Podczas gdy Jiminnie ucinał sobie małą drzemkę, ja zająłem się posprzątaniem domku i zaplanowaniem naszych kilku ostatnich dni ferii. Chciałem abyśmy spędzili ten czas w przyjemny sposób, nie tylko siedząc w czterech ścianach, ale także wychodząc na zewnątrz. Dlatego resztę dnia spędziliśmy spacerując po okolicy i podziwiając cudowne krajobrazy.
~***~
Niestety wszystko co dobre musi w końcu się skończyć i tak było także tym razem. Nasze ferie naprawdę się kończyły, a my zmuszeni byliśmy wrócić już do domu. Chociaż nie mogę powiedzieć, że to coś złego. W końcu wracamy do naszych przyjaciół i kotków, za którymi się stęskniliśmy. Poza tym, zabieramy ze sobą wiele przyjemnych wspomnień, z nadzieją, że kiedyś uda nam się powtórzyć taki wypad, aby ponownie odciąć się od codziennych problemów i obowiązków.
- Na pewno wszystko spakowałem? - zapytał Jiminnie, który siedział już na fotelu pasażera, zapięty pasami, a ja w tym czasie dopiero zasiadłem za kierownicę.
- Wydaje mi się, że tak - pokiwałem lekko głową. - Ale mogę jeszcze iść sprawdzić, jeśli chcesz.
- Sprawdzałem. Trzy razy. Ale wiesz jaki jestem. - poprawił w lusterku swoje włosy.
- Więc pójdę jeszcze zerknąć - westchnąłem cicho, odpinając pasy i wysiadłem z auta, od razu ruszając do wejścia domku. Wszedłem do środka, obchodząc kilka razy każdy z pokoi aby upewnić się, że nic nie zostawiliśmy. Gdy tylko miałem pewność, wróciłem do auta i zająłem swoje miejsce. - Raczej mamy wszystko.
- Okay. - Jimin posłał mi lekki uśmiech, nakładając jeszcze na swoje ponętne usta, malinowy błyszczyk. - Więc możemy jechać.
- Tak.. Ten błyszczyk smakuje równie dobrze, jak pachnie? - spytałem, patrząc na męża i oblizałem lekko usta.
- Mhm. - skinął lekko głową. - Chcesz sam spróbować?
- Yhym, jestem ciekaw jaki jest w smaku - przytaknąłem, przybliżając się nieco do niego. - Ale chcę poznać jego smak tylko w sposób usta-usta.
- Na inny sposób bym ci nie pozwolił. - zachichotał, również się do mnie przybliżając. - Więc próbuj, misiu.
Uśmiechnąłem się pod nosem, po czym musnąłem przeciągle jego pulchne usteczka i posmakowałem ich. Gdy oderwałem się od rówieśnika, oblizałem swoje wargi, oceniając smak błyszczyka i pokiwałem głową z uznaniem.
- Dobry, prawda? - sięgnął kciukiem do moich ust i lekko je przetarł, żeby pozbyć się resztek błyszczyka.
- Hmm.. - zamyśliłem się na chwilę, krzywiąc przy tym nieco minę. Jimin spojrzał na mnie zdezorientowany, dlatego zaśmiałem się cicho i znów cmoknąłem jego usteczka. - Bardzo smaczny, kochanie. Ale twoje usteczka i bez tego smakują cudownie.
- Nie strasz mnie. - uderzył mnie lekko dłonią w tors. - Już chciałem wyrzucić błyszczyk przez okno, misiu.
- No już, już, spokojnie - westchnąłem rozbawiony, odpalając samochód i powoli ruszyłem z parkingu. - Długa droga przed nami, Jiminnie. Co chciałbyś robić w drodze powrotnej?
- Pośpiewajmy! - odpowiedział radośnie zaczynając szukać w schowku płyty. - Wolisz jakieś kpopowe piosenki? Albo normalny pop? O... Justin Bieber.
- Możesz włączyć "Nothing like us" - odparłem, skupiony na odnalezieniu odpowiedniej drogi. Wolałem nie skręcić na złym zakręcie. - Albo "Love yourself", ewentualnie "Sorry". No chyba, że chcesz coś innego. Możesz wybrać, kochanie.
- Dobrze, już włączam. - zachichotał cicho, wkładając jedną z płyt do odtwarzacza, po czym uśmiechnął się delikatnie. - Kto by pomyślał, że mój mąż to fanatyk Justina Biebera i ma wszystkie jego płyty w schowku samochodu.
- Heh... - odchrząknąłem, śmiejąc się lekko. - No cóż, ma ładny głos i niektóre piosenki są naprawdę fajne. Twoje płyty też bym kolekcjonował - puściłem mu oczko, zaraz znów skupiając wzrok na drodze.
- Gdyż jestem twoim mężem. - przypomniał, spoglądając na mnie podejrzliwie. - Misiu.. Chyba nic przede mną nie ukrywasz, hm?
- Co miałbym ukrywać? - zdziwiłem się nieco. - Poza tym. Kotek, masz piękny głos, więc to oczywiste, że kupowanym płyty z twoimi piosenkami.
- Chyba nic cię z nim nie łączy? - zmarszczył brwi, poprawiając swój pas bezpieczeństwa.
- Mnie z Justinem Bieberem? - zaśmiałem się cicho, kręcąc przy tym głową. - Nie kotek, nic mnie z nim nie łączy. Mieszkamy na zupełnie innych kontynentach, a mnie kręci tylko taki jeden Koreańczyk, który właśnie siedzi obok mnie.
- No ja myślę, kochanie, bo inaczej nie ręczę za swoje pazurki. - prychnął. - Ja zrezygnowałem z Ahn Jaehyuna to ty musisz porzucić Justina Biebera.
- W sensie.. Mam przestać słuchać jego muzyki? - uniosłem lekko brew do góry. - Kotek, to tylko piosenki. Przecież do niego nie wzdycham czy cokolwiek w tym stylu.
- Nie zabronię ci słuchać jego muzyki. Ty mi nie zabraniasz oglądać dram, gdzie gra Jaehyun, choć on jest Koreańczykiem. - spostrzegł. - Po prostu jak go kiedyś spotkasz to nawet nie próbuj na niego patrzeć z rozmarzeniem i tym podobne. Od tego masz mnie.
- Tylko na ciebie tak patrzę, kochanie - położyłem dłoń na jego kolanie, lekko je gładząc. - Kocham cię, Jiminnie.
- Ja ciebie też kocham, Jungkookie. - złapał moją dłoń swoją małą rączką. - Całego ciebie.
- Miałem ogromne szczęście, że mnie pokochałeś - uśmiechałem się pod nosem. - W innym wypadku nie zostałbyś moim mężem. A tak, będziesz ze mną już zawsze.
- Ja również miałem szczęście. Dzięki tobie jestem naprawdę szczęśliwy. - uśmiechnął się lekko. - Bardzo cię kocham, naprawdę.
- Wiem i kocham cię równie mocno, Jiminnie - spojrzałem na niego kątem oka, nieco mocniej ściskając jego dłoń.
- Skup się teraz na drodze, kochanie. - mój koteczek zachichotał. - Im szybciej w domu tym więcej będziemy mieli czasu na pieszczoty.
- Okey - skinąłem głową, kładąc obydwie dłonie na kierownicy i skupiłem wzrok na drodze przed nami. - Potraktuję to jak obietnicę, Minnie.
- Liczyłem, że to powiesz. - odparł radośnie, zaczynając po chwili nucić jedną z piosenek Biebera, która chwilę temu została odtworzona.
Cała droga minęła nam na wspólnym śpiewaniu różnych piosenek i rozmowie. Jiminnie wzdychał cicho, wspominając piękne widoki, które chciałby jeszcze nie raz ujrzeć i przyjemne chwile spędzone tylko we dwójkę. Dzięki temu czas płynął szybciej i nim się obejrzeliśmy dotarliśmy do domu, za którym w ciągu tych dwóch tygodni zdążyliśmy bardzo się stęsknić.
CZYTASZ
Dancer To Forgive |Kookmin [p.jm &j.jk]
Fiksi PenggemarDruga część opowieści o dwóch bratnich duszach, które odnalazły się, dzięki nieśmiałości i chęci pomocy. " - Miałeś być już zawsze moim aniołkiem stróżem. - załkałem, nie mając już siły na dalszą wymianę zdań z chłopakiem. - I nim będę. Tylko mi poz...