Park Jimin:
Po tym jak mój misiu wyszedł z domu, ja zrobiłem sobie ciepłe kakao i usiadłem na kanapie, zaczynając przeglądać na telefonie różne portale społecznościowe. Lecz jakoś długo nie udało mi się nacieszyć chwilą samotności, ponieważ przerwało mi przychodzące połączenie od przyjaciółki mojego narzeczonego. Somin przeprosiła mnie za sytuację, która zaistniała niedawno i w ramach zadośćuczynienia zaprosiła mnie do siebie na pogaduchy. Z początku byłem dość niechętny, gdyż chciałem odpocząć jeszcze trochę przed ciężkim tygodniem, który mnie czekał, ale ostatecznie się zgodziłem. Przekonało mnie to, iż Jungkooka miało nie być jeszcze trochę czasu, a do tego nie widziałem, kiedy znów nadarzy się okazja na spotkanie z przyjaciółmi, ponieważ na studiach było mi coraz trudniej i czułem, że niedługo weekendy także będę przeznaczał na naukę. Dlatego wypiłem szybko swoje kakao i poleciałem do łazienki, żeby troszkę poprawić swoje włosy, a następnie zbiegłem na dół i po zgarnięciu swojego kompletu kluczy, wyszedłem z domu, po tym zamykając drzwi na wszystkie zamki. No i ruszyłem w odpowiednim kierunku, idąc trochę szybszym tempem, ponieważ nie chciałem dojść tam po zmroku.
Na miejscu okazało się, że nie tylko ja zostałem zaproszony do So, bo był tam także mój przyjaciel Jin. Wspólnie zaczęliśmy ze sobą rozmawiać przy ciepłej herbacie, ciesząc się z przyjemnej atmosfery, która pomiędzy nami zagościła. Jednak nie mogliśmy długo nacieszyć się spokojem, gdyż w chwili, gdy oglądaliśmy komedię romantyczną na DVD, zadzwonił telefon mojej przyjaciółki. Gdy tylko odebrała połączenie i zaczęła rozmawiać, zobaczyłem jak jej mimika twarzy się diametralnie zmienia i zaczyna blednąć w oczach. Wraz z Jinem bardzo zmartwiliśmy się jej stanem, dlatego zaraz gdy skończyła rozmawiać popędziłem do kuchni po wodę dla dziewczyny, żeby mogła się napić. Ale gry wróciłem i zobaczyłem, że Jin także zbladł, nie widziałem co robić. Aż w końcu chłopak wydukał jedno zdanie, które sprawiło, że nogi się pode mną ugięły... "Jongsuk próbował zabić Jungkooka"
- Pośpiesz się! - krzyknąłem w kierunku Namjoona, nie potrafiąc się opanować. Łzy ciekły mi ciurkiem z oczy i nie mogłem załapać oddechu. Mój ukochany leżał w szpitalu, a mnie jeszcze przy nim nie było. Do domu Somin przybyła cała nasza paczka, dlatego ciężarna została w domu. Namjoon za to postanowił zawieść mnie do szpitala, żebym nie szedł sam po ciemku. Wszyscy byli wystraszeni i niesamowicie zdezorientowani, ale widzieli, że potrzebuję teraz bardzo wsparcia. W końcu Jungkook był miłością mojego życia. A trafił do szpitala przez osobę, która za wszelką cenę chciała mnie zdobyć. - Proszę, jedź szybciej... - zaniosłem się płaczem. - Chcę do mojego misia...
- Jimin, jak przyśpieszę to jest zwiększę możliwość spowodowania wypadku, a musimy trafić do szpitala w jednym kawałku - powiedział, wypuszczając zaraz głośno powietrze ze swoich płuc. - Niedługo będziemy, obiecuję.
- Jak Jungkook umrze to ja też umrę. - wyłkałem. - Po prostu jedź szybciej, proszę, Namjoon.
- Trzymaj się, błagam cię - powiedział i po tym jak cicho westchnął, przyśpieszył. - Nie chcę, żebyś ty jeszcze trafił do szpitala.
- Dlaczego on nie chce dać mi spokoju? - zapytałem, szarpiąc dłońmi swoje włosy. - Dlaczego Jongsuk chce mnie ranić?
- Jimin, on jest chory psychicznie - mruknął Namjoon. - Uspokój się, proszę. Dzwoniłeś do rodziców Jungkooka czy jeszcze nie?
- T-tak. - potwierdziłem. - Są w d-drodze do Seulu. B-będą dopiero jutro.
- Jimin-ah, błagam cię - Namjoon spojrzał na mnie ukradkiem. - Musisz się wziąć w garść. Zostanę tam ile będzie trzeba, ale w szpitalu będzie trzeba być trzeźwym na umyśle.
CZYTASZ
Dancer To Forgive |Kookmin [p.jm &j.jk]
Fiksi PenggemarDruga część opowieści o dwóch bratnich duszach, które odnalazły się, dzięki nieśmiałości i chęci pomocy. " - Miałeś być już zawsze moim aniołkiem stróżem. - załkałem, nie mając już siły na dalszą wymianę zdań z chłopakiem. - I nim będę. Tylko mi poz...