Rozdział 27

1.3K 105 85
                                    

Jeon Jungkook:

Od kiedy Jimin zgodził się na zostanie moim do końca życia, poczułem jak została we mnie włożona wielka wena i inspiracja. Czułem się zupełnie inaczej. Nie sądziłem, że to cokolwiek w nas zmieni, ale najwyraźniej się myliłem. Ta świadomość, że nikt już nie będzie w stanie tego zepsuć, była dla mnie jak zrzucenie z ramion ogromnych kamieni. Chyba zawsze potrzebowałem tego poczucia, a dopiero otrzymałem je po oświadczynach. Takie najpewniejsze. Bo same uczucia Jimina mi również wystarczyły. W końcu bez nich nie zgodziłby się, żeby zostać moim już do końca.

Niestety czas kiedy mogliśmy spędzać ze sobą każdą chwilę się skończył. Trzeba było powrócić do swoich obowiązków, którymi przede wszystkim były dla naszej dwójki studia. No i rozwijanie w dalszym ciągu naszego wspaniałego związku. To było dla mnie priorytetem i wierzyłem, że dla Jimina było tak samo. W tej kwestii nie różniliśmy się w ogóle. To było widać na każdym kroku. Nauka była ważna, lecz ona nigdy nie ucieknie. Miłość już może, więc trzeba ją pielęgnować przez cały czas. Takie odnosiłem wrażenie i się tego trzymałem. A moja mama to popierała! Jednak zawsze miała również na uwadze moją edukację, co zupełnie rozumiałem. W końcu, żeby zapewnić mojemu koteczkowi godne życie musiałem mieć dobrą pracę. Taniec to nie była dobra praca, dlatego musiałem coś z tym zrobić. I zrobiłem. W tajemnicy przed Jiminem.

Studiowanie psychologii to było coś dla mnie zupełnie abstrakcyjnego. Jeśli by ktoś mi powiedział dwa lata temu, że zapiszę się na ten kierunek, pewnie wyśmiałbym tego kogoś. Przecież z tym nie wiązałem od początku swojego życia. Wszystko się zmieniło z poznaniem Jimina. Już wtedy zacząłem się interesować psychiką człowieka i dużo czytałem na ten temat, jednak wszystko pozostawało tajemnicą aż do podjęcia decyzji o kierunku. Moi rodzice osobiście byli w szoku, ale po wyjaśnieniu im powodu dlaczego wybrałem akurat ten, nie pytali więcej. Oczywiście nie chciałem rezygnować z tańca, dlatego od października zacząłem naukę na tych obydwu kierunkach. Hoseok, z którym chodziłem do grupy na tańcu, stwierdził, że postradałem zmysły. Ale wiedziałem, że będzie warto.

- Jak czuje się Somin? - spytałem się przyjaciela, kiedy siedzieliśmy podczas dłuższej przerwy między wykładami zajadając się obiadem, który zakupiliśmy w sklepiku. - Wszystko w porządku?

- Somin cała promienieje, gdy nie ma wkurwa. Ale ogólnie to jest wspaniale. - zaśmiał się, odkładając na chwilę swój posiłek. - Nadal do mnie nie dociera, że niedługo pojawi się na tym świecie mały człowiek, który będzie moim dzieckiem.

- Cieszę się waszym szczęściem - posłałem mu delikatny uśmiech. - Jednak będzie musiało w końcu do ciebie dotrzeć to. Byłoby śmiesznie jakbyś dopiero po porodzie powiedział "wow, to moje".

- Somin by mnie zjadła na miejscu. A kobieta jest szalona, ale ja też jestem. Dlatego do siebie pasujemy. - odparł z prychięciem, po czym znów się zaśmiał. - W przypadku do nas, to ty i Jimin bardziej się różnicie.

- Pod względem charakterów tak - pokiwałem głową. - Ale zupełnie nam to nie przeszkadza. Raczej się dopełniamy w tym wszystkim.

- Serio? - zdziwił się trochę, ale i tak się uśmiechał. - Dopełniacie? Mi tam Somin pierdzieli, że nie ma dopełniania bez wypełnienia. Jeżeli wiesz o czym mówię...

- Bo Somin jest zboczona - przewróciłem oczami. - Znasz ją. I wiesz jak jest. I tak dopełniamy się. Jimin stał się nieco pewniejszy siebie i już nie boi się tak ludzi. Ja za to znalazłem swoją według niego uroczą stronę, czy coś tam.

- Wspominał. Piszę z nim często. Tak samo jak reszta. - oznajmił. - Liczy na to, że będzie seme. Postaraj się mu to wybić z głowy, bo chyba wszyscy wiemy, że to niemożliwe.

Dancer To Forgive |Kookmin [p.jm &j.jk]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz