Igor pov
-Wstawaj, do cholery. -ktoś mnie szturcha w ramię i pociąga za nie -Słyszysz?!
-Czego się drzesz? -otwieram oczy i widzę Gruchę.
-Roksi nigdzie nie ma.
-Jak to kurwa nigdzie jej nie ma?! -podnoszę się natychmiast na równe nogi -Miałeś jej pilnować! Ja pierdolę!
-Tak? Ty też do chuja i co? -rozkłada ręce w geście niewinności.
-Idź jej szukać, a nie pierdol. -rozkazuję wskazując palcem na drzwi i sam kieruję się w ich kierunku.
-Co jeśli ona uciekła?
-Nie ma mowy, zabrałem jej portfel i telefon, nie miałaby za co wrócić.
Podchodzę do szafki w korytarzu i otwieram ją w celu sprawdzenia, czy jej rzeczy nadal się tu znajdują i...
-Kurwa mać! -klnę zamykając szufladę z impetem -Nie ma.
-Co? Chcesz powiedzieć, że schowałeś tutaj te rzeczy kretynie i miałeś nadzieję, że w tym miejscu ich nie znajdzie?
-Uważaj na słowa do jasnej kurwy! -wytykam go palcem.
-Bo co? Stary, drzesz na mnie ryja, a chowasz jej rzeczy w miejscu, gdzie każdy może sobie zajrzeć? Z chuja spadłeś?!
-Żebyś ty zaraz nie spadł. -grożę mu.
-Dobra, spokój. Musimy ją znaleźć zanim odwali jakiś numer.
Po jego słowach wychodzimy z mieszkania i jedziemy jej szukać. Objechaliśmy całe miasto, rynek, nawet pojechaliśmy na lotnisko do Berlina. Nigdzie jej nie ma.
Po około dwóch godzinach wracamy, a dziewczyna siedzi na schodach pod drzwiami.
-No wreszcie! -wstaje podnosząc głos -Wyszliście z domu i zamknęliście drzwi idioci, nie mogę wejść do środka!
-Gdzie ty do cholery byłaś!? -podchodzę do niej i chwytam ją za szyję, po czym przyciskam do ściany.
-Puść mnie, Igor! -łapie mnie za nadgarstek i próbuje odciągnąć.
-Kto.pozwolił.ci.wychodzić? -syczę przez zaciśnięte zęby każde słowo po kolei i wyraźnie.
-Puść ją, zaraz jej krzywdę zrobisz. -Grucha próbuje mnie odepchnąć na bok.
-Spierdalaj! -odpycham go i znów odwracam się w stronę brunetki -Gdzie byłaś?!
-W sklepie palancie! -wrzeszczy na mnie -Nawet nic do jedzenia nie kupiłeś!
Patrzę na nią zaciskując pięści i mam ochotę jej przyłożyć.
-Dlaczego grzebałaś w szafce?
-Potrzebowałam pieniędzy? -pyta sarkastycznie -Nie kradnę rzeczy ze sklepu tak jak ty ludzi z ulicy, idioto.
-Przestań szczekać, bo będę musiał ci pomóc. -unoszę się.
-Dość. -między nami staje Dawid -Słuchaj mała, nie możesz nigdzie wychodzić bez naszej zgody rozumiesz? Wogóle nie możesz wychodzić!
-Przepraszam? -oburza się dziewczyna -Nie jestem waszą pieprzoną własnością!
-Wracaj do środka. -rozkazuję jej.
-Wiesz co? -patrzy mi w oczy -Pierdol się Bugajczyk. -wymija nas i zmierza do wyjścia z posesji.
-Poczekaj w środku, załatwię to. -mówię do Dawida, a on skina tylko głową i wchodzi do mieszkania -Ej! -krzyczę za brunetką i doganiam ją -Nigdzie nie pójdziesz. -ciągnę ją za rękę.
-Puść mnie! -wyrywa się i wymierza mi dłonią w twarz -Co ty sobie wyobrażasz? Że możesz mnie tak traktować?! -krzyczy ze łzami w oczach -Nie jestem twoją niewolnicą!
-Przesadziłaś. -odpowiadam chłodno -Grubo przesadziłaś. -wypycham policzek językiem -Wrócisz sama czy ci pomóc?
-Nigdzie z tobą nie pójdę rozumiesz? Nienawidzę cię. -odwraca się i znów idzie w kierunku bramy.
Chcesz wojny, mała? Spoko. Dostaniesz ją.
Wyprzedzam ją i zastawiam drogę swoim ciałem. Gdy chce mnie wyminąć chwytam ją za biodra i przyciągam do siebie. Przerzucam ją sobie przez ramię i niosę do mieszkania.
-Puszczaj! -krzyczy uderzając pięściami w moje plecy -Słyszysz? Jesteś popieprzony!
-Zamkniesz się do cholery?! -warczę i klepie ją dosyć mocno w tyłek.
-Ała, to bolało! -syczy i uderza mnie w głowę.
Wchodzę, niosąc ją przerzuconą przez ramię, do mieszkania, gdzie od razu spotykam Dawida. Patrzy na mnie pytającym wzrokiem widząc to i słysząc krzyki Roksi.
-Nie pytaj. -rzucam krótko w jego stronę i kieruję się z dziewczyną na górę.
Po chwili docieram do jej sypialni. Zamykam za nami drzwi i rzucam ją na łóżko. Siadam na niej okrakiem i chwytam jej ręce, po czym przyciskam je do poduszki tuż przy jej głowie.
Czas na plan B.
Roksi pov
-Masz ostatnią szansę, żeby się zamknąć. -mówi patrząc mi w oczy.
-O co ci chodzi? Dlaczego mnie tak traktujesz!?
-Przestaniesz krzyczeć? To ci wytłumaczę. -odpowiada, a ja przestaje się wiercić i uspokajam się nieco -Grzeczna dziewczynka.
-Jesteś straszny. -parskam -Zrobiłam to co chciałeś, teraz ty zrób to o co ja cie proszę.
-Robię to dla twojego bezpieczeństwa. Nie możesz chodzić sama po ulicy.
-Jestem dużą dziewczynką. -przewracam oczami.
-Ale niegrzeczną. -mierzy mnie wzrokiem przygryzając wargę.
-Nie gap się na mnie, jesteś obleśny. -krzywię się.
-Oj no weź. -zmienia nagle ton głosu i nachyla się nade mną tak, że nasze twarze się prawie stykają.
Owiewa mnie zapach jego perfum i cholera. Czując, jak jego spodnie się "uzupełniają", zaczynam czuć pożądanie, którego nigdy do niego nie czułam.
Patrzymy sobie chwilę w oczy, a nasze usta się spotykają. Smakują tak cholernie dobrze.
Popycham go na bok i teraz ja siadam na nim okrakiem. Gdy jego dłonie zaczynają dotykać mojej skóry i dostawać się pod moją koszulkę, czuję przyjemnie dreszcze na ciele i chcę, aby ta chwila trwała w nieskończoność.
CZYTASZ
DAMN! // ReTo
FanfictionPoznajcie losy młodej dziewczyny, która przez jedną głupotę, wpadła w towarzystwo, o którym jej się nie śniło w najgorszych koszmarach.