Roksi pov
Otwieram oczy, a w pomieszczeniu, w którym się znajduje pali się tylko lampka obok mojego łóżka. Dociera do mnie, że jestem w szpitalu.
Zauważam śpiącego na krześle obok Igora. Siedzi oparty o oparcie z głową na ramieniu, ręce trzyma splecione ze sobą palcami. Patrzę na niego z żalem i uśmiecham się lekko półgębkiem.
Poprawiam się na łóżku, przez co go budzę. Nasze spojrzenia spotykają się praktycznie od razu.
- Hej. - wita mnie półszeptem zachrypniętym głosem.
- Hej. - odpowiadam.
Patrzy na mnie, a po chwili bierze moją dłoń w swoją. Dostrzegam jego spuchnięte od (jak podejrzewam) płaczu. Między nami panuje niezręczna atmosfera.
- Wszystko dobrze? - pytam, gdy przygląda mi się bez słowa.
- T-tak. Cieszę się, że Cię widzę. - posyła mi krótki i bardzo lekki uśmiech.
- Podasz mi wody?
- Oczywiście. - wstaje z krzesełka i nalewa do kubka wody, po czym mi go podaje i wraca na swoje miejsce.
- Dziękuję. - odpowiadam i upijam łyk wody.
- Roksi.. - zaczyna i nabiera więcej powietrza do płuc. Przenoszę na niego wzrok, a on kontynuuje - Dlaczego to zrobiłaś?
- Nie chcę już żyć, Igor. - zwierzam mu się spuszczając wzrok na swoje dłonie.
- Spójrz na mnie, słyszysz. Spójrz. - nalega, ale nie chcę. Nie potrafię spojrzeć mu w oczy po tym wszystkim. Chwyta moja brodę w swoją dłoń i przechyla moją głowę tak, że jesteśmy teraz twarzą w twarz, jednak nadal nie podnoszę wzroku - Popatrz mi w oczy.
- Nie mogę. - odpowiadam załamanym głosem.
- Proszę. - z trudem wykonuję jego prośbę. Nasze spojrzenia spotykają się niebezpiecznie blisko - Posłuchaj mnie, przepraszam.
- Za co ty mnie przepraszasz?
- Czuję się winny temu co się stało. Gdybym był przy tobie i Cię pilnował...
- Nie możesz być ze mną 24 godziny na dobę Igor. - przerywam mu - Nawet nie musisz, to nie jest twój obowiązek.
- Ale może chcę. Chcę być przy tobie 24 godziny na dobę i kurwa chcę, aby to był mój obowiązek rozumiesz? - te słowa brzmią tak szczerze, że mam wrażenie jakbym śniła.
- C-co ty chcesz mi przez to powiedzieć?
Nie odpowiada. Przenoszę wzrok na jego usta. Oblizuje wargę, a następnie ją przygryza. Gładzi kciukiem mój policzek, po czym składa bardzo delikatny i czuły pocałunek na moich ustach. Gdy przerywa pocałunek patrzy mi w oczy, a ja jestem totalnie zszokowana tym, co właśnie zrobił.
- Co ty robisz Igor? - pytam patrząc mu w oczy.
- Boję się, cholernie tego co czuję. - wyznaje spuszczając wzrok - Ale przez to wszystko zrozumiałem coś. To co przechodziłem przez ostatnie kilka dni nie jest przypadkiem. Zależy mi na tobie Roksi, bardzo.
Czuję jak moje serce przyspiesza, a przez moje ciało przechodzą przyjemne dreszcze, jednak to nie wszystko. To nie wystarczy.
- Przestań. - chwytam go za nadgarstek i zdejmuję jego dłoń ze swojego policzka.
- Nie wierzysz mi?
- Igor, zrozum, ty nie wiesz co mówisz.
- Ale właśnie, że wiem. Przemyślałem dokładnie to wszystko. Bałem się powiedzieć ci o tym bo... Bo boję się odrzucenia i tego, że znów ktoś mnie zrani.
Po jego słowach jest mi przykro. Nie chcę to ranić, ale w tym momencie nie mogę dać mu tego czego oczekuje, poza tym... nie po tym wszystkim co razem przeszliśmy.
- Przepraszam Cię, ale... - do moich oczu napływają łzy - Ale nie mogę. Nie jestem w stanie.
- Poczekam ile będzie trzeba, nie zostawię Cię.
- Nie mogę ani teraz, ani nigdy Igor. - spoglądam prosto w jego oczy, w sercu czuję ogromny ból.
- Co? - studiuje dokładnie moją twarz - Czy ty.. Nie, nie wierzę. - zagryza wargę, a w kącikach jego oczu dostrzegam łzy - Nie możesz tak robić.
- Proszę, zrozum mnie. - przymykam powieki i nabieram wiecej powietrza.
- Roksi, do cholery.. - otwieram oczy, a w jego oczach dostrzegam złość - Nie możesz mi tego zrobić , kurwa rozumiesz?! - podnosi głos i wstaje z impetem z krzesła.
- Przestań, proszę, uspokój się.. - mówię przerażonym głosem. Zaczynam się to bać.
- Jak możesz mi to robić? - nachyla się w moją stronę opierając ręce po obu stronach mojej głowy - Wyznałem ci co czuje, otworzyłem się przed Tobą, tylko ty tyle o mnie wiesz i co teraz? Tak po prostu mówisz mi, że nie możesz? Upokarzasz mnie Roksi. Kurewsko mnie upokarzasz. - jego szczęka zaciskuje się razem z jego pięściami na poduszce.
- Wyjdź. - rzucam krótko drżącym tonem nie patrząc na niego.
Patrzy na mnie jeszcze chwilę, po czym agresywnie odpycha się do tyłu i wychodzi z sali trzaskając drzwiami.
Po moich policzkach zaczynają spływać łzy. Taka ilość, której nie potrafię powstrzymać. Nakrywam się bardziej kołdrą i przykładam ją do swojej twarzy, aby stłumić odgłos płaczu.
Dlaczego on to robi? Dlaczego nadal taki jest? Dlaczego po prostu nie może się zmienić? Kiedyś go kochałam, kocham nadal, ale boję się go. Nadal nie patrzy na uczucia innych, widzi tylko czubek własnego nosa. Pokochałam Igora, który był dla mnie czuły. Okazało się, że ten Igor nie istnieje. Że to była tylko maska, a tak naprawdę chciał mnie wykorzystać dla jakiejś umowy.
To cholernie boli, że kocham kogoś, kogo nie ma.

CZYTASZ
DAMN! // ReTo
FanfictionPoznajcie losy młodej dziewczyny, która przez jedną głupotę, wpadła w towarzystwo, o którym jej się nie śniło w najgorszych koszmarach.