Odwożę brunetkę do domu i zaczynam się zastanawiać co do cholery we mnie wstąpiło. Okej, może i przy niej jestem lepszym człowiekiem, może faktycznie coś czuję i może faktycznie ją trochę lubię, ale to nie jestem prawdziwy ja, i tak być dłużej nie może.
Widzę tylko jedno wyjście z tej sytuacji.
Wpadam do mieszkania swojego i Borowskiego. Adriana nie ma w domu, co akurat jest mi na rękę. Wyjmuję dużą torbę i pakuję kilka najpotrzebniejszych rzeczy. Następnie siadam w kuchni na stołku i piszę kartkę, na której niczego nie wyjaśniam. Piszę tylko, aby mnie nie szukali.
Wiem, że właśnie uciekam jak jakiś tchórz. Ale najzwyczajniej w świecie chyba, boję się tego, co zaczyna się dziać i wiem, że muszę się rozerwać. Sam. Tylko ja i nikt inny.
Zakluczam mieszkanie i wychodzę z klatki. Po chwili pakuję już swój bagaż do bagażnika i kieruję się do auta, jednak czuję mocne uderzenie w tył głowy. Opadam na samochód, a ktoś chwyta mnie za ręce krzyżując je za moimi plecami i przyciska do auta.
-Wybierasz się dokądś? -pyta przez zaciśnięte zęby.
-Co ty tu do kurwy robisz?
Choć go nie widzę, dobrze rozpoznaję jego głos, tylko, że cholera. Skąd on tutaj?!
-Nigdzie nie pojedziesz, rozumiesz? Chyba, że ze mną. -chwyta mnie za ubrania i ciągnie w stronę samochodu -Zajmij się nim.
Po tych słowach, które skierował do kogoś trzeciego nie pamiętam już nic, ponieważ ktoś zachodzi mnie znów od tyłu i przykłada do twarzy nasączoną czymś szmatę.
❌❌❌❌❌
Budzę się w jakimś nieznanym mi pomieszczeniu. Leżę przypięty do jakiegoś łóżka, a nade mną wisi lampa, która świeci prosto w moją twarz. Jak w horrorach.
Nagle drzwi do pomieszczenia otwierają się, a w nich staje on.
-Proszę, proszę, śpiąca królewna się obudziła. -mówi przez śmiech.
-Odbiło ci? Co ty wyprawiasz? Mamy umowę, zapomniałeś? -podnoszę głowę i patrzę w jego kierunku.
-Ja zapomniałem?! -wrzeszczy i doskakuje do mnie łapiąc mnie za szyje i mocno przyciska ją do metalowego łóżka, zimnego jak cholera -Nie, kurwa twoja mać, to ty o tym zapomniałeś!
-Odpierdol się do chuja jesteś jakiś pojebany! Zajmuję się twoją córeczką, chociaż wcale nie muszę! Do tego jest w chuj pyskata i sprawiła mi mnóstwo problemów. Węszyła,aż w końcu dowiedziała się sama, że to wszystko twój interes, czaisz? Zero pożytku, zero spokoju. -ostatnie zdanie mówię przez zaciśnięte zęby.
-Zero pożytku? -patrzy mi w oczy ze wściekłością -Jakoś uważałeś inaczej, gdy zaciągnąłeś ją do łóżka! -krzyczy i dostaję sierpowego w twarz.
Odsuwam głowę w bok i wypluwam na ziemię krew, którą czuję w swoich ustach.
-No co Bugajczyk? Powiedz, kim ty jesteś? -opiera ręce po obu stronach mojej głowy.
-Kurwa, to nie tak...
-A jak?! -uderza rękami tuż obok mojej głowy -Umowa była inna, a ty okazałeś się zboczeńcem. W umowie nie było zawarte pukanie nieletniej.
-Sam chciałeś, abym ją w sobie rozkochał, żeby w to wszystko uwierzyła.
-Pokaż mi wiadomość, w której ci napisałem, abyś zaciągnął ją do łóżka.
Patrzymy sobie chwilę w oczy i wiem, że on mi nie odpuści tylko do cholery, jedno pytanie...
-Skąd w ogóle o tym wiesz?
-Masz kreta w zespole. -parska śmiechem.
Marszczę brwi i mierzę go wzrokiem.
-Kogo niby? -pytam.
-Chodź no tutaj! -woła kogoś.
Patrzę chwilę w stronę drzwi. Po chwili przechodzi przez nie Rubaj i staje tuż obok mnie.
-Ty jebany kutasie.. -szepczę, po czym zaciskam zęby i pięści.
-Daruj sobie Bugajczyk. -nachyla się nade mną -I jak ci się podoba w zamknięciu? -na jego ryju widnieje złośliwy uśmiech i krzyżuje ręce na klatce piersiowej.
Szarpię się, ale jestem przywiązany jakimiś pasami tak mocno, że nie dam rady się wywinąć.
-Zapłacisz mi za ten donos, skurwysynu. -pluję na niego.
Wyciera ślinę ze swojej twarzy.
-Jeszcze zobaczymy kto za co zapłaci. -uśmiecha się ironicznie.
-Jesteś zwolniony. -wtrąca się znów Felix.
-Co? Jak to zwolniony?!
-Srak to. Głuchy jesteś? Mam nadzieję, że nacieszyłeś się już moją córką, bo raczej nie zaruchasz przez długi czas. Od teraz, opiekę nad Roksaną będzie sprawował Dawid i Kacper w szczególności.
-Chwila.. oni wiedzą, że tu jestem?
-Jeszcze nie, ale sam ich odwiedzę. Za to ty.. -podchodzi do mnie -Masz od dziś nową robotę.
-O chuj ci chodzi?
-Zostajesz gangsterem.
-Co kurwa? Chyba cię pojebało! -parskam przez śmiech.
Po chwili jednak znów dostaję sierpowego w twarz i znów pluję krwią.
-Trzymaj łapy przy sobie, bo jak tylko mnie rozwiążesz to ci dopierdolę. -grożę mu.
-Jedziesz z nami do Stanów. -oznajmia zmieniając temat.
No chyba kurwa się przesłyszałem.
-I kto mnie zmusi? Ty? -prycham.
-Chcesz się założyć? -znów chwyta mnie za szyję -Z tego co widziałem, to chyba zamierzałeś wyjechać. Zapewnie ci więc atrakcje za darmo. -puszcza mnie uderzając z dość dużą siłą moją głową o te metalowe gówno.
Razem z Rubajem wychodzi z pomieszczenia. Jestem tak kompletnie kurwa w dupie.
Witam moi kochani, wracam do was!
Jak widzicie akcja nabiera trochę innych obrotów... ;)))Ps. Spóźnione, ale życzę Wam wszystkim wszystkiego najlepszego w nowym roku!
Do następnego! 💕
CZYTASZ
DAMN! // ReTo
FanfictionPoznajcie losy młodej dziewczyny, która przez jedną głupotę, wpadła w towarzystwo, o którym jej się nie śniło w najgorszych koszmarach.