- Dawid, nie miałeś kontaktu dzisiaj z Roksi? Powinna być godzinę temu, a nie odbiera w ogóle telefonu, zero, nic. Nie wiesz co się dzieje?
- Nie mam pojęcia stary. Dziś z nią nie gadałem. - blondyn przygląda mi się marszcząc czoło.
- Mhm, okej. - drapię się nerwowo po karku i siadam na krześle barowym przy barze i bawię się nerwowo telefonem w rękach. Przyglądam mu się i zastanawiam.
- Wszystko spoko? - obok mnie pojawia się Grucha i kładzie rękę na moim ramieniu.
- Właśnie chyba nie, nie jest. - wzdycham.
- O co chodzi? - siada tuż obok mnie na krześle.
- Wiem dlaczego nie przyszła i nie odbiera. - odpowiadam po czym wypycham policzek językiem.
- Um, dlaczego? - dziwi się.
- To wszystko moja wina. Powiedziała mi, że nic do mnie nie ma, że nie ma mi za złe tego, że zabiłem jej ojca... Jak mogłem być tak głupi i uwierzyć, że ona mówi prawdę? Przecież to oczywiste, że mnie nienawidzi. - zaciskam szczękę.
- Tobie już odwala od tego myślenia Bugajczyk. - rzuca rozbawiony - Może coś jej wypadło, po prostu. To się zdarza wiesz? Ona ma też normalne życie. A przynajmniej chciałaby mieć i próbuje.
- Gdyby tak było dałaby znać. Zadzwoniła by lub napisała chociażby durnego sms-a. - zostaję przy swoim.
- Igor, ty już nie wymyślaj. Jesteś dla niej jedną z ważniejszych, jak nie najważniejszych osób w życiu. Nawet nie wiesz jak się bała, gdy zniknąłeś.
- Wtedy jeszcze nie wiedziała co się stanie. - błądzę wzrokiem po ścianie przed sobą.
- Pieprzysz. Wracaj do domu, zajmę się wszystkim.
- Mógłbyś najpierw do niej zadzwonić? Proszę, chce mieć pewność.- nalegam.
- Okej, jasne. Niech ci będzie. - wzdycha - Zobaczysz, że ode mnie też nie odbierze.
- Dzięki.
Blondyn wyciąga z kieszeni telefon i wybieram numer do Roksi.
- Widzisz? Ode mnie też nie... Um, hej Roksi. Wiesz, chciałem spytać czemu nie odbierasz od Igora i czemu nie ma Cię w klubie? Tak? Mhm, okej. Tak, jasne. Jesteś pewna?.. wszystko w porządku?.. gdzie jesteś? Masz jakiś dziwny głos... No dobra. Przekażę mu. Do zobaczenia.
Po tych słowach Grucha rozłącza się.
- A jednak. - zaciskam pięści.
- Po prostu gorzej się czuje. Cały dzień leży w łóżku. Miałem ci to przekazać.
- Czemu mówiłeś, że ma dziwny głos? - pytam przenosząc na niego wzrok.
- Bo miała. Jakby... płakała.- wzdycha.
- Wszystko jasne.
- Co jasne? Stary. Właśnie nic nie jest jasne.- upiera się.
- Jak nie? Rusz głową, Dawid. Masz rację, pewnie płakała i to wiadome, że przeze mnie. Ukrywa to, że ją zraniło to co zrobiłem.
- Słuchaj, nawet jeśli masz rację, to leć do niej. Porozmawiaj z nią.
- Nie, wiesz co? Ja już wrócę do domu.
- Gdzie do domu? Jak..gdzie.. oszalałeś? Idź i napraw to. A może kłamała i stało się coś złego? Może właśnie Cię potrzebuje do cholery! - mówi na jednym wydechu.
- Błagam Cię.. - parskam - Będzie lepiej jeśli o sobie zapomnimy. I dla mnie, i tym bardziej dla niej. Siema.
Wychodzę z klubu nie zwracając już uwagi na słowa Gruszeckiego. Wsiadam do samochodu i jadę w kierunku swojego osiedla. Po drodze przejeżdżam obok osiedla brunetki. Mimo że miałem jechać prosto do domu, coś mnie tchnęło, aby jednak sprawdzić, czy wszystko z nią okej.
Parkuje auto pod jej blokiem. Z fartem, bo drzwi od klatki akurat są otwarte. Po chwili znajduje się już pod jej drzwiami zastanawiając się, czy dobrze robię przychodząc tutaj. Po chwili zastanowienia jednak postanawiam zapukać. Gdy nikt nie otwiera pukam drugi i trzeci raz. Dziwi mnie lekko ta sytuacja, bo powiedziała Dawidowi przez telefon, że źle się czuje i cały dzień spędziła w domu w łóżku. Więc gdzie w takim razie jest?
Wyciągam telefon i postanawiam jeszcze raz do niej zadzwonić. Brunetka jednak po raz kolejny nie odbiera ode mnie połączenia.
- Kurwa mać no... - klnę i schodzę na dół przed budynek.
Postanawiam powiadomić o wszystkim Dawida. Ponownie wyciągam telefon i wybieram tym razem numer do przyjaciela.
- Co jest? - odbiera po chwili.
- Postanowiłem po drodze do niej zajechać i sprawdzić jednak czy wszystko okej.
- No i jak się czuje? Wszystko w porządku?
- Stary, nie ma jej w domu. Telefonu też nie odbiera. - wyjaśniam lekko poddenerwowany.
- Może po prostu ci nie otworzyła?
- Nie wiem, też możliwe. - wzdycham opierając się o auto i odpalając papierosa - Pewnie nie chce ze mną gadać. Wracam do domu. Nara.
Rozłączam się i dopalam używke do końca. Gdy kończę, wsiadam do samochodu i wracam do domu.
****
Naszło mnie na jeszcze jeden 🤗 W ramach wynagrodzenia za ostatni brak aktywności 🙈🙉🖤
CZYTASZ
DAMN! // ReTo
FanfictionPoznajcie losy młodej dziewczyny, która przez jedną głupotę, wpadła w towarzystwo, o którym jej się nie śniło w najgorszych koszmarach.