Chwilę stałam w miejscu i patrzyłam na Jamesa i blondynkę, którzy chyba prowadzili jakąś luźną dyskusję, siedząc ramię w ramię. Po chwili dziewczyna, której tożsamość w zasadzie pozostawała dla mnie tajemnicą, nachyliła się nad Potterem i złożyła na jego wargach pocałunek, który po chwili obaj zaczęli pogłębiać. Prychnęłam cicho i weszłam z powrotem do zamku. Byłam zła, byłam smutna, ale najbardziej bolało rozczarowanie z jakim się spotkałam. Jeśli ktoś jeszcze raz powiedziałby mi że James Potter się zmienił, wyśmiałabym go w twarz.
Zawidołam się nie tylko jego zachowaniem ale także samą sobą- że zgodziłam się na wyjście z dormitorium, chociaż tak naprawdę tego nie chciałam. Nie chciałam spędzać czasu z Jamesem Potterem.
Szłam zamyślona do wieży Gryffindoru, nie patrząc przed siebie. Moje myśli były zbyt chaotyczne bym była wstanie zwracać uwagę na to co dzieje się wokół mnie. Po chwili wpadłam na kogoś, co zresztą było w moim stylu. Przestraszyłam się i upadłam.
Gdy wstałam głębiej przyjrzałam się osobie, która okazała się moją przeszkodą na drodze. Chłopak był ciemnym blondynem, miał niesamowicie niebieskie oczy, w których błyskały delikatne iskierki radości. Posłał mi szczery uśmiech, który niepewnie odwzajemniłam
-Przepraszam- wydukałam patrząc na niego nieśmiało.
-Nie szkodzi- zaśmiał się. - Jestem Alex. Alex Sky.
-Lily. Lily Evans.- również się przedstawiłam podając mu dłoń. Nie kojarzyłam go, lecz nic dziwnego. W Hogwarcie było tyle uczniów, że to prawdziwy wyczyn spamiętać wszystkie twarze.
-No...więc... fajnie.. może już pójdę?-wydukał.
I w tedy kątem zobaczyłam Pottera, który szedł w naszą stronę. Poczułam urazę za sytuację na błoniach i chęć odwdzięczenia się mu tym samym. Wiedziałam że być może będę tego żałować, ale chęć zdenerwowania okularnika była większa, więc przyciągnęłam Alexa do siebie i szybko go pocałowałam w policzek.
-Nie bierz tego do siebie. Wszystko ci wyjaśnię- szepnęłam pospiesznie. On jedynie spojrzenie przeniósł wzrok na Pottera, który zatrzymał się w pewnej odległości od nas i nie używając żadnych słów spytał czy ma z tym coś wspólnego. Niepewnie skinęłam głową i odeszłam.
Gdy byłam już w dormitorium, dziewczyny zaczęły zasypywać mnie pytaniami, na które szczerze nie miałam siły odpowiadać.
-Co tak wcześnie?
-Całowaliście się?
-Jak było?
Położyłam się na łóżku ze stoickim spokojem i westchnęłam głęboko:
-Nie było żadnej randki.
-Że jak?-spytała Dorcas zirytowana.
-Potter całował się na błoniach z jakąś dziewczyną, więc po prostu sobie poszłam, przy okazji spotkałam jakiegoś Alexa z Ravenclawu i go pocałowałam, żeby dogryźć Jamesowi- wydusiłam zakrywając twarz poduszką.
-Lily, dlaczego wy zawsze musicie zachowywać się jak dzieci?- stęknęła Marlena, nie dowierzając w moje słowa.
Po chwili ciszy rozległo się pukanie do drzwi.
-Nie otwieraj- szepnęłam do Meadowes, która już zmierzała w stronę drzwi.
-Otworzę- odpowiedziała Dorcas na przekór i podeszła do drzwi.
-Jest Lily?- usłyszałam ten głos, którego teraz najbardziej nie chciałam słyszeć.
-Zależy kto pyta- zażartowała sucho, po czym otwarła szerzej drzwi i wpuściła go do środka, po czym razem z Mary i Marleną wyszły z pomieszczenia.
CZYTASZ
JILY • ostatnia szansa |Huncwoci
Fanfiction"Byliśmy przecież tylko dwójką nastolatków zagubionych w labiryncie myśli i słów, potrzebujących największej magii, którą jest miłość." #2 w Jily