❇ 014 Masz ostatnią szansę, żeby się zamknąć ❇

3.3K 260 112
                                    

Igor pov

-Wstawaj, do cholery. -ktoś mnie szturcha w ramię i pociąga za nie -Słyszysz?!

-Czego się drzesz? -otwieram oczy i widzę Gruchę.

-Roksi nigdzie nie ma.

-Jak to kurwa nigdzie jej nie ma?! -podnoszę się natychmiast na równe nogi -Miałeś jej pilnować! Ja pierdolę!

-Tak? Ty też do chuja i co? -rozkłada ręce w geście niewinności.

-Idź jej szukać, a nie pierdol. -rozkazuję wskazując palcem na drzwi i sam kieruję się w ich kierunku.

-Co jeśli ona uciekła?

-Nie ma mowy, zabrałem jej portfel i telefon, nie miałaby za co wrócić.

Podchodzę do szafki w korytarzu i otwieram ją w celu sprawdzenia, czy jej rzeczy nadal się tu znajdują i...

-Kurwa mać! -klnę zamykając szufladę z impetem -Nie ma.

-Co? Chcesz powiedzieć, że schowałeś tutaj te rzeczy kretynie i miałeś nadzieję, że w tym miejscu ich nie znajdzie?

-Uważaj na słowa do jasnej kurwy! -wytykam go palcem.

-Bo co? Stary, drzesz na mnie ryja, a chowasz jej rzeczy w miejscu, gdzie każdy może sobie zajrzeć? Z chuja spadłeś?!

-Żebyś ty zaraz nie spadł. -grożę mu.

-Dobra, spokój. Musimy ją znaleźć zanim odwali jakiś numer.

Po jego słowach wychodzimy z mieszkania i jedziemy jej szukać. Objechaliśmy całe miasto, rynek, nawet pojechaliśmy na lotnisko do Berlina. Nigdzie jej nie ma.

Po około dwóch godzinach wracamy, a dziewczyna siedzi na schodach pod drzwiami.

-No wreszcie! -wstaje podnosząc głos -Wyszliście z domu i zamknęliście drzwi idioci, nie mogę wejść do środka!

-Gdzie ty do cholery byłaś!? -podchodzę do niej i chwytam ją za szyję, po czym przyciskam do ściany.

-Puść mnie, Igor! -łapie mnie za nadgarstek i próbuje odciągnąć.

-Kto.pozwolił.ci.wychodzić? -syczę przez zaciśnięte zęby każde słowo po kolei i wyraźnie.

-Puść ją, zaraz jej krzywdę zrobisz. -Grucha próbuje mnie odepchnąć na bok.

-Spierdalaj! -odpycham go i znów odwracam się w stronę brunetki -Gdzie byłaś?!

-W sklepie palancie! -wrzeszczy na mnie -Nawet nic do jedzenia nie kupiłeś!

Patrzę na nią zaciskując pięści i mam ochotę jej przyłożyć.

-Dlaczego grzebałaś w szafce?

-Potrzebowałam pieniędzy? -pyta sarkastycznie -Nie kradnę rzeczy ze sklepu tak jak ty ludzi z ulicy, idioto.

-Przestań szczekać, bo będę musiał ci pomóc. -unoszę się.

-Dość. -między nami staje Dawid -Słuchaj mała, nie możesz nigdzie wychodzić bez naszej zgody rozumiesz? Wogóle nie możesz wychodzić!

-Przepraszam? -oburza się dziewczyna -Nie jestem waszą pieprzoną własnością!

-Wracaj do środka. -rozkazuję jej.

-Wiesz co? -patrzy mi w oczy -Pierdol się Bugajczyk. -wymija nas i zmierza do wyjścia z posesji.

-Poczekaj w środku, załatwię to. -mówię do Dawida, a on skina tylko głową i wchodzi do mieszkania -Ej! -krzyczę za brunetką i doganiam ją -Nigdzie nie pójdziesz. -ciągnę ją za rękę.

-Puść mnie! -wyrywa się i wymierza mi dłonią w twarz -Co ty sobie wyobrażasz? Że możesz mnie tak traktować?! -krzyczy ze łzami w oczach -Nie jestem twoją niewolnicą!

-Przesadziłaś. -odpowiadam chłodno -Grubo przesadziłaś. -wypycham policzek językiem -Wrócisz sama czy ci pomóc?

-Nigdzie z tobą nie pójdę rozumiesz? Nienawidzę cię. -odwraca się i znów idzie w kierunku bramy.

Chcesz wojny, mała? Spoko. Dostaniesz ją.

Wyprzedzam ją i zastawiam drogę swoim ciałem. Gdy chce mnie wyminąć chwytam ją za biodra i przyciągam do siebie. Przerzucam ją sobie przez ramię i niosę do mieszkania.

-Puszczaj! -krzyczy uderzając pięściami w moje plecy -Słyszysz? Jesteś popieprzony!

-Zamkniesz się do cholery?! -warczę i klepie ją dosyć mocno w tyłek.

-Ała, to bolało! -syczy i uderza mnie w głowę.

Wchodzę, niosąc ją przerzuconą przez ramię, do mieszkania, gdzie od razu spotykam Dawida. Patrzy na mnie pytającym wzrokiem widząc to i słysząc krzyki Roksi.

-Nie pytaj. -rzucam krótko w jego stronę i kieruję się z dziewczyną na górę.

Po chwili docieram do jej sypialni. Zamykam za nami drzwi i rzucam ją na łóżko. Siadam na niej okrakiem i chwytam jej ręce, po czym przyciskam je do poduszki tuż przy jej głowie.

Czas na plan B.

Roksi pov

-Masz ostatnią szansę, żeby się zamknąć. -mówi patrząc mi w oczy.

-O co ci chodzi? Dlaczego mnie tak traktujesz!?

-Przestaniesz krzyczeć? To ci wytłumaczę. -odpowiada, a ja przestaje się wiercić i uspokajam się nieco -Grzeczna dziewczynka.

-Jesteś straszny. -parskam -Zrobiłam to co chciałeś, teraz ty zrób to o co ja cie proszę.

-Robię to dla twojego bezpieczeństwa. Nie możesz chodzić sama po ulicy.

-Jestem dużą dziewczynką. -przewracam oczami.

-Ale niegrzeczną. -mierzy mnie wzrokiem przygryzając wargę.

-Nie gap się na mnie, jesteś obleśny. -krzywię się.

-Oj no weź. -zmienia nagle ton głosu i nachyla się nade mną tak, że nasze twarze się prawie stykają.

Owiewa mnie zapach jego perfum i cholera. Czując, jak jego spodnie się "uzupełniają", zaczynam czuć pożądanie, którego nigdy do niego nie czułam.

Patrzymy sobie chwilę w oczy, a nasze usta się spotykają. Smakują tak cholernie dobrze.
Popycham go na bok i teraz ja siadam na nim okrakiem. Gdy jego dłonie zaczynają dotykać mojej skóry i dostawać się pod moją koszulkę, czuję przyjemnie dreszcze na ciele i chcę, aby ta chwila trwała w nieskończoność.

DAMN! // ReTo Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz