Rozdział 44

966 96 16
                                    

 Pokiwałem lekko swoją głową i mimo że nie lubiłem chodzić spać bez wcześniejszego umycia się, to dziś nie miałem siły nawet pomyśleć o tym. Chciałem tylko już się znaleźć w ramionach mojego narzeczonego i mocno go tulić, co też zaraz się stało i po chwili mogłem spokojnie uciec do krainy słodkich snów...  

~***~

Następnego dnia wstałem bardzo wcześnie rano, ponieważ musiałem przyszykować się na wykłady. Kookiego musiałem obudzić pół godziny później, ponieważ może jeszcze nie wspomniałem, ale wrócił on na wykłady. Postanowił pozostać na psychologii, lecz zaocznie studiować taniec. Byłem z niego dumny, że udało mu się podjąć tak trudną decyzję i jakoś dał radę ogarnąć wszystkie zaległości z czym oczywiście mu pomagałem. Byliśmy razem na dobre i na złe. Cieszyłem się, iż jesteśmy ze sobą tak bardzo blisko, mimo naszej długiej przerwy. Nie wiem co bym zrobił, gdyby ten cudowny mężczyzna mi nie wybaczył... Przecież był moim wszystkim...

Gdy tylko ja i misio wspólnie zjedliśmy śniadanie, zabraliśmy swoje torby i po ubraniu się w ciepłe zimowe ubrania, wyszliśmy z domu, ruszając w kierunku samochodu. Jak dobrze, że Jungkook miał po drodze do swojej, moją uczelnię. Inaczej musiałbym chodzić samotnie w takim zimnie, ryzykując chorobą!

- Czyli pojedziesz po mnie o drugiej? - zapytałem swojego narzeczonego, gdy ustaliśmy na czerwonych światłach, jakieś parę metrów drogi, od mojej uczelni.

- Tak. Kończę wykłady trochę wcześniej, więc spokojnie zdążę po ciebie przyjechać - przytaknął i na chwilę spojrzał na mnie z lekkim uśmiechem, aby zaraz potem znów ruszyć na zielonym świetle.

- Okay. Dziękuję, Kookie. - uśmiechnąłem się słodko i zacisnąłem lekko swoje wargi. - I zaraz potem jedziemy obejrzeć salę?

- Zapewne tak. Nie mam żadnych innych planów, koteczku - zaśmiał się cicho pod nosem. - Mam tylko nadzieję, że sala nam się spodoba i nie będziemy musieli szukać innej.

- Ja też. Teraz trudno będzie znaleźć inną, mimo znajomości twoi rodziców. - westchnąłem cichutko. - Nie wierzę, że już za miesiąc będziemy małżeństwem...

- Masz jeszcze miesiąc, aby w to uwierzyć, kochanie - stwierdził, podjeżdżając już pod budynek mojej uczelni. Gdy zaparkował, złapał mnie za dłoń i spojrzał na mnie. - Na pewno wszystko będzie dobrze. Planujemy ten dzień już bardzo długo.

- Wiem, Kookie. - odetchnąłem głęboko, po czym posłałem mu uśmiech, ściskając delikatnie jego dłoń. - Jedź ostrożnie i skup się na wykładach.

- Dobrze - przytaknął i pochylił się do mnie, aby złożyć czuły pocałunek na moich wargach. - Ucz się pilnie, koteczku.

- Postaram się. - wymruczałem w jego usta, oddając ten cudowny pocałunek. - Kocham cię.

- Ja ciebie też - musnął jeszcze raz moje usta i ostrożnie odsunął się ode mnie. - Do zobaczenia później, skarbie.

- Do zobaczenia później, misiu. - jeszcze raz ukochany musnął moje usta, po czym odpiąłem pasy i wyszedłem z uśmiechem z samochodu.

Kiedy tylko mój ukochany odjechał, westchnąłem cichutko i udałem się w kierunku wejścia do budynku uczelni. Niestety zaraz ktoś mnie złapał za ramię, a kiedy spojrzałem w tamtą stronę, zobaczyłem Taemina, którego usta były wykrzywione w grymasie.

- Oh... Hej, Taemin...-przywitałem sie nieśmiało.

- Cześć.. - mruknął cicho. - Wiesz co.. Myślałem, że jesteś inny - rzucił z lekkim smutkiem w głosie.

- Taemin, przepraszam, naprawdę chciałem dobrze. Nie planowałem ciebie zranić. - wyszeptałem niepewnie, spoglądając na niego

- Przepraszam? Nie planowałem? - oburzył się, marszcząc brwi. - Mówisz, że chciałeś dobrze, a nie dość, że mnie zraniłeś to jeszcze obsciskujesz się z nim przed naszą uczelnią?

- W-widziałeś nas? - zapytałem zdziwony, przełykając ciężko ślinę. - Min, to naprawdę nie tak jak myślisz. Jak chcesz to znajdę ci kogoś nowego.

- Znajdziesz mi kogoś, a potem przeliżesz się z nim na moich oczach? - prychnął, wyraźnie zdenerwowany. - Zrobiłeś ze mnie głupka, Park. Nie chcę już twojej pomocy.

- Uwierz mi, nie chciałem cię skrzywdzić. Ja i Jungkook jesteśmy ze sobą od dość dawna, a ja po prostu chciałem znaleźć mu kogoś nowego. Niestety za późno zrozumiałem, że on ze mnie nie zrezygnuje... - położyłem mu dłoń na ramieniu. - Nikt nie wie o tym, że byłeś z nim na randce. Nie chcę zrobić z ciebie głupka. Nigdy tego nie chciałem.

- Teraz zastanawiam się czy aby na pewno powinieneś być z Ggukiem - zrzucił moją dłoń ze swego ramienia. - Taki chłopak to skarb, a ty chciałeś się go pozbyć.. Ciekaw jestem czy naprawdę go kochasz - odwrócił się, idąc w stronę wejścia do budynku.

- Czekaj. Kocham go, ale mam problemy. Nie chciałem go narażać. - złapałem starszego za nadgarstek. - Proszę... Nie próbuj mi go odebrać...

- Skoro masz problemy to powinieneś porozmawiać z Kookiem, a nie szukać mu kogoś nowego - spojrzał na mnie z niewzruszoną miną. - Musisz nauczyć się ponosić konsekwencje swoich czynów.

- Rozmawiałem już z nim i mi wybaczył. Naprawdę mogę Ci pomóc znaleźć kogoś nowego. - spojrzałem z przejęciem w jego oczy.

- Podziękuję - wyrwał dłoń z mojego uścisku. - Nie chcę nikogo innego - nie dał mi już nic powiedzieć, tylko szybkim krokiem wszedł do budynku, zostawiając mnie samego na dziedzińcu.

Przełknąłem ciężko ślinę i wszedłem do środka budynku. Będzie próbował mi teraz odebrać Kookiego? Przecież... Mam się z nim ożenić. Nie zostawi mnie dla Taemina?

--------------

No to się porobiło ;;;;;

Kto stawiał, że tak może być, to oddaje pokłony ;-; 

Do następnego, ludziki ^*^

Dancer To Forgive |Kookmin [p.jm &j.jk]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz