Rozdział 65

983 84 17
                                    

Patrzyłem cały czas przez okno samochodu, pogrążony we własnych myślach. Ojciec nie chciał mnie odzyskać. Mama za to chciała. A co z małym dzieckiem, które nie ma dachu nad głową, a nawet jeszcze się nie urodziło. Czułem się, jakby ktoś na mnie wrzucił wielki ciężar i sam nie potrafiłem go udźwignąć. Za dużo informacji i decyzji... Nie wiedziałem co robić.

~***~

- Skarbie? - z zamyślenia wyrwał mnie głos mojego misia i jego dłoń delikatnie gładząca moje kolano. - Wszystko w porządku?

- Nie wiem... - pokręciłem lekko głową, dopiero zauważając, iż już zajechaliśmy do garażu. - Czuję się wykorzystany... Ojciec zrzucił na mnie decyzje o losie tego dziecka...

- Jiminnie. Jeśli już, to nie zrzucił tego na ciebie, tylko na nas - westchnął cicho. - Spokojnie. Razem wymyślimy najlepsze rozwiązanie w zaistniałej sytuacji.

- Dlaczego on tak bardzo mnie nienawidzi? - zapytałem cicho męża. - Przecież... Jestem jego synem...

- Nie mam pojęcia dlaczego taki jest.. - uniósł dłoń i poprawił delikatnie moje włosy. - Ma ciężki charakter.. Dodatkowo raczej nie akceptuje naszego związku i tego jakiej jesteś orientacji. Nie wiem czy kiedykolwiek to zaakceptuje..

- Dlaczego? Dlaczego nie umie zaakceptować tego kogo kocham? - zapytałem, patrząc na męża. - Ja... Po prostu kocham osobę tej samej płci... Kocham ciebie...

- Nie każdy umie zaakceptować osoby homoseksualne - westchnął, również na mnie patrząc. - Kochanie, bardzo bym chciał aby twój ojciec cię zaakceptował. Jesteś najważniejszą osobą jaką mam w życiu.. Dlatego boli mnie gdy bliskie ci osoby cię ranią.

- No wiem. Kochasz mnie. Zależy ci na mnie. Dziękuję za to, że mnie w pełni akceptujesz. - musnąłem delikatnie usta mojego ukochanego.

- Chodź, pójdziemy trochę odpocząć w domu - uśmiechnął się do mnie lekko. - Co powiesz na tulenie się w łóżku, oglądając serial i jedząc pocky?

- Z wielką chęcią... - odwzajemniłem jego uśmiech po czym wyszedłem z samochodu, ściągając z twarzy okulary i potargalem swoje włosy. Niepotrzebnie się tak stroilem. - Mam ochotę ściągnąć te cichy i wskoczyć do łóżka.

- A ja nie mam nic przeciwko temu - zaśmiał się cicho mój ukochany, dzięki czemu rozluźnił nieco atmosferę. - Jak dla mnie to możesz nawet zrzucić z siebie wszystkie te ciuszki, kotek.

- A ty tylko o jednym... - Nie mogłem się powstrzymać przed lekkim uśmiechem pod nosem. Jungkookie naprawdę umiał poprawić humor.

- Wcale nie.. - Kookie zaśmiał się cicho i chwycił mnie za rękę, przyciągając bliżej siebie, po czym ruszyliśmy razem do domu.

- Wcale, że tak. - odparłem, śmiejąc się cicho i spojrzałem na mojego mężczyznę. - Najchętniej cały dzień byś to robił. Albo dopóki łóżko się nie zarwie.

- To brzmi tak jakbym był niewyżyty - stwierdził z rozbawieniem w głosie i musnął moje usta. - Może po prostu twoje zgrabne ciałko ma na mnie taki wpływ, hm?

- Jesteś niewyżyty, kochanie. Nawet jeśli to wina mojego ciała. - zachichotałem cicho. - Wybacz, nie chce cię okłamywać.

- To dobrze, że nie chcesz mnie okłamywać - stwierdził, przepuszczając mnie w drzwiach. - Jaki film chciałbyś obejrzeć?

- Wybierz. Ja obejrzę wszystko. - uśmiechnąłem się lekko, w czasie kiedy mąż ściągnął ze mnie płaszcz, a ja następnie pozbyłem się butów, a także ubrań, gdyż wiedziałem, że teściów nie ma w domu.

- Woah.. Widzę, że naprawdę miałeś już dość tych ubrać - spostrzegł, nie ukrywając tego, że mi się przygląda. - Możemy obejrzeć jakąś komedię albo romansidło. Mi to obojętne.

- Romansidło? - zaśmiałem się, wchodząc spokojnie po schodach. - Już nie komedia romantyczna? Ajć, twój oficjalny język względem mnie, zanika.

- Oh, wybacz kochanie - odchrząknął. - W takim bądź razie, może zechciałbyś obejrzeć ze mną komedię romantyczną, koteczku? - spytał, mówiąc nieco zabawnym tonem głosu i szedł za mną, zapewne gapiąc mi się na tyłek.

- Jeju, Kookie. - zaśmiałem się, ukrywając się za ścianą zanim chłopak wszedł na samą górę. - Nie wygłupiaj się. I wiesz, że czuję na sobie swój wzrok?

- Mhm.. dlatego się chowasz? - spytał, ustając na szczycie schodów, tak, że nie mogłem go jeszcze zobaczyć. - A może.. Chciałbyś poczuć coś jeszcze, poza moim wzrokiem?

- Misiu... - wywróciłem oczami, zagryzając z uśmiechem swoją dolną wargę. - Dajesz mi takie propozycje zza ściany, serio?

- Bo tak przynajmniej masz wybór - zaśmiał się cicho. - Sam stwierdziłeś, że jestem niewyżyty.. Jakbym cię widział, to zamiast pytać po prostu przeszedłbym do czynów.

- Skarbie, możesz przejść do czynów. - wyznałem rozbawiony.

- Miło mi to słyszeć - wyznał, wyłaniając się zza ściany i od razu przywarł ustami do tych moich. Jego dłonie powędrowały na moje biodra, gładząc je i lekko ściskając. Mój misio całował mnie bardzo namiętnie, tak jak obaj lubiliśmy najbardziej.Oczywiście długo nie trwało przemieszczenie się do sypialni i rozebranie mojego mężczyzny. Ogólnie od kiedy zaczęliśmy współżycie, z dnia na dzień robiliśmy to coraz częściej, gdyż mój ukochany był doprawdy coraz większym zwolennikiem uprawiania miłości, a ja już nie mogłem mu odmawiać, gdyż po pierwsze, sam tego chciałem, a po drugie, za długo trzymałem go z tym na dystans by teraz zabraniać mu poszaleć dla rozluźnienia i przyjemności.

Jungkook w łóżku, mimo coraz większej ilości przeżytych stosunków, nigdy nie zapomniał o mojej przyjemności. Całował mnie po całym ciele, prawił komplementy i dotykał delikatnie wraz z uczuciem moje nagie ciało, które było jego. I pokazywał to innym w wielu miejscach, najwięcej robiąc śladów na szyi... Tłumaczył to tym, że jest cholernie zazdrosny i pragnie choć trochę odpędzić ode mnie mężczyzn. Podobałem się im i Jungkook to wiedział. Więc od czasu sprawy z Jongsukiem, był bardziej ostrożny i opiekuńczy.

---------------

Love ♡♡♡

Dancer To Forgive |Kookmin [p.jm &j.jk]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz