Rozdział 39

846 96 59
                                    

Zagryzłem lekko policzek od środka, zastanawiając się co z tym zrobić. Nie miałem ochoty bawić się w podchody i udawanie, ale Jimin wyglądał tak, jakby naprawdę mu na tym zależało...

~***~

Kiedy tylko Taemin wrócił, zaczęliśmy wszyscy jeść, a Jimin opowiedział trochę nieprawdziwą historię naszej „przyjaźni". Pominął wszystkie pocałunki, randki i inne zbliżenia. Wkurzało mnie to niesamowicie, gdyż bardzo się zawsze starałem o względy Jimina... Szczerze mówiąc, wolałem się tym chwalić niż to ukrywać.

- Wrócę najszybciej jak się da... - dobił mnie fakt, że zaraz po kolacji Jimin dostał wiadomość od koleżanki z roku, która obiecała skserować swoje notatki dla mojego narzeczonego, z wykładów, które przegapił, gdy siedział ze mną w szpitalu. Dlaczego dopiero teraz? Wyjechała ponoć na jakiś czas i wróciła dziś po parę rzeczy. Akurat w czasie kiedy my jedliśmy kolację. Najgorsze jest chyba jednak to, że z powodu gościa nie mogłem iść z moim koteczkiem... Bałem się o jego bezpieczeństwo. - Widzimy się za parę minut! - pomachał nam i wręcz wybiegł z domu zostawiając mnie ze swoim kolegą.

- Więc.. Może się czegoś napijemy? - odezwałem się po dłuższej chwili ciszy, patrząc na nieco zakłopotaną twarz Taemina.

- Jasne. - pokiwał z lekkim uśmiechem głową, a ja odwzajemniłem gest i zaprosiłem go do salonu, gdzie z jednej szafki wyciągnąłem kieliszki do wina.

- Wolisz białe czy czerwone wino? - spytałem, zastanawiając się, które z nich otworzyć.

- Białe. - odpowiedział delikatnie zarumieniony na twarzy.

- Osobiście preferuję czerwone, ale okey, niech będzie białe - sięgnąłem po wybrane przez chłopaka wino i już po chwili nalałem nam trochę do kieliszków.

- Jimin czasami jest strasznie zakręcony... - zaśmiał się cicho chłopak, żeby rozluźnić trochę atmosferę.

- Co masz dokładnie na myśli? - spojrzałem na niego zaciekawiony.

- Poznałem go parę dni temu i od tamtego czasu nie ma dnia, żeby nie chodził z głową w chmurach. Myśli o czymś, lecz z nikim nie chce się tym podzielić. - wyznał z uśmiechem.

- Chyba wiem o czym mówisz - uśmiechnąłem się pod nosem. Zapewne Jiminnie rozmyślał ciągle o naszym zbliżającym się ślubie. Chociaż.. Dlaczego miałby nie chcieć dzielić się z innym tak radosną nowiną? - Jimin to najwspanialsza osoba jaką dane było mi poznać.

- Prawda, wspaniały z niego człowiek. - upił łyk wina. - Wiesz... Też straciłem brata... i to całkiem niedawno.

- Oh.. Przykro mi - powiedziałem ze współczuciem w głosie. - To naprawdę straszne stracić bliską osobę..

- Przykra prawda... - westchnął ciężko, nadal się lekko uśmiechając. - Chciałem nawet rzucić studia, kiedy on odszedł... Zawsze razem tańczyliśmy. Trudno mi było odnaleźć się w tańcu, bo każde z nim związane wspomnienie bardzo mnie raniło. Zrozumiałem jednak, że brat będzie dumny ze mnie, gdy będę w życiu kierował się sercem. Kocham taniec, więc nie mogłem zrobić nic innego, jak zmienić nastawienie do wspomnień o moim bracie.

- Dobrze postąpiłeś. Brat na pewno był i nadal jest z ciebie dumny - posłałem mu ciepły uśmiech. - Nieważne co się dzieje, nigdy nie można rezygnować ze swoich marzeń tylko pod wpływem pojedynczego impulsu. Niedługo podziękujesz sam sobie, że się nie poddałeś.

- Już sobie za to dziękuję... - zagryzł lekko swoją wargę, rumieniąc się jeszcze bardziej. - Chciałbyś wyskoczyć jutro na piwo albo kawę? Mam tylko rano wykłady...

- Bardzo bym chciał, jednak wybacz, ale niestety muszę zrezygnować - odpowiedziałem i wziąłem mały łyk wina. - Niedługo powinienem wrócić na wykłady, a mam zaległości, więc muszę wziąć się za naukę. Poza tym mam już plany na jutro.

- Oh... Okay. - pokiwał zdziwiony głową, gdy wypiłem duszkiem kieliszek wina i zaraz nalałem sobie następny. - Innym razem...

- Mhm.. Może innym razem - uśmiechnąłem się lekko. - Tak właściwie, jak poznałeś Jimina? - spytałem z zaciekawieniem i upiłem kolejny spory łyk cieczy.

- Mój przyjaciel jest z nim na roku. Myślał, że nas ze sobą zeswata, ale Jimin ponoć już kogoś ma. - posłał mi lekki uśmiech. - Prawda, czy powiedział to, żeby mnie spławić?

- Cóż.. Nie wiem czy powinienem ci to mówić.. - prychnąłem pod nosem i westchnąłem ciężko. - Ale powiem. Tak, Jimin jest w bardzo poważnym związku.

- Dlatego ma głowę w chmurach. - zachichotał cicho pod nosem. - Miłość robi z człowiekiem cuda.

- Oj, nawet nie wiesz jak wielkie cuda - uśmiechnąłem się lekko. - Prawdziwa miłość potrafi zmienić człowieka na tą najlepsza wersję nas samych.

- Urocze podejście do miłości. - zawstydzony, upił kolejny łyk wina, a ja westchnąłem ciężko nalewając sobie kolejną dawkę alkoholu. - Myślę podobnie.

- Tak? Zabawne. Jesteśmy do siebie bardzo podobni - zauważyłem z rozbawieniem. - Ah.. Ciekawe, o której wróci Jimin - spojrzałem na telefon, aby sprawdzić godzinę.

- Pasujemy do siebie... - uśmiechnął się lekko i przysunął bliżej mnie. - Jakbyśmy byli sobie przeznaczeni... - zaczerwieniony spojrzał w moje oczy i nachylił się, próbując mnie pocałować.

Od razu położyłem dłoń na jego klatce piersiowej, lekko odpychając go od siebie nim zdążył sięgnąć moich ust. - Wybacz, ale ja tak nie uważam - powiedziałem, nieco zdziwiony jego nagłym gestem. - Odnalazłem już przeznaczoną mi osobę.

- Ouh... Nie wiedziałem, wybacz... Jimin mówił, że jesteś wolny i powiedział też, że pasujemy do siebie. - wytłumaczył zawstydzony Taemin, odstawiając kieliszek na stół i zabrał swoją torbę, idąc w kierunku korytarza. - Będę już leciał. Podziękuj Jiminowi za pyszną kolację.

- Jasne.. Przekażę mu - wstałem, aby odprowadzić go do drzwi. - Przepraszam za to nieporozumienie. Jesteś fajnym chłopakiem, więc na pewno znajdziesz kogoś przeznaczonego dla siebie.

- Jasne. - powtórzył po mnie z głową spuszczoną w dół i zapiął ostatnie guziki kurtki, wybiegając z domu, przy okazji mijając w drzwiach Jimina.

-----------------

Ale się porobiło... 

Co teraz z waszymi teoriami, kochani? XD <3333

Kocham was <3333

Do następnego, ludziki ^*^

Dancer To Forgive |Kookmin [p.jm &j.jk]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz