- Okej - westchnąłem, nie wiedząc co zaraz po tym zrobić, gdyż zostałem sam z Jiminem i nie bardzo wiedziałem, jaki temat poruszyć, żeby go od razu nie spłoszyć. Dlatego zapadła cisza...
~***~
- Wiedziałem, że zamówisz sobie sałatkę z kurczakiem. - wyznał po chwili ciszy Jimin, gdy trójka po otrzymaniu zamówienia pożegnała się z nami i wyszła.
- To było zbyt oczywiste - zaśmiałem się cicho. - Taki jestem.
Rówieśnik obdarował mnie malutkim uśmiechem, w między czasie poprawiając nieco swoją grzywkę malutką dłonią. - Kiedy zrobiłeś sobie fale na włosach? - zapytał widocznie ciekawy. Huh, teraz kiedy byliśmy sami to mogłem chyba trochę zacząć z nim rozmawiać o naszym związku, nie? Nawet nie wiem czy on istnieje.
- W Busan mama stwierdziła, że powinienem spróbować coś zrobić więcej i tak wyszło - powiedziałem. Prawda była nieco inna. Chciała, żebym się wreszcie rozchmurzył. Ale on tego wiedzieć nie musi. - Spodobało mi się, więc zostawiłem.
- Zmieniłeś się. - spostrzegł cicho. - Ale nie tylko z wyglądu. Poza tym bardzo ci pasują.
- To znaczy? - spytałem. - Jak się zmieniłem?
- Nie tryska od ciebie pasja do tańca i radość. Nie podoba mi się to. - wyznał, spoglądając w moje oczy.
- Pasja do tańca nadal jest - wzruszyłem ramionami. - A radość bywa ulotna.
- Może i jest ulotna, ale jej naprawdę mało w tobie widzę. - pokręcił delikatnie głową.
- Bo jej nie ma - powiedziałem z westchnięciem, biorąc kolejnego kęsa sałatki. - I nie zanosi się na to, żeby była.
- Mówisz o radości czy pasji do tańca? - zapytał niepewnie, bawiąc się palcami dłoni. - Radość jest ważna. Jak będziesz tańczył to ona wróci.
- Tyle czasu próbowałem - wyznałem. - Że już w to przestaję wierzyć.
- Dlaczego, Jungkook? Po prostu znajdź sposób, żeby ona wróciła. Szczęście jest bardzo ważne. Bez niego nigdy nie będziesz czuł się dobrze. Sam smutek zabija człowieka. - widać było jego zmartwienie, które starał się ukrywać. Był coraz bardziej uroczy. A może mi się tak wydawało, bo za bardzo za nim tęskniłem?
- Moim szczęściem jesteś ty, Jimin-ah - wziąłem spory łyk wody. - Dlatego muszę znaleźć sposób, żebyśmy do siebie wrócili.
- Jungkook... - złapał mnie za wolną dłoń. Tak bardzo brakowało mi jego dotyku. Boże, ta jego malutka, delikatna rączka. - Musisz pamiętać, że na mnie życie się nie kończy.
Boże, byłem taki słaby... Poczułem, jak łzy formują mi się pod powiekami. Nie mogłem płakać. Nie teraz. - Ale ty jesteś moim życiem.
- Ja... - zaciął się. - Ale ja... Jak ja mogę być twoim życiem? - wstał ze swojego miejsca. Myślałem, że wyjdzie, że mnie zostawi. Lecz nie. On. Mój Jimin. Usiadł mi na kolanach, wtulając się w moją szyję. - Ja nie mogę tak szybko do ciebie wrócić. Zra-zraniłeś mnie.
- Wiem, kruszynko - wyszeptałem, uśmiechając się słabo. - Wiem. I cię za to bardzo, bardzo i to bardzo przepraszam. Nigdy nie chciałem cię zranić. Pragnąłem, pragnę nadal, żebyś był szczęśliwy. Masz tyle czasu, ile potrzebujesz. Ja nadal będę o ciebie walczył.
- Jungkookie... - wplątał swoją dłoń w moje włosy i gładził paluszkami skórę mojej głowy. - Nie płacz nigdy z mojego powodu.
- Nie mogę już ci tego obiecać - przytuliłem go mocniej do siebie. - Ale mogę ci dać słowo, że zawsze będę cię kochać.
CZYTASZ
Dancer To Forgive |Kookmin [p.jm &j.jk]
FanfictionDruga część opowieści o dwóch bratnich duszach, które odnalazły się, dzięki nieśmiałości i chęci pomocy. " - Miałeś być już zawsze moim aniołkiem stróżem. - załkałem, nie mając już siły na dalszą wymianę zdań z chłopakiem. - I nim będę. Tylko mi poz...