-Jak długo jeszcze?- mruknęłam przeciągle. Leżałam na ramieniu Jamesa i po raz kolejny marudziłam. Byłam zmęczona jazdą, która trwała już conajmniej dziesięć godzin i nie mogłam się doczekać, aż w końcu dojedziemy na miejsce.-Możesz się jeszcze zdrzemnąć, skarbie- powiedział mój chłopak i cmoknął mnie w czoło-mamy jeszcze długą drogę przed sobą.
-Nie pociesza mnie to- odrzekłam naburmuszona. Prawda była taka, że nadal nie byłam przekonana do tej koloni, choć nie chciałam psuć innym ich pozytywnego nastawienia.
Wszystko miało być idealnie, a my mieliśmy spędzić ze sobą niezapomniane chwile.
Rozglądałam się po moich przyjaciołach, którzy nie wyglądali na aż tak znudzonych jak ja. Tylko Remus spał z głową opartą o szybę i lekko rozchylonymi ustami.
-Nie gap się na niego- warknął James, po czym obaj się zaśmialiśmy.
-Śmiej się śmiej, James. Pamiętam czasy, kiedy rzeczywiście byłeś chorobliwie zazdrosny o każdego chłopaka. Poczynając od Mylera w pierwszej klasie, przez Snape'a, aż po Alexa, na którego byłeś wściekły z dnia na dzień coraz bardziej.
-Nie byłem wściekły na Alexa! Wiesz że nawet go lubiłem? Był uroczy!
-I swoją miłość do niego okazywałeś podbijając mu oko w skrzydle szpitalnym?
-Wypraszam sobie. Rozwaliłem mu nos. Nadal czuję jego ciepłą krew na tej dłoni- wyciągnął rękę w moim kierunku, na co cofnęłam się z obrzydzeniem.
-A tak, przepraszam za pomyłkę. To ON podbił oko TOBIE.
-Jesteś wredna, wiesz Evans?- odgryzł się, przygryzając wargę.
-Dobrze że ty jesteś kochany i nadrabiasz za nas dwóch.
Resztę drogi przespałam. Po kilku godzinach byliśmy w gorącej Hiszpanii, która przywitała nas zapachem nadmorskiego jedzenia i muzyką. Zakwaterowaliśmy się wraz z mugolską kolonią w jakimś ośrodku, który był całkiem luksusowy i nie miałam na co narzekać. Nasz wychowawca dał naszej grupce dwa klucze do pokojów, które znajdowały się zaraz obok siebie i kazał wrócić na zbiórkę o godzinie dziewiętnastej, co jednocześnie oznaczało, że mieliśmy aż dwie godziny na zaklimatyzowanie się w naszych tymczasowych pokojach. Razem z Dor weszłyśmy do naszego królestwa. Pokój był schludny i niezbyt przypomniał te, w których mieszkałam na wcześniejszych koloniach, gdy jeszcze chodziłam do mugolskiej szkoły. Były tu duże balkonowe okno z widokiem na morze, olbrzymia szafa, niewielki kawowy stolik z dwoma fotelami, dwa łóżka z szafkami nocnymi i mała komoda, na której stał telewizor.
-Przytulnie- powiedziała Dorcas i położyła swoją walizkę obok drzwi. Ściągnęła z siebie jeansową kurtkę, która w obecnych warunkach pogodowych tylko jej przeszkadzała i zaczęłyśmy się rozpakować. Gdy akurat pół godziny później byłyśmy gotowe, do drzwi zapukali Huncwoci.
- Gotowe?- spytał Lunatyk, a my z uśmiechem pokiwałyśmy głowami.- Dosyć szybko się z tym uwinęłyście. James obstawiał godzinę, Syriusz dwie. Ale ja w was wierzyłem.
-Skoro skończyłyście, no i my też skończyliśmy, to możeee- zaczął Syriusz, ale Dorcas przerwała mu stanowczym "NIE".
-Przecież nawet nie wiesz, co chciałem powiedzieć!- odpowiedział chłopak z pretensjami w głosie.
-Dobrze wiemy o co chodzi- stanęłam po stronie przyjaciółki.- Żadnej butelki! Nie mamy po dziesięć lat.
-Ojj, już nie bądź taka dorosła.- skwitował James, na co posłałam mu wrogie spojrzenia pod tytułem: "odważasz się być przeciwko mnie?".
-To jest dobry pomysł- mruknął cicho Remus, a gdy wszyscy na niego popatrzyliśmy speszył się, ale starał się zachować pewną minę, co po części nawet mu się udało. Westchnęłam ciężko zastanawiając się gdzie Huncwoci byli, gdy Bóg rozdawał tę jedną, istotną część dojrzałości.
-Niech wam będzie- odpowiedziałam po chwili zrezygnowana i nie czująca w nikim poparcia, a James natychmiast mnie uścisnął.
-Kochana jesteś- powiedział, a ja się tylko uśmiechnęłam.
-Ale nie gramy teraz-postanowiłam twardo, a widząc ich zdezorientowane miny zaczęła tłumaczyć.- Wrócimy do tego wieczorem, gdy już zamkną nas w tym ośrodku i nie pozwolą nam się stąd ruszyć. A jako że mamy teraz godzinę czasu, możemy się rozglądać po okolicy.
-Mówiłem już, że mam najmądrzejszą dziewczynę na świecie?- James wypiął dumnie pierś, a ja wymownie przewróciłam oczami.
-Mówisz to jakieś dwa razy dziennie- prychnął Syriusz.-Lily, możesz czuć się dowartościowana.
Wyszliśmy z pokoju i postanowiliśmy sprawdzić, kto mieszka obok nas.
Dłuższą chwilę nikt nam nie otwierał, mimo że za drzwiami słychać było głośne śmiechy, aż w końcu ktoś stanął przed nami. Była to dosyć tęga, ale ładna brunetka z niezbyt sympatycznym wyrazem twarzy.-Czego?- spytała lekko obojętnie, opierając się o próg, na co my, lekko zamieszani, nie widzieliśmy co odpowiedzieć.
-Chcieliśmy się zapo...-zaczął James, ale dziewczyna mu przerwała trzaskając drzwiami, co uprzedziła słowami:
-Nie, dzięki, ale jeśli będziemy potrzebować bandy przegrywów, to
napewno się do was zgłosimy.Popatrzyliśmy na siebie, a chłopaki wybuchnęli śmiechem.
-Aha- podsumowałam zaistniałą sytuację i postanowiłam iść do następnych drzwi, nie przejmując się zbytnio konsekwencjami.
Tym razem drzwi otworzyła niska i drobna blodnynka, o której moja pierwsza myśl była "jaka urocza!". Uśmiechnęła się do nas, mierząc nas wzrokiem. Moje myśli skupiły się na tym, że jej wzrok na Jamesie spoczął trochę dłużej niż na każdym z nas, ale starałam się na to nie zwracać większej uwagi.
Lily Evans, weź się w garść, nie możesz być tak zazdrosna.
-Lily, co Cię ugryzło?- spytał mnie rozbawiony James, gdy już odeszliśmy żegnając się wcześniej z dziewczyną. Posłałam mu takie spojrzenie, że jeśli mogłoby ono zabijać, Rogacz leżałby już martwy przede mną.
-Nic- odpowiedziałam i weszłam do naszego pokoju, po czym położyłam się na łóżku.
-Ejj no, Liluś. Chodź, idziemy na kolację. Może jesteś głodna i dlatego jesteś taka zła?
-Nie jestem zła! Zła to ja dopiero mogę być i uwierz, nie chcesz tego!- odpowiedziałam mu unosząc głowę, a po wypowiedzi znowu opuszczając ją na poduszkę. On się roześmiał i tylko oczywiście pogorszył sytuację, ale nie chciało mi się już na to reagować.
-Chodź tu, moja urażona księżniczko- rzekł słodko i nachylił się nade mną, by czule pocałować mnie w czoło.-Dobrze wiem, że byłaś zazdrosna. Ta blondynka naprawdę była urocza- spojrzałam w jego rozbawione oczy i ułożyłam usta w podkówkę- Ale nigdy nie spotkałem bardziej uroczej dziewczyny niż ty.
CZYTASZ
JILY • ostatnia szansa |Huncwoci
Fanfiction"Byliśmy przecież tylko dwójką nastolatków zagubionych w labiryncie myśli i słów, potrzebujących największej magii, którą jest miłość." #2 w Jily