekany. To traktowanie cie jak psa zaczyna się odbijać na twoim zachowaniu. -siadam na jednym ze schodków -Wiesz co? Miałem cię wypuścić, ale nie zasługujesz, więc jeszcze tu posiedzisz.

Wstaję i wchodzę po schodach do wyjścia.

-Zaczekaj. -słyszę, gdy mam już wychodzić.

Odwracam się w jego stronę i posyłam mu pytające spojrzenie.

-Co mam zrobić?

Patrzę na niego i parskam śmiechem. Pokazuję mu środkowy palec, po czym wychodzę z piwnicy zakluczając ją.

-Co tak długo? -pyta Dawid, gdy wracam na tyły klubu.

-Aaa wiesz, pogadaliśmy sobie. -macham ręką.

-Jasne. -prycha i polewa mi wódki do kieliszka.

-Chłopaki, patrzcie co mam! -słyszę Kacpra.

Wchodzi na zaplecze, a zaraz za nim Adrian.
Trzyma w rękach bletki i woreczki z zielonym, i idzie w naszą stronę. Na twarzach mojej i Gruchy pojawiają się szerokie uśmiechy.

-Niezawodny jak zwykle. -zacieram ręce.

-Schlebiasz mi. -odpowiada dumnie na co wybuchamy śmiechem -Adi, podaj nożyczki. -zwraca się do bruneta.


Po chwili skręcamy już jointy. Zajmuje nam to kilka minut, po których upływie odpalamy skręty zapalniczkami i zaciągamy się nimi.

Robi się dosyć wesoło.

✖✖✖✖✖

-Wstawaj! -budzi mnie Borowski ściągając ze mnie kołdrę.

-Co do chuja? -przecieram twarz rękoma.

W sumie, to nie wiem jak tej nocy trafiłem do swojego łóżka, ale chuj w to.

-Trzeba zrobić zakupy. -zakłada ręce na biodra.

-Ugh, serio? Nie możesz sam tego zrobić?

-Tak samo idziesz na tą imprezę jak wszyscy. -wzdycha -No wstawaj do chuja! -podnosi głos.

-Dobra już wstaję. -odpowiadam zachrypniętym głosem i wstaję z łóżka.

Idę do kuchni i widzę paradującego w niej Borowskiego.

-A kawa dla przyjaciela gdzie? -rozkładam bezbronnie ręce.

-Stary, dasz sobie radę. -podchodzi do mnie, zaciska usta w wąską kreskę, klepie mnie po ramieniu, po czym mija i wychodzi z kuchni.

-Tsa. -prycham i zaczynam robić sobie kawę.

Po jakichś trzydziestu minutach jestem gotowy do wyjścia. Zamieniamy z Borowskim kilka słów i wychodzimy z mieszkania.
Kierujemy się do samochodu i ruszamy w kierunku Tesco.

Parkuję na parkingu i wchodzimy na sklep. Wrzucam do koszyka jakieś przekąski, warzywa, chipsy i inne zdrowe i niezdrowe rzeczy. Przechodzę obok działu z elektroniką, a moim oczom ukazuje się stojącą tyłem do mnie brunetka, którą dobrze znam i rozpoznam wszedzie. Obraca się tak, że mnie nie widzi, ale ja ją dobrze widzę. Nie wiem czemu stoję i gapię się na nią. Mam jakieś dziwne uczucie w żołądku, coś jakby dziwne skręcanie.

Może to zatrucie? Tak. Na pewno to to.

Nagle obok mnie pojawia się Adrian. Kładzie rękę na moim ramieniu i mówi.

-Luz stary, oszukuj się dalej.



Moi drodzy wrzucam wam jeszcze jednego, bo nie wiem czy w czasie świąt uda mi się coś napisać, więc nie obiecuję, że jutro się coś pojawi.
Do następnego ✌💕

DAMN! // ReTo Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz