Rozdział 34

1.1K 105 78
                                    

Jeon Jungkook:

Szczerze mówiąc to dopiero ta cała sytuacja uświadomiła jak bardzo Jongsuk był podłym manipulatorem. Gdyby nie mówił tych okropnych słów na temat Jimina, najpewniej po prostu wróciłbym do klubu i można byłoby uniknąć tej całej niepotrzebnej sytuacji. Ale niestety czasu nie cofnę. Żałuję tylko tego, że Jimin się tak o mnie martwił. Widziałem jak zmarniał, ale nie chciałem poruszać tego tematu w szpitalu, gdzie po pierwsze każdy mógł usłyszeć naszą rozmowę, a przecież tego chcieliśmy uniknąć, a po drugie ten temat nie nadawał się na poruszanie go po tym jak usiłowano mnie zabić. Myślę, że każdy by się ze mną zgodził.

Żałowałem też tego, że dowiedział się o moich studiach w taki sposób. Chciałem mu o tym sam powiedzieć, ale jak zwykle, wyszło zupełnie nie po mojej myśli. Lecz to była tylko i wyłącznie moja wina, ponieważ zbyt długo to przeciągałem. Mogłem mu nawet to powiedzieć kiedy już leżeliśmy w łóżku wieczorem. Nawet po tygodniu. Ale jak już wspomniałem, niestety nie cofnę czasu i nie naprawię swoich błędów. Jedynie co mogę zrobić to po powrocie porozmawiać o tym z moim ukochanym. To było jedyne wyjście. Najsłuszniejsze.

Te dni, które spędziłem w szpitalu były zupełną katorgą. Od zawsze byłem człowiekiem, który musiał coś robić, żeby się nie zanudzić do śmierci, a wtedy mogłem jedynie leżeć. I wypełniać wykreślanki albo krzyżówki. Albo oglądać śmieszne filmiki ze zwierzętami. Nie brzmiało to ambitnie jak na mnie. Ale jakoś to minęło. Dzięki Jiminowi, rodzicom i oczywiście naszej paczce. Która w ostatni dzień przyszła mnie odwiedzić i odebrać oczywiście.

- W końcu wychodzę stąd - jęknąłem, wychodząc z łazienki w moim pokoju. Już po odświeżeniu się i ubraniu w swoje rzeczy. Miałem już dość tych wszystkich piżam. Co prawda, nie mogłem zakładać niczego obcisłego, ale dresy były i tak dobre. - Mam już dość. Do końca życia.

- Misiu, uwierz, że też mam dość. - zachichotał radośnie Minnie, który pomagał mi spakować wszystkie rzeczy. - Wolę cię mieć przy sobie w domu.

- A ja wolę przy tobie zasypiać - cmoknąłem go w nos i posłałem mu delikatny uśmiech. - Zresztą te łóżka nie są tak wygodne jak to moje, ale mogłem trafić gorzej.

- Na szczęście dziś już będziesz spał w swoim łóżku. - blondyn ustał prosto i z zamyśleniem zaczął się wszystkiemu przyglądać. - To wszystko?

- Pięć razy sprawdzaliśmy czy już to wszystko - odezwał się Namjoon. - Tak to wszystko, Jimin.

- Csiii. - mój narzeczony pokazał gestem ręki, żeby był cicho i nadal się rozglądał. - Myślę.

- Kochanie - zaśmiałem się cicho. - Zabraliśmy wszystko. Jestem tego pewien. Nie martw się już tak.

- Ty też się ucisz. - machnął na mnie ręką i podszedł do szafki nocnej.

- Jimin ma okres. - zarechotał Tae, a mój blondynek zaszczycił go morderczym wzrokiem. - Nic nie mówiłem.

- Wyprzytulam go w domu to mu przejdzie - stwierdziłem lekko rozbawiony. Brakowało mi tego. - Zawsze tak było.

- Mam sprawny słuch. - wymamrotał mój skarb. - Więc się pilnuj, kochanie..

- Tak trzymać, Jimin. - odezwał się Seokjin, posyłając mu uśmiech. - Nie możemy dać seme takich praw, to nie dopuszczalne.

- Ale ja chcę ci tylko poprawić humor - westchnąłem. - I wiem, że przytulaski działają zawsze.

- Ale ja mam dobry humor. - posłał mi uśmiech. - Tylko myślę. A wy mi przerywacie.

- Okej - usiadłem z powrotem na łóżku. Byłem już przyzwyczajony, że muszę uważać przy każdej czynności, żeby rana się nie otworzyła. Chciałem tego uniknąć. - To zobacz szybciutko i chodźmy już stąd.

- Musimy poczekać za wypisem, tępaku. - wymruczała Somin, głaszcząc się po brzuchu.

- Jest już wypis, mamy go tylko odebrać - przewróciłem oczami. - Nie mów na mnie tępaku.

- Już, nie spinaj się. - śmiech wydostał się z jej ust. - Wybacz, chłopie.

- Okej - mruknąłem, zaraz ziewając pod nosem. - Już naprawdę nie mogę się doczekać jak prześpię się w naszym łóżku. Tęsknię za nim.

- Bardziej niż za Jiminem? - wymruczał rozbawiony Hoseok, który obejmował ręką swoją żonę.

- Nie - spojrzałem się na niego z uniesioną brwią i zaśmiałem się pod nosem. - Bez Jimina trudno mi zasnąć. Taka jest prawda.

- W sumie racja. Ręka lata pod pościelą, ihaha ihaha, bardzo pragnę dziurki tej, mej mej mej mej mej. - zaśpiewała Somin.

- Nie o to mi chodziło - parsknąłem śmiechem. Brakowało mi tego najbardziej. - Po prostu Jimin na noc lubi przeczesywać mi włosy i mnie to uspokaja. Tak samo jak mam go w ramionach.

- Zboczeńce jedne, tylko dziury, kutasy i inne kiełbasy. - zaśmiał się Jin. - Jeongguk nie jest tak zboczony jak wy.

- Jest kiedy nie ma w pobliżu Jimina. - wymruczała z zadowoleniem So.

- Słucham - momentalnie się rozbudziłem. Nie wierzyłem w to co ona mówi. - Nie jestem. Jak już to tylko w pobliżu Jimina, ale nie mówię tego głośno.

- Ha! Wiedziałam! - pisnęła uradowana Somin. - Czułam, że się przyznasz.

- Jimin o tym wie - odparłem niewzruszony. - Przecież to normalne, że mnie pociąga. Nie widzę w tym nic zawstydzającego.

- Myślisz, że ja o nim nie myślę? - westchnął mój ukochany, zapinając moją torbę, w której były ubrania. - Jestem zaręczonym dwudziestolatkiem, który nigdy z nikim nie spał.

- Nie masz do mnie teraz pretensji, prawda? - spytałem niepewnie. Miałem wrażenie, że ma do mnie żal o to, ale szczerze w to wątpiłem z drugiej strony. Przecież by mi powiedział.

- Nie. Tylko sobie zażartowałem. - zachichotał, podchodząc do mnie i wplątując dłoń w moje włosy. - Nie martw się. Rozumiem jakie potrzeby mają normalni ludzie. Ja niestety do tej grupy nie należę.

- Nie pociągam cię? - uniosłem zaskoczony brew, nie chcąc nawet w to uwierzyć. - Zresztą. Nie rozmawiajmy o tym tutaj.

- Ja chętnie słucham tej wymiany zdań. - powiedziała zaciekawiona Somin, patrząc raz na Jimina raz na mnie.

- Pociągasz mnie, Jeonggukie, ale nie czuję potrzeby do tego, żeby wyobrażać sobie ciebie nagiego lub... no wiesz... nas obu nagich i... - nie potrafił dokończyć z powodu zawstydzenia, o czym mogłem się domyślić po kolorze jego policzków.

- Rozumiem - cmoknąłem te dwa urocze pomidorki i posłałem mu ciepły uśmiech. - Sprawdziłeś już i możemy jechać stąd?

- Tak. - pokręcił rozbawiony głową i zabrał moją torbę z łóżka. - Możemy jechać.

- W końcu - uśmiechnąłem się szerzej, zaraz powoli wstając z pościelonego łóżka, które zaraz poprawiłem po sobie. Wiedziałem, że i tak je zmienią, ale mimo wszystko chciałem pozostawić po sobie porządek. Trochę źle to by wyglądało jakbym zostawił syf. Nie byłem takim człowiekiem.

-------------------------

Hellow, moje ludzieły ^^ <333333

Jak wam się podobał rozdział? ^^

No i jak humorki na zakończenie roku? ><

Do następnego, ludziki ^*^

Dancer To Forgive |Kookmin [p.jm &j.jk]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz