✴ 037 Zapłacisz mi za ten donos, skurwysynu ✴

3K 228 42
                                    

Odwożę brunetkę do domu i zaczynam się zastanawiać co do cholery we mnie wstąpiło. Okej, może i przy niej jestem lepszym człowiekiem, może faktycznie coś czuję i może faktycznie ją trochę lubię, ale to nie jestem prawdziwy ja, i tak być dłużej nie może.

Widzę tylko jedno wyjście z tej sytuacji.

Wpadam do mieszkania swojego i Borowskiego. Adriana nie ma w domu, co akurat jest mi na rękę. Wyjmuję dużą torbę i pakuję kilka najpotrzebniejszych rzeczy. Następnie siadam w kuchni na stołku i piszę kartkę, na której niczego nie wyjaśniam. Piszę tylko, aby mnie nie szukali.

Wiem, że właśnie uciekam jak jakiś tchórz. Ale najzwyczajniej w świecie chyba, boję się tego, co zaczyna się dziać i wiem, że muszę się rozerwać. Sam. Tylko ja i nikt inny.

Zakluczam mieszkanie i wychodzę z klatki. Po chwili pakuję już swój bagaż do bagażnika i kieruję się do auta, jednak czuję mocne uderzenie w tył głowy. Opadam na samochód, a ktoś chwyta mnie za ręce krzyżując je za moimi plecami i przyciska do auta.

-Wybierasz się dokądś? -pyta przez zaciśnięte zęby.

-Co ty tu do kurwy robisz?

Choć go nie widzę, dobrze rozpoznaję jego głos, tylko, że cholera. Skąd on tutaj?!

-Nigdzie nie pojedziesz, rozumiesz? Chyba, że ze mną. -chwyta mnie za ubrania i ciągnie w stronę samochodu -Zajmij się nim.

Po tych słowach, które skierował do kogoś trzeciego nie pamiętam już nic, ponieważ ktoś zachodzi mnie znów od tyłu i przykłada do twarzy nasączoną czymś szmatę.

❌❌❌❌❌

Budzę się w jakimś nieznanym mi pomieszczeniu. Leżę przypięty do jakiegoś łóżka, a nade mną wisi lampa, która świeci prosto w moją twarz. Jak w horrorach.

Nagle drzwi do pomieszczenia otwierają się, a w nich staje on.

-Proszę, proszę, śpiąca królewna się obudziła. -mówi przez śmiech.

-Odbiło ci? Co ty wyprawiasz? Mamy umowę, zapomniałeś? -podnoszę głowę i patrzę w jego kierunku.

-Ja zapomniałem?! -wrzeszczy i doskakuje do mnie łapiąc mnie za szyje i mocno przyciska ją do metalowego łóżka, zimnego jak cholera -Nie, kurwa twoja mać, to ty o tym zapomniałeś!

-Odpierdol się do chuja jesteś jakiś pojebany! Zajmuję się twoją córeczką, chociaż wcale nie muszę! Do tego jest w chuj pyskata i sprawiła mi mnóstwo problemów. Węszyła,aż w końcu dowiedziała się sama, że to wszystko twój interes, czaisz? Zero pożytku, zero spokoju. -ostatnie zdanie mówię przez zaciśnięte zęby.

-Zero pożytku? -patrzy mi w oczy ze wściekłością -Jakoś uważałeś inaczej, gdy zaciągnąłeś ją do łóżka! -krzyczy i dostaję sierpowego w twarz.

Odsuwam głowę w bok i wypluwam na ziemię krew, którą czuję w swoich ustach.

-No co Bugajczyk? Powiedz, kim ty jesteś? -opiera ręce po obu stronach mojej głowy.

-Kurwa, to nie tak...

-A jak?! -uderza rękami tuż obok mojej głowy -Umowa była inna, a ty okazałeś się zboczeńcem. W umowie nie było zawarte pukanie nieletniej.

-Sam chciałeś, abym ją w sobie rozkochał, żeby w to wszystko uwierzyła.

-Pokaż mi wiadomość, w której ci napisałem, abyś zaciągnął ją do łóżka.

Patrzymy sobie chwilę w oczy i wiem, że on mi nie odpuści tylko do cholery, jedno pytanie...

-Skąd w ogóle o tym wiesz?

-Masz kreta w zespole. -parska śmiechem.

Marszczę brwi i mierzę go wzrokiem.

-Kogo niby? -pytam.

-Chodź no tutaj! -woła kogoś.

Patrzę chwilę w stronę drzwi. Po chwili przechodzi przez nie Rubaj i staje tuż obok mnie.

-Ty jebany kutasie.. -szepczę, po czym zaciskam zęby i pięści.

-Daruj sobie Bugajczyk. -nachyla się nade mną -I jak ci się podoba w zamknięciu? -na jego ryju widnieje złośliwy uśmiech i krzyżuje ręce na klatce piersiowej.

Szarpię się, ale jestem przywiązany jakimiś pasami tak mocno, że nie dam rady się wywinąć.

-Zapłacisz mi za ten donos, skurwysynu. -pluję na niego.

Wyciera ślinę ze swojej twarzy.

-Jeszcze zobaczymy kto za co zapłaci. -uśmiecha się ironicznie.

-Jesteś zwolniony. -wtrąca się znów Felix.

-Co? Jak to zwolniony?!

-Srak to. Głuchy jesteś? Mam nadzieję, że nacieszyłeś się już moją córką, bo raczej nie zaruchasz przez długi czas. Od teraz, opiekę nad Roksaną będzie sprawował Dawid i Kacper w szczególności.

-Chwila.. oni wiedzą, że tu jestem?

-Jeszcze nie, ale sam ich odwiedzę. Za to ty.. -podchodzi do mnie -Masz od dziś nową robotę.

-O chuj ci chodzi?

-Zostajesz gangsterem.

-Co kurwa? Chyba cię pojebało! -parskam przez śmiech.

Po chwili jednak znów dostaję sierpowego w twarz i znów pluję krwią.

-Trzymaj łapy przy sobie, bo jak tylko mnie rozwiążesz to ci dopierdolę. -grożę mu.

-Jedziesz z nami do Stanów. -oznajmia zmieniając temat.

No chyba kurwa się przesłyszałem.

-I kto mnie zmusi? Ty? -prycham.

-Chcesz się założyć? -znów chwyta mnie za szyję -Z tego co widziałem, to chyba zamierzałeś wyjechać. Zapewnie ci więc atrakcje za darmo. -puszcza mnie uderzając z dość dużą siłą moją głową o te metalowe gówno.

Razem z Rubajem wychodzi z pomieszczenia. Jestem tak kompletnie kurwa w dupie.

Witam moi kochani, wracam do was!
Jak widzicie akcja nabiera trochę innych obrotów... ;)))

Ps. Spóźnione, ale życzę Wam wszystkim wszystkiego najlepszego w nowym roku!

Do następnego! 💕

DAMN! // ReTo Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz