Rozdział 40

970 103 61
                                    

- Jasne. - powtórzył po mnie z głową spuszczoną w dół i zapiął ostatnie guziki kurtki, wybiegając z domu, przy okazji mijając w drzwiach Jimina.

~***~

Już przy drzwiach obdarowałem ukochanego niezbyt zadowolonym spojrzeniem. Dlaczego skłamał, mówiąc, że jestem wolny, skoro za miesiąc bierzemy ślub?

- Kookie, dlaczego Taemin stąd tak szybko uciekł? - zapytał mnie ukochany, pocierając dłonią oczy. Uśmiechnął się następnie i wszedł do środka willi, zaczynając się rozbierać.

- Ponieważ próbował mnie pocałować, ale mu na to nie pozwoliłem - mruknąłem i wróciłem do salonu, chwytając od razu za swój kieliszek, aby wypić do końca jego zawartość.

- Jungkook. - poczułem jak Jimin chwyta mnie za ramię i wyrywa mi kieliszek z trunkiem. - Miałeś nie nadużywać alkoholu. - w jego oczach pojawiły się łzy. - Obiecałeś.

- Wyparłeś się mnie - prychnąłem. - Jak mogłeś mu powiedzieć, że jestem wolny i do siebie pasujemy? - spytałem załamanym głosem.

- Ja... - zaczął szeptem i spuścił swój wzrok na nogi. - Myślałem, że tak będzie lepiej...

- Jak w ogóle mogłeś tak pomyśleć? - zmarszczyłem brwi. - Zapomniałeś już przez co przechodziliśmy będąc daleko od siebie?

- Miałem nadzieję, że się w nim zakochasz... Jest tak podobny do ciebie i przeszedł w życiu tyle co ty. Chciałem tylko, żebyś go pokochał i porzucił mnie z czystym sumieniem... - wytłumaczył, spoglądając na mnie zaszklonym wzrokiem.

- Nigdy, nie pokocham nikogo poza tobą - wyszeptałem, kładąc dłonie na jego policzkach. - Kocham tylko ciebie i tak pozostanie już na zawsze. Dlaczego miałbym cię porzucać, kruszynko?

- Jongsuk prawie cię zabił. - z jego oczu zaczęły wypływać pojedyncze łzy. - Jungkook, Taemin spadł nam jak z nieba. Ty będziesz mógł być szczęśliwy i bezpieczny, a do tego nie zaboli cię rozstanie ze mną.

- Ale ja się w nim nie zakocham.. - od razu wytarłem łezki z jego ślicznych oczek. - Kochanie, Jongsuk poniesie konsekwencje swoich czynów, a ja byłbym nieszczęśliwy nie mając ciebie przy swoim boku - ostrożnie wtuliłem go w siebie, gładząc po głowie.

- On wróci... - zaczął cicho łkać, oddając mój uścisk. – Nie spocznie dopóki nie będę jego... Wszyscy o tym wiedzą...

- A ja zawsze będę cię bronił - wyszeptałem, głaszcząc go po główce i pleckach. - Nie pozwolę mu ciebie skrzywdzić, Jiminnie..

- Nie boję się o siebie... - spojrzał na mnie zapłakany. - Boję się o ciebie.

- Boimy się o siebie nawzajem, kochanie - mówiłem spokojnie, ciągle głaszcząc go uspokajająco. - Nie martw się już.. Nie uda mu się mnie już skrzywdzić, będę uważał i nie dam się tak łatwo podejść.

- Misiu... Jesteś wszystkim co mam... - pociągnął noskiem, nadal łkając. - N-nie mogę cię stracić...

- Więc nie chciej, abym ciebie zostawiał.. - poprosiłem. - Bardzo cię kocham, kruszynko.

- J-ja ciebie też bardzo kocham... - ukrył się w moich ramionach, wtulając się we mnie dużo mocniej. Mimo wszystko i tak nie był zbyt silny, więc nie musiałem się bać, że coś mi złamie. - Przepraszam za to wszystko...

- Nie przepraszaj.. Ale już nigdy więcej tak nie rób, dobrze? - ucałowałem go w czubek głowy, zatapiając twarz w jego miękkich włosach.

- Dobrze... - pociągnął ponownie swoim noskiem. - Naprawdę bardzo cię kocham.

- Ja ciebie także - wyznałem, ostrożnie się od niego odsuwając, aby móc nachylić się i musnąć jego słodkie usteczka.

Kiedy chciałem pogłębić pocałunek, Jimin nagle odsunął się ode mnie z grymasem na twarzy.

- Smakujesz winem. - zmarszczył swój nos. - Sam mu zaproponowałeś tak romantyczny alkohol?

- Spytałem czy chce się czegoś napić, a wino stało najbliżej, więc jakoś tak wyszło, że sięgnąłem właśnie po nie - odpowiedziałem.

- Eh... Dobrze, dobrze. - ustał na palcach i pocałował lekko mój policzek. - Od dziś wiedz, że jak wypijesz czegoś za dużo to nie będziemy się całować, dopóki nie wytrzeźwiejesz.

- Nie jestem nawet pijany - zaśmiałem się cicho. - Dobrze kochanie, już nigdy nie wypije za dużo - posłałem mu lekki uśmiech.

- Nie jeden raz mi to obiecywałeś, więc nigdy nie mów nigdy, bo wtedy bardziej boli. - westchnął cicho i ruszył powolnie w kierunku schodów.

- Kruszynko.. - od razu ruszyłem za nim, zatrzymując go i spojrzałem mu w oczy. - Przepraszam cię.. Byłem nieco zdezorientowany i sfrustrowany przez tą sytuację, dlatego wypiłem trochę za dużo. Wiem, że sięganie po alkohol w takich momentach nie jest dobre, dlatego obiecuję, iż postaram się już tak nie robić..

- Ja tylko nie chcę, żebyś się uzależnił. - ujął swoimi małymi rączkami moją twarz. - Kocham cię i nie wyobrażam sobie tego, żebyś się stoczył przez alkohol. Od tego łatwo się uzależnić. Jesteśmy tylko ludźmi.

- Nie uzależnię się. Wiem, że byś mi na to nie pozwolił - delikatnie cmoknął go w czoło. - Nie chce, abyś cierpiał z mojego powodu, a wiem, iż tak właśnie by było gdybym się uzależnił.

- Oh, misiu... - uśmiechnął się lekko i ponownie do mnie przytulił. - Wiem, że dla ciebie moje dobro jest najważniejsze i dziękuję ci za to. - objął swoimi rączkami mocno moją szyję. - Dlatego wybacz mi to co teraz powiem. - spojrzał w moje oczy z wydętą wargę. - Cuchniesz.

- Dziękuję za szczerość, koteczku - westchnąłem nieco rozbawiony. - Wybacz mi, że musisz wąchać ten nieprzyjemny zapach. Za chwilę pójdę do łazienki i troszkę się odświeżę. Może to pomoże.

- Możemy wziąć razem prysznic albo wspólną kąpiel. - zaproponował z chichotem. - O ile chcesz, oczywiście.

- Chcę - odpowiedziałem od razu z uśmiechem. - Nawet bardzo chcę. Tylko będę musiał uważać na moją ranę, więc chyba łatwiej będzie nam wziąć prysznic.

- Okay. - pokiwał lekko swoją głową i złapał mnie za dłoń, idąc spokojnym krokiem po schodach w kierunku łazienki.

Posłusznie podążałem za nim, przyglądając mu się z uśmiechem na ustach. Nie wyobrażam sobie bez niego życia i bardzo cieszę się, że go mam.. Moja mała kruszynka doprowadziła nas aż do łazienki, gdzie po zamknięciu drzwi, zacząłem się ostrożnie rozbierać...

---------------

Spodziewaliście się tego????

Kocham was ♡

Do następnego, ludziki ^*^

Dancer To Forgive |Kookmin [p.jm &j.jk]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz