- Dobry pomysł, prawiczku. - westchnęła moja przyjaciółka idąc przodem w tamtym kierunku. Nie wiedziałem, gdzie jej się tak spieszyło, ale no... kto rozumie kobiety w ciąży? Tym bardziej takie, które nazywają się Jeon Somin?
~***~
Nie wiele odzywałem się przez ten czas. Starałem się włączać w rozmowę, ale moje myśli cały czas krążyły wokół tego, co usłyszałem. Do tej pory nie mogłem uwierzyć, że Jimin trafił na kogoś takiego, jak Jongsuk. Wiedziałem, że coś jest nie tak z tym gościem. Miałem dobre przeczucie od początku. Szkoda, że nikt mnie nie słuchał.
Nie podobało mi się ani trochę, że aż są tak blisko. Ja z Somin nawet nie byliśmy tak blisko. Witaliśmy się przytuleniem, a buziaki były dla nas czymś niezbyt częstym. Nie widzieliśmy powodu, żeby to robić. A widziałem, jak Jongsuk się głupio cieszy, widząc moją niezadowoloną minę. Dupek. Świnia.
Dla wielu zdawałem się być w niezbyt dobrym humorze po tym, co się stało, ale to raczej było zrozumiałe. Nikt nie chciałby zobaczyć, jak twoja druga połówka przytula się do kogoś w taki sposób, jaki ty byś chciał, a nie możesz. Najgorsze było to, że nie mogłem na to nic poradzić. Nie mogłem mu powiedzieć, żeby tego nie robił. Bo mimo że byliśmy w związku to tego ani trochę nie czułem. Czułem się cholernie źle z myślą, że moje starania i tak mogą spełznąć na niczym, bo to dla Jimina może być za mało. Co gorsze, może się mu spodobać Jongsuk. A wtedy plułbym sobie w twarz za to wszystko. Jimin zasługiwał na kogoś lepszego. Nawet nie mowa tu o mnie, ale ja go naprawdę kochałem. Chciałem go przytulić. Chciałem powiedzieć mu, że go kocham, wiedząc, że on odpowie mi zaraz to samo. Chciałem go nazwać swoją kruszynką, żeby zobaczyć jego rumieńce. Niestety. Nie mogłem.
- Ja tylko cię ładnie informuje, że za wygrany zakład dwa lata temu chce nagrodę. - wymruczał Taehyung w kierunku Namjoona. Już od dobrej godziny rozmawialiśmy i zajadaliśmy się pysznościami w restauracji. - Czyli deser. Mówiłem, że mają tu najlepsze ciasta w mieście!
- Już dostałeś nagrodę, przypominam - mruknął Namjoon. - Drugiej nie dostaniesz w życiu. Sam sobie kupuj.
- A Jinowi postawiłeś lody. - mruknął.
- Tae, Jin to jego chłopak. - przypomniał Hoseok, uderzając przyjaciela w tył głowy.
- Ała! No przecież wiem! - warknął szatyn. - Ale jednak jesteśmy dla niego jak bracia, a rodzinę też się żywi.
- Bez przesady, Jin to mój chłopak i jego stawiam na pierwszym miejscu - westchnął chłopak. - To jego komfort jest dla mnie najważniejszy. Wy jesteście zaraz po nim.
- Uh, no dobra. - westchnął Tae, opierając swoją głowę na ręce. - Rozumiem. Głupi nie jestem.
- Proszę. - wymianę ich zdań przerwał głos Jiminniego, który odstąpił Taehyungowi swoją porcje frytek. - Może to nie deser, ale skoro jesteś głodny to smacznego.
- Jimin, nie musiałeś... - wymruczał niepewnie szatyn. - Ja chciałem tylko deser i pójdę sobie zamówić na wynos. Umówiłem się o ósmej z dziewczyną i nie chce się spóźnić. - oddał drobnemu aniołkowi posiłek.
- TaeTae leci pobzykać. - stwierdził Hoseok z rozbawieniem. - Kiedy poznamy twoją wybrankę?
- Ugh, zamknij się. - burknął zły Taehyung. - Na razie to tylko ty i Somin jej nie poznaliście. Yoongi ją zna, ponieważ się przyjaźni z jego dziewczyną. Namjoon i Jin ją znają, gdyż wpadliśmy na siebie na mieście. A Jimin i Jungkook poznali ją w podobnych okolicznościach, co chłopaki tylko, że całowali się wtedy na ławce w parku i wymieniali się cukierkiem ustami, a my im pięknie przeszkodziliśmy. - po ostatnim zdaniu wypowiedzianym przez szatyna Jimin zaczął się krztusić, gdyż akurat upijał łyk wody. - Ile razy mam ci powtarzać, że gdy ja mówię to się nie pije! - Tae zaraz zaczął ratować blondyna.
CZYTASZ
Dancer To Forgive |Kookmin [p.jm &j.jk]
FanfictionDruga część opowieści o dwóch bratnich duszach, które odnalazły się, dzięki nieśmiałości i chęci pomocy. " - Miałeś być już zawsze moim aniołkiem stróżem. - załkałem, nie mając już siły na dalszą wymianę zdań z chłopakiem. - I nim będę. Tylko mi poz...