Rozdział 58

1.1K 95 28
                                    

- Słodziak - szepnąłem pod nosem, szukając zaraz kolejnego filmu.

~***~

Kiedy znalazłem jakiś ciekawy tytuł tuż przed tym jak mój kochany mąż wrócił z czterema pudełkami pocky, rozsiadłem się wygodniej, oblizując lekko swoje wargi. Powróciłem wspomnieniami do wieczora. Ah, było cudownie, wspaniale,idealnie. Lecz na razie musiałem powstrzymać swoją wyobraźnię, żeby nie zrobiło mi się ciasno w spodniach. W końcu nie chciałem skrzywdzić zbytnio tyłeczka mojego ukochanego.

- Chodź tu do mnie, koteczku - gdy chłopak wrócił z kuchni, uchyliłem kocyk tak, aby mógł usiąść mi na kolana.

- Idę. - wymruczał, starając się jak najszybciej do mnie dojść tym pingwinim chodem. - Moja pupa nie pozwala mi szybciej. - westchnął, siadając na moje kolana i rzucił pudełka koło nas na wolną część kanapy.

- Ale przynajmniej teraz nie musisz już nigdzie chodzić - owinąłem go szczelnie kocykiem, wtulając w siebie i cmoknąłem czule w czubek głowy.

- Racja. - zachichotał, cmokając bardzo delikatnie mój policzek. Niczym skrzydełka motylka... - Kocham cię, Kookie.

- A ja kocham ciebie, Jiminnie - posłałem mu ciepły uśmiech i sięgnąłem do laptopa, aby włączyć film.

- Nie wątpię w to, mężusiu. - odwzajemnił radośnie mój uśmiech, po czym skupił się na filmie.

Sięgnąłem po jedno z opakować pocky i otworzyłem słodycz, częstując się nim. Przy okazji zacząłem także karmić mojego koteczka jego ulubioną słodkością. Jiminnie nawet nie patrzył jak je, więc wykorzystałem okazję i ugryzłem paluszek z drugiej strony, przez co, w pewnym momencie, nasze usta zetknęły się ze sobą. Słodki uśmiech Minniego sprawiał, że ja także od razu się uśmiechałem

Cały tydzień zleciał nam cudownie. Wiele spacerowaliśmy, zwiedzając najbliższą i trochę dalszą okolicę. Napawaliśmy się pięknymi widokami i spokojem jaki emanował z tego miejsca. W końcu mogliśmy wypocząć nie myśląc o niczym innym niż my sami.

Aktualnie leżeliśmy w łóżku, a mój ukochany Jiminnie słodko spał obok mnie. Biedny koteczek zmęczył się nieco po naszych namiętnych uniesieniach i odpłynął do krainy snów, wtulając się we mnie najmocniej jak tylko mógł. Ale mi to nie przeszkadzało, wręcz przeciwnie. Głaskałem go po główce, bawiąc się tymi blond włoskami i przyglądałem się jego ślicznej twarzy.

- Misiu... - usłyszałem nagle cichy głosik Jiminniego. - Nie mogę zasnąć.

- Myślałem, że już śpisz, kotku - ucałowałem go w czubek głowy, błądząc dłonią po jego nagich pleckach. - Dlaczego nie możesz zasnąć, hm?

- Nie wiem... - wyszeptał cicho, kreśląc leciutko paluszkiem wzorki na moim torsie. - Zebrało mi się na rozmyślanie...

- Zdradzisz mi o czym myślałeś, skarbie? - spytałem, skupiając wzrok na jego błyszczących oczkach.

- O mojej rodzinie. Znaczy, ty jesteś moją nową rodziną. A ja myślę i mojej starej rodzinie. - wytłumaczył. - Jeżeli chodzi o nasz ślub, to temat zamknięty. Ale jestem ciekaw czy kiedyś uda mi się z nimi dogadać... I znów być ich synem...

- Dopóki nie spróbujesz to nigdy się nie dowiesz - odparłem po chwili zastanowienia. - Mimo wszystko nadal jesteś ich dzieckiem, kochanie. Tego nic nie może zmienić. Jeśli chcesz.. to możemy razem spróbować jakoś się z nimi skontaktować, kotek.

- Nie boisz się, że tata znów mnie uderzy? - zapytał cichutko. - Przecież wiesz, że są homofobiczni.

- Nie pozwolę mu na to aby ciebie uderzył - pogładziłem dłonią jego policzek. - Dlatego nie chcę puszczać cię do nich samego.

- Czyli... Jesteś za tym, żebym porozmawiał z nimi? - ukrył twarzyczkę w moim ciele.

- Sam nie wiem.. - wyznałem, wzdychając cicho. - Jeśli to sprawi, że będziesz szczęśliwy, będę cię w tym wspierał.

- Dziękuję, kochanie. - rowieśnik posłał mi uroczy uśmiech, po czym objął mnie noga w pasie.

- Nie ma za co, mój słodki blondynku - uniosłem jego podbródek nieco do góry, aby musnąć przeciągle te kuszące usteczka. - Kocham cię.

- Ja ciebie też kocham. - uśmiechnął się słodko, spoglądając lazurowymi oczkami w moje oczy. - Zjadłbym coś.

- Na co masz ochotę, koteczku? - spytałem, odwzajemniając jego uśmiech.

- Nie wiem... - zamyślił się na chwilę. - Może upieczmy babeczki?

- Powiem ci.. że to bardzo dobry pomysł - zaśmiałem się cicho. - Możemy dać też czekoladę do środka.

- Um! Pysznie! Yumi! - pisnął, wyskakując z łóżka i nagi wybiegł z pokoju.

- Jimin-ssi! - krzyknąłem za nim, śmiejąc się głośno i sam także wstałem z łóżka, nie przejmując się faktem iż również byłem nagi. - Kotek, nie będzie ci zimno?

- Przy pieczeniu babeczek? Przecież będzie ciepło... - spojrzał na siebie. - Ah, wolisz żebym się ubrał... No dobrze, zaraz wrócę.

- Jak dla mnie możesz tak chodzić cały dzień - przyciągnąłem go do siebie i mocno pocałowałem w usta. - Śliczny jesteś, wiesz?

- Dziękuję. - zagryzł nieśmiało swoją dolną wargę. - A ty jesteś przystojny, wiesz?

 - Również dziękuję - musnąłem jeszcze raz jego wargi. - A teraz bierzemy się za robienie babeczek, skarbie - stwierdziłem z uśmiechem i wyjąłem wszystkie potrzebne składniki.

Szczerze mówiąc, nie mam pojęcia jak udało mi się skupić na robieniu słodkich wypieków i nie pomyleniu żadnych składników, gdy byłem tak bardzo rozpraszany przez mojego nagiego męża. Mały, słodki kusiciel. Ale w końcu się udało wstawić foremki wypełnione masą do piekarnika, więc pozostało nam jedynie czekać aż się upieką. A ten czas można bardzo produktywnie spożytkować, prawda?  

---------------------

Więc...

Nie wiem czy słowo "przepraszam" rozwiąże taki czas nieobecności

Postaram się być częściej. Przynajmniej w weekendy

Bardzo was kocham, czytelniki <3

Do następnego, ludziki ^*^

Dancer To Forgive |Kookmin [p.jm &j.jk]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz