Igor pov
Po dwóch dniach wychodzę ze szpitala. Nie czuję się najlepiej z myślą, że prawie przedawkowałem i to świadomie. Ale ważne jest to, że jest ze mną Roksi.
- Jedziemy na jakieś lody? - proponuję, gdy razem z brunetką wychodzimy z budynku trzymając się za ręce.
- Dobry pomysł. - uśmiecha się i całuje mnie krótko w usta.
- Ale w sumie, mam jeszcze lepszy. - zatrzymuję się i przyciągam ją do siebie.
- No jaki? - uśmiecha się do mnie słodko.
- Najpierw lody, a później spędzimy razem dzień? Możemy iść do Ciebie i zamówić pizzę, obejrzeć film? Co ty na to?
- Jesteś słodki Igi. - odpowiada szczerze patrząc w moje oczy - Jasne, że się zgadzam.
Cmokam jej nos, po czym kierujemy się do najbliższego autobusu. Wsiadamy w pierwszy, który podjeżdża. Dzieli nas kilkanaście przystanków od Piastowa.
Roksi pov
Jedziemy już dobre piętnaście minut. W autobusie panuje ogromny tłok, przez co nie zamieniamy z Igorem nawet słowa.
W tłumie, na drugim końcu autobusu zauważam kogoś. Przygląda mi się z mrocznym wyrazem twarzy. Ma na sobie czarną bluzę, a jego gestykulacja sugeruje, że zamierza dopilnować mojego końca.
Tak cholernie go nienawidzę. Dlaczego mi to robi? Czego chce ode mnie?
Robi mi się słabo. Przytrzymuję się barierki.
- Hej, wszystko w porządku? - pyta szatyn łapiąc moją dłoń - Jesteś cała blada.
- Trochę mi słabo. - mówię zgodnie z prawdą.
- Co ci jest? - pyta, ale nie odpowiadam. Patrzę tylko przed siebie nadal utrzymując kontakt wzrokowy z Rubajem.
Bugajczyk odwraca się w tamtą strone, gdy widzi gdzie skierowany jest mój wzrok.
- Roksi, słyszysz? Co tam widzisz? - pyta widocznie nie zauważając bruneta.W tym momencie autobus zatrzymuje się na przystanku, a Rubaj wysiada z pojazdu.
- N-nic. - odpowiadam w końcu - Coś mi się przewidziało.
- Nie wyglądasz dobrze, conajmniej jakbyś zobaczyła ducha.
Zobaczyłam gorzej niż ducha , Igor.
- Przepraszam Cię, darujmy sobie dzisiejsze wyjście na miasto. Chodźmy od razu do mnie.
- Okej. Nie masz za co przepraszać. - całuje czubek mojej głowy i przytula mnie do siebie.
Wysiadamy na przystanku w Piastowie i od razu kierujemy się w stronę naszego osiedla. Docieramy pod mój blok i czuje się już trochę lepiej. Idziemy na odpowiednie piętro i otwieram drzwi z klucza, po czym wchodzimy do środka.
- Jesteś pewna, że chcesz tutaj wrócić? Możesz zostać u nas. - nęci szatyn.
- Nie mogę wam tak siedzieć na głowie. Poradzę sobie. - upieram się.
- Po prostu się martwię. To co się ostatnio wydarzyło...
- Nie wracajmy do tego. - przerywam mu.
- Dobrze. - zgadza się - Ale obiecaj, że jeżeli cokolwiek będzie się działo, czy coś cię zaniepokoi lub ktoś będzie nachodził, to od razu mi powiesz?
- Obiecuję.- posyłam mu lekki uśmiech, który odwzajemnia.
- No dobra, to co najpierw robimy? - pyta wchodząc do salonu i siada na kanapie.
- Igor..- zaczynam siadając obok niego - Mogę o coś spytać?
- Jasne skarbie, o co chcesz. - odpowiada patrząc na mnie i poprawiając kosmyk moich włosów za ucho.
- Może już nie powinnam o to pytać, ale ciągle się zastanawiam dlaczego chciałeś się zabić?
Igor wzdycha przymykając powieki.
- Sam nie wiem. Poczułem taka chęć wciągnięcia kilku kresek, a potem wpadłem w jakiś dołek... byłem cholernie przygnębiony i pogubiony, i jeszcze ty... - przerywa i nabiera więcej powietrza - Wściekłem się, że powiedziałem ci co czuje, a Ty to olałaś.
- To nie miało tak wyglądać, po prostu nie byłam gotowa. - usprawiedliwiam się.
- A teraz? - pyta patrząc mi w oczy - Teraz jesteś gotowa? Minęło zaledwie kilka dni.
- Chcę spróbować wrócić do normalnego życia.
Szatyn uśmiecha się do mnie i całuje moje usta.
- To co oglądamy? - zmienia temat.
- Wybierz coś, a ja zamówię pizzę. - mrugam do niego i znikam w kuchni.
❌❌❌❌❌
- Widziałeś to? Nie ma szans, nie przeżyją tego! - mówię chowając się za poduszką.
Oglądamy właśnie mega dziwny horror, który wybrał Igor.
- Jestem pewny, że ten rudy ich uratuje. - odpowiada Bugajczyk pakując popcorn do moich ust.
- Skąd ta pewność? - pytam z pełnymi ustami.
- Jest głupi. A głupi zawsze ma szczęście. - parska. Patrzę na niego kątem oka , a on cmoka do mnie w powietrzu - No już się nie bój. - dodaje przyciągając mnie do siebie, po czym mnie przytula.
Kontynuujemy oglądanie filmu i kończymy jeść pizzę. Po około trzydziestu minutach horror się kończy, a ja wyłączam kino domowe z pilota. Chce wstać z miejsca, ale Igor łapię moją dłoń i pociąga mnie za nią, przez co ląduję na jego kolanach. Przekładam rękę przez jego głowę i patrzę na niego.
- Roksi, słuchaj..
- Hum?
- Kim my właściwie jesteśmy? - pyta patrząc w moje oczy.
Nabieram więcej powietrza i powoli je wypuszczam.
- Sama nie wiem.
- Jesteśmy.. parą?
- Nie wiem. - wzruszam ramionami - Może.
- Może? - dopytuje nie odrywając ode mnie wzroku.
- Kochasz mnie? - odpowiadam pytaniem na pytanie.
Szatyn nie odpowiada tylko całuje mnie w usta. Z czułych pocałunków przechodzi do coraz bardziej namiętnych. Jego ręka zaczyna dostawać się pod moja koszulkę. Kładę swoją dłoń na jego nadgarstku i wyciągam ją spod swojej koszulki przerywając pocałunki.
- Przepraszam. - szepcze.
- Nie jestem jeszcze gotowa. - odpowiadam lekko zestresowana.
- Rozumiem. - głaszcze mój policzek zewnętrzną stroną dłoni i opiera swoje czoło o moje.
Chciałabym, aby został taki na zawsze. Wtedy może udałoby nam się stworzyć coś poważnego.
CZYTASZ
DAMN! // ReTo
FanfictionPoznajcie losy młodej dziewczyny, która przez jedną głupotę, wpadła w towarzystwo, o którym jej się nie śniło w najgorszych koszmarach.