Rozdział 64

872 90 22
                                    

- A gdybyś miał teraz okazję... - odchrząknął, patrząc na mnie poważnie. - Skorzystałbyś. Znaczy... Czy wy skorzystalibyście?

~***~

- Co ma pan na myśli? - wtrącił się Jeongguk, który do tej pory nic nie mówił, jedynie trzymając dłoń na moim kolanie aby dodać mi otuchy. - Adopcja jest poważnym tematem, więc jeśli można, chciałbym prosić aby wytłumaczył pan jaką okazję ma pan na myśli?

- Tydzień temu dowiedziałem się, że Eunji jest w ciąży. - wyznał mój ojciec. - Ona nie chce tego dziecka. Tym bardziej, że nawet nie wie kto jest ojcem. - warknął wyraźnie zły na moją siostrę. - Ale nie zmienia to faktu, iż dzieciak będzie należał do naszej rodziny. Wnuk z krwi i kości. - mruknął. - Mama i ja pracujemy. Nie mamy czasu na niańczenie dziecka, a mama Eunji wyparła się jej, gdy powiedziała, że oddaje dziecko. A sama nie weźmie bo też pracuje. - burknął. - Wtedy pomyślałem o was. Młoda homoseksualna para... A nawet lepiej! Małżeństwo, które z pewnością będzie miało problemy z adopcją. Idealne rozwiązanie dla nas wszystkich. Macie szanse na zostanie rodzicami bez problemów.

- Idealne rozwiązanie? - mruknął Jeonggukie, marszcząc przy tym brwi. - Z całym szacunkiem, panie Park, ale to brzmi tak jakby chciał pan spotkać się z Jiminem jedynie po to, by wykorzystać go do opieki nad tym dzieckiem. Owszem, jesteśmy młodym homoseksualnym małżeństwem, jednak my także nie posiadamy wystarczającej ilości czasu do opieki nad mały dzieckiem. Jesteśmy na studiach i planowaliśmy najpierw zarobić nieco na własne utrzymanie przed założeniem rodziny.

- A myślałeś, że was tu zaproszę, bo serce mi się kraja? - zapytał bez przejęcia mężczyzna. - Tu chodzi o dobre imię mojej rodziny i o wnuka, którego nie chce oddać komuś innemu niż jego własnej rodzinie.

- Jungkook, wracajmy do domu. - uniosłem się od razu z krzesła, słysząc słowa ojca i wyszedłem od razu z kuchni.

Mój mąż od razu ruszył za mną, a będąc na korytarzu pomógł mi nałożyć płaszcz, po czym sam zaczął się ubierać.

- Jimin.. - usłyszałem jeszcze głos mojej matki, która także wyszła z kuchni. - Wybacz, że nie zjawiłam się na waszym ślubie. Naprawdę nie miałam o niczym pojęcia.

- Wiem, mamo. - pokręciłem lekko głową. - Przykro mi, że chcieliście odnowić kontakt tylko ze względu na dziecko Eunji.

- Tęskniłam synku - wyszeptała. - Bardzo tęskniłam. Jednak sama nie mogłam zdecydować o zaproszeniu was tutaj. Twój ojciec.. jest głową rodziny i to on podejmuje decyzję.

- Jasne. - skinąłem lekko głową. Była pod jego pełną kontrolą. Nie podobało mi się to. - Jakbyś chciała się spotkać to zadzwoń. O ile masz jeszcze mój numer w telefonie.

- Jeśli go nie zmieniłeś to mam - odparła, podchodząc krok bliżej. - Dziękuję, skarbie..

- Nie dziękuj, mamo. - przytuliłem ją lekko, ukrywając głowę w jej szyi. - Nie daj sobą pomiatać. Nie pozwól, żeby znów nas rozdzielił, dobrze?

- Dobrze, postaram się - szepnęła, mocno mnie przytulając i głaszcząc delikatnie po plecach. - Kocham cię, synku.

- Ja ciebie też kocham, mamo. - przytuliłem ją ciut mocniej, po czym odsunąłem się delikatnie. - Do zobaczenia... - poczułem jak mąż obejmuje mnie ramieniem, całując lekko w głowę.

- Do zobaczenia - pożegnała się ze mną, przecierając załzawione oczy i uśmiechnęła się ciepło. - Na pewno niedługo się zobaczymy. Obiecuję.

- Dobrze. - odwzajemniłem niepewnie jej uśmiech. - Chodźmy, Kookie.

- Do widzenia - mój ukochany ukłonił się nisko kobiecie, po czym otworzył drzwi i przepuścił mnie w nich pierwszego. Gdy wsiedliśmy do samochodu od razu go odpalił i ruszył w stronę powrotną do domu.

Patrzyłem cały czas przez okno samochodu, pogrążony we własnych myślach. Ojciec nie chciał mnie odzyskać. Mama za to chciała. A co z małym dzieckiem, które nie ma dachu nad głową, a nawet jeszcze się nie urodziło. Czułem się, jakby ktoś na mnie wrzucił wielki ciężar i sam nie potrafiłem go udźwignąć. Za dużo informacji i decyzji... Nie wiedziałem co robić.

-------------

Hejka

Dancer To Forgive |Kookmin [p.jm &j.jk]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz