Kiedy po jakimś czasie przestałem słyszeć obrzydliwe wyzwiska płynące z ust Jongsuka, dlatego zdecydowałem obrócić się za siebie. Na szczęście dał mi spokój. Ustałem na chwilę, starając się choć trochę opanować płacz i mocno bijące serce. Nie wiedziałem kompletnie co robić. Szok i przerażenie objęły wszystkie moje myśli. Gdzie miałem się udać, skoro było późno, a moich przyjaciół nie chciałem denerwować? Rozejrzałem się niespokojnie po okolicy, żeby jeszcze raz się upewnić czy Jongsuk mnie nie szuka i nieco odetchnąłem z ulgą, wiedząc gdzie się znajduję. Byłem blisko willi Jeon'ów, ale oczywiście nie za bardzo widziało mi się tak iść. Jednak, kiedy w pewnej chwili zauważyłem w oddali rozglądającego się Jongsuka, ukryłem się za jednym z drzew przy ulicy, rozumiejąc, że jak nie pójdę do byłego chłopaka to Jong mnie dopadnie, zaciągnie siłą do domu i zakończy to co zaczął, tym samym niszcząc mnie bardziej niż ktokolwiek wcześniej. Swoim dzisiejszym zachowaniem przebił nawet zdradę mojego ukochanego. Bo ten pocałunek nie musiał być z inicjatywy Jungkooka. Za to próba wymuszenia seksu ze strony Jongsuka była jego pomysłem... Oszukał mnie najlepszy przyjaciel, któremu zaufałem bardzo mocno. Czułem się, jak najgorszy pechowiec na świecie, a moje serce pękło na jeszcze mniejsze kawałki, których wyzwaniem byłoby ponowne ułożenie w całość....
Po paru minutach chowania się, zebrałem w sobie ostatki odwagi, żeby spojrzeć czy Jongsuk nadal jest w okolicy. Na szczęście nie było go, więc odetchnąłem drżąco z poczuciem ulgi, licząc do trzech, ponieważ nie zamierzałem iść spokojnie do domu Jeon'a wiedząc, że w okolicy nadal jest mój były przyjaciel. Wyczerpany kolejnym biegiem, na który zużyłem ostatnie resztki sił, zadzwoniłem dzwonkiem trzęsącą się dłonią, mając nadzieję, że ktoś to usłyszał i mnie wpuścić. Jongsuk mógł tu przyjść w każdej chwili. Znał adresy wszystkich moich znajomych.
- Tak? - na moje szczęście lub nieszczęście, drzwi otworzył mi Jungkook. Bardzo zaspany Jungkook. - Oh, Jimin-ssi - wydawał się być bardzo zaskoczony. W końcu była późna godzina.
- J-Jungkookie... - uniosłem na niego spojrzenie. Wiedziałem, że wyglądam źle, a moje oczy są czerwone, ponieważ bardzo mocno szczypały, ale wtedy się tym nie mogłem przejmować. - Mogę na chwilkę wejść? Proszę.
- Jasne - podrapał się po karku, wyglądając na zmartwionego moim stanem. - Chcesz coś ciepłego do picia albo coś do ubrania?
- Pomóż Mikusiowi. Błagam. - zwróciłem teraz wzrok na mojego kotka. Nadal się nie ruszał. - Ja nie wiem czy on żyje.
- Już, poczekaj. Rozgość się - odebrał ode mnie zwierzę, niemal biegnąc do góry. Bardzo martwiłem się o niego.
- Zadzwoniłem do weterynarza - usłyszałem po kilku minutach jego głos. - Powiedział, że mam go ogrzać. Ma tętno, więc żyje.
- Ja nie chciałem, żeby coś mu się stało... - załkałem cicho, zakrywając sobie usta dłonią. - Nie-niech zostanie u cie-ciebie...
- Jimin-ssi, nie martw się. To zwykłe wyziębienie. Ogrzeje się i będzie wszystko w porządku - posłał mi pocieszający uśmiech i podał mi Mikusia. - Przytul go do siebie, a ja ci zrobię ciepłe kakao. A potem cię okryję czymś, bo sam zmarzłeś.
- On nie stracił przytomności z oziębienia. - wydukałem, wtulając w siebie mocno kociątko. Tak bardzo się o niego martwiłem. - Bronił mnie.
- Nie martw się o niego - usiadł koło mnie i posłał mi niewyraźny uśmiech. - Jest silnym kotkiem.
- Wiem. - pokiwałem delikatnie głową, gładząc główkę kotka pomiędzy uszkami, na co zamruczał. W końcu jakiś gest przytomności z jego strony. - Mój kochany maluch... - wyszeptałem, cmokając kotka w uszko.
CZYTASZ
Dancer To Forgive |Kookmin [p.jm &j.jk]
FanfictionDruga część opowieści o dwóch bratnich duszach, które odnalazły się, dzięki nieśmiałości i chęci pomocy. " - Miałeś być już zawsze moim aniołkiem stróżem. - załkałem, nie mając już siły na dalszą wymianę zdań z chłopakiem. - I nim będę. Tylko mi poz...