🌟 057 Kim my właściwie jesteśmy? 🌟

2.1K 220 29
                                    

Igor pov

Po dwóch dniach wychodzę ze szpitala. Nie czuję się najlepiej z myślą, że prawie przedawkowałem i to świadomie. Ale ważne jest to, że jest ze mną Roksi.

- Jedziemy na jakieś lody? - proponuję, gdy razem z brunetką wychodzimy z budynku trzymając się za ręce.

- Dobry pomysł. - uśmiecha się i całuje mnie krótko w usta.

- Ale w sumie, mam jeszcze lepszy. - zatrzymuję się i przyciągam ją do siebie.

- No jaki? - uśmiecha się do mnie słodko.

- Najpierw lody, a później spędzimy razem dzień? Możemy iść do Ciebie i zamówić pizzę, obejrzeć film? Co ty na to?

- Jesteś słodki Igi. - odpowiada szczerze patrząc w moje oczy - Jasne, że się zgadzam.

Cmokam jej nos, po czym kierujemy się do najbliższego autobusu. Wsiadamy w pierwszy, który podjeżdża. Dzieli nas kilkanaście przystanków od Piastowa.

Roksi pov

Jedziemy już dobre piętnaście minut. W autobusie panuje ogromny tłok, przez co nie zamieniamy z Igorem nawet słowa.

W tłumie, na drugim końcu autobusu zauważam kogoś. Przygląda mi się z mrocznym wyrazem twarzy. Ma na sobie czarną bluzę, a jego gestykulacja sugeruje, że zamierza dopilnować mojego końca.

Tak cholernie go nienawidzę. Dlaczego mi to robi? Czego chce ode mnie?

Robi mi się słabo. Przytrzymuję się barierki.

- Hej, wszystko w porządku? - pyta szatyn łapiąc moją dłoń - Jesteś cała blada.

- Trochę mi słabo. - mówię zgodnie z prawdą.

- Co ci jest? - pyta, ale nie odpowiadam. Patrzę tylko przed siebie nadal utrzymując kontakt wzrokowy z Rubajem.
Bugajczyk odwraca się w tamtą strone, gdy widzi gdzie skierowany jest mój wzrok.
- Roksi, słyszysz? Co tam widzisz? - pyta widocznie nie zauważając bruneta.

W tym momencie autobus zatrzymuje się na przystanku, a Rubaj wysiada z pojazdu.

- N-nic. - odpowiadam w końcu - Coś mi się przewidziało.

- Nie wyglądasz dobrze, conajmniej jakbyś zobaczyła ducha.

Zobaczyłam gorzej niż ducha , Igor.

- Przepraszam Cię, darujmy sobie dzisiejsze wyjście na miasto. Chodźmy od razu do mnie.

- Okej. Nie masz za co przepraszać. - całuje czubek mojej głowy i przytula mnie do siebie.

Wysiadamy na przystanku w Piastowie i od razu kierujemy się w stronę naszego osiedla. Docieramy pod mój blok i czuje się już trochę lepiej. Idziemy na odpowiednie piętro i otwieram drzwi z klucza, po czym wchodzimy do środka.

- Jesteś pewna, że chcesz tutaj wrócić? Możesz zostać u nas. - nęci szatyn.

- Nie mogę wam tak siedzieć na głowie. Poradzę sobie. - upieram się.

- Po prostu się martwię. To co się ostatnio wydarzyło...

- Nie wracajmy do tego. - przerywam mu.

- Dobrze. - zgadza się - Ale obiecaj, że jeżeli cokolwiek będzie się działo, czy coś cię zaniepokoi lub ktoś będzie nachodził, to od razu mi powiesz?

- Obiecuję.- posyłam mu lekki uśmiech, który odwzajemnia.

- No dobra, to co najpierw robimy? - pyta wchodząc do salonu i siada na kanapie.

- Igor..- zaczynam siadając obok niego - Mogę o coś spytać?

- Jasne skarbie, o co chcesz. - odpowiada patrząc na mnie i poprawiając kosmyk moich włosów za ucho.

- Może już nie powinnam o to pytać, ale ciągle się zastanawiam dlaczego chciałeś się zabić?

Igor wzdycha przymykając powieki.

- Sam nie wiem. Poczułem taka chęć wciągnięcia kilku kresek, a potem wpadłem w jakiś dołek... byłem cholernie przygnębiony i pogubiony, i jeszcze ty... - przerywa i nabiera więcej powietrza - Wściekłem się, że powiedziałem ci co czuje, a Ty to olałaś.

- To nie miało tak wyglądać, po prostu nie byłam gotowa. - usprawiedliwiam się.

- A teraz? - pyta patrząc mi w oczy - Teraz jesteś gotowa? Minęło zaledwie kilka dni.

- Chcę spróbować wrócić do normalnego życia.

Szatyn uśmiecha się do mnie i całuje moje usta.

- To co oglądamy? - zmienia temat.

- Wybierz coś, a ja zamówię pizzę. - mrugam do niego i znikam w kuchni.

❌❌❌❌❌

- Widziałeś to? Nie ma szans, nie przeżyją tego! - mówię chowając się za poduszką.

Oglądamy właśnie mega dziwny horror, który wybrał Igor.

- Jestem pewny, że ten rudy ich uratuje. - odpowiada Bugajczyk pakując popcorn do moich ust.

- Skąd ta pewność? - pytam z pełnymi ustami.

- Jest głupi. A głupi zawsze ma szczęście. - parska. Patrzę na niego kątem oka , a on cmoka do mnie w powietrzu - No już się nie bój. - dodaje przyciągając mnie do siebie, po czym mnie przytula.

Kontynuujemy oglądanie filmu i kończymy jeść pizzę. Po około trzydziestu minutach horror się kończy, a ja wyłączam kino domowe z pilota. Chce wstać z miejsca, ale Igor łapię moją dłoń i pociąga mnie za nią, przez co ląduję na jego kolanach. Przekładam rękę przez jego głowę i patrzę na niego.

- Roksi, słuchaj..

- Hum?

- Kim my właściwie jesteśmy? - pyta patrząc w moje oczy.

Nabieram więcej powietrza i powoli je wypuszczam.

- Sama nie wiem.

- Jesteśmy.. parą?

- Nie wiem. - wzruszam ramionami - Może.

- Może? - dopytuje nie odrywając ode mnie wzroku.

- Kochasz mnie? - odpowiadam pytaniem na pytanie.

Szatyn nie odpowiada tylko całuje mnie w usta. Z czułych pocałunków przechodzi do coraz bardziej namiętnych. Jego ręka zaczyna dostawać się pod moja koszulkę. Kładę swoją dłoń na jego nadgarstku i wyciągam ją spod swojej koszulki przerywając pocałunki.

- Przepraszam. - szepcze.

- Nie jestem jeszcze gotowa. - odpowiadam lekko zestresowana.

- Rozumiem. - głaszcze mój policzek zewnętrzną stroną dłoni i opiera swoje czoło o moje.

Chciałabym, aby został taki na zawsze. Wtedy może udałoby nam się stworzyć coś poważnego.

DAMN! // ReTo Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz