Rozdział XX

3.1K 179 131
                                    

⭐⭐⭐

-Hej Liluś! Pójdziesz ze mną do Hogsmeade?- usłyszałam wesoły głos tuż nad moim uchem w sobotni poranek, gdy siedziałam spokojnie w pokoju wspólnym w towarzystwie moich najlepszych przyjaciółek. Nietrudno domyśleć się do kogo on należał, gdyż tylko James Potter pyta o to za każdym razem z takim entuzjazmem, chociaż zapewne zna odpowiedź.

Westchnęłam głośno i udawałam że się zastanawiam, podczas gdy on stał nade mną i czekał cierpliwie na odpowiedź. Żartuję, wcale nie był cierpliwy- przygryzał wargę i co chwilę nerwowo przeczesywał swoje kruczoczarne włosy, jakby moja zgoda na to wyjście była najważniejszą rzeczą na całym świecie.

-A co będę z tego miała?- spytałam patrząc na niego chytrze, a on jedynie się uśmiechnął i usiadł na oparciu mojego fotela.

-Hmm... niech pomyślę... idealny dzień w towarzystwie najprzystojniejszego chłopca w Hogwarcie?

-Dobra, skończ!- przerwałam mu kręcąc oczami. Postanowiłam że trochę się z nim podroczę.- Nigdzie z Tobą nie idę.

Chłopak natychmiast przybrał minę zbitego pieska, która całkowicie na mnie nie działała, mimo że rzeczywiście wyglądało to uroczo.

-No proszę, Liluuuuś!- zajęczał, a ja spojrzałam na niego i gdyby spojrzenie mogło zabijać, on leżałby już przede mną martwy.

-Nie. Mów. Do. Mnie. Liluś.- wysyczałam przez zęby.

-Dobrze, przepraszam cię, Lileńko- powiedział starając się zachować trochę powagi, co, nie oszukujmy się, niespecjalnie mu wyszło. Powaga była ostatnią rzeczą, która kojarzyła mi się z Jamesem Potterem, a przecież wiele rzeczy mi się z nim kojarzyło. Czekolada, cynamon, zapach lasu... I silne ramiona oraz miękkie wargi, którymi ostatnio zostałam obdarowana.

-To jak, panno Evans? Idziemy dzisiaj razem do Hogsmeade, by spędzić najlepszy dzień w naszym życiu?- spytał nonszalancko opierając się o oparcie fotela, na którym wciąż wisiał.

-Niech stracę- odwiedziłam, a on podskoczył z radości i krzyknął na cały zamek:

-LILY EVANS SIĘ ZE MNĄ UMÓWIŁA!

***

-Różdżka, sakiewka z galeonami, książka... tak, chyba mam wszystko- powiedziałam do dziewczyn, które były chyba bardziej podekscytowane niż ja, ja natomiast wcale ich nie rozumiałam. Przecież to zwykłe przyjacielskie wyjście.

Wyszłam z dormitorium, a w pokoju wspólnym czekał już na mnie Rogacz. Miał na sobie czarne jeansy i jasną koszulkę, lekko opinającą jego ramiona, a na jego głowie można było dostrzec artystyczny nieład, który gościł tam tak często, że zdążyłam się już do niego przyzwyczaić. Na nosie miał lekko przekrzywione okulary, a na ustach gościł huncwocki uśmiech.

-Ładnie wyglądasz- przywitał mnie, a ja posłałam mu skromny uśmiech, po czym wyszliśmy z wieży.

***

-Gdzie idziemy?- spytał chłopak, gdy znaleźliśmy się w samym środku uroczego miasteczka, gdzie spacerowało  tego dnia mnóstwo innych uczniów, posyłając nam zdezorientowane spojrzania. Widok Lily Evans i Jamesa Pottera, spacerujących spokojnie ramię w ramię bez żadnych kłótni nie był czymś, co widywało się codziennie.

-A jak myślisz, gdzie uwielbiam chodzić?- zadałam mu podchwytliwe pytanie, chociaż dobrze wiedziałam, iż czarnowłosy będzie znał na nie odpowiedź.

-Więc chodź, łakomczuchu. Idziemy do Miodowego Królestwa.- zaśmiał się i pociągnął mnie za rękę, a ja dałam się mu prowadzić jak małe dziecko, choć nie do końca mi to odpowiadało.

Gdy tylko weszliśmy do sklepu poczułam mój ulubiony woń słodyczy. Uśmiechnęłam się przymykając oczy, a już po chwili byłam obładowana czekoladą w każdej postaci i fasolkami wszystkich smaków.

-Uważaj, Evans, bo niedługo pobijesz Petera w ilości pochłanianych słodyczy- szepnął mi do ucha Potter zachodząc mnie od tyłu, a ja przestraszona wypuściłam z rąk wszystkie słodycze, po czym posłałam mu spojrzenie pełne pretensji. James tylko zaśmiał się przepraszająco i zaczął podnosić moje łakocie, a ja do niego dołączyłam.-Niezdara- podumował wystawiając mi język.

-Głupek- odbiłam piłeczkę i skierowałam się do lady.

***

-Co teraz robimy?- spytałam go, gdy już władowałam wszystkie słodycze do torby używając odpowiedniego zaklęcia, by wszystko spokojnie mi się pomieściło.

-Chodź, usiądziemy gdzieś koło wrzeszczącej chaty i po prostu porozmawiamy objadając się słodyczami. Czyż nie kuszące?- spytał chłopak, a ja pokiwałam głową z entuzjazmem, nienaturalnie szczerząc przy tym zęby.

-Ale dzisiaj jest pięknie! - powiedziałam wystawiając twarz w kierunku słońca i uśmiechając się marzycielsko.

-Rzadko się z tobą zgadzam, ale wyjątkowo przyznam Ci rację. Pogoda jest idealna.

-Ej!  To ja rzadko się z Tobą zgadzam!

-Ty zawsze się ze mną zgadzasz, Liluś.

-Masz gorączkę, Potter? Może pora wracać.

-O to samo miałem zapytać ciebie- odpowiedział okularnik, po czym zaczął dusić się ze śmiechu.

I tak zeszła nasza rozmowa polegająca na kłóceniu się w sposób najbardziej przyjacielski, jaki można sobie wyobrazić.

***

Wyjście naprawdę było bardzo udane. Dobrze bawiłam się w towarzystwie Rogacza i wszystko wskazywało na to, że będzie to spokojny dzień, w którym już nic złego się nie wydarzy. Dzień, w którym nie będę myślała o problemach. A jednak tak bardzo się myliłam.

Gdy wracaliśmy rozmawiając beztrosko, spotkaliśmy rozpromienioną Dorcas w towarzystwie Syriusza Blacka, który też wyglądał na zadowolonego. Było już późne popołudnie, więc zgodnie postanowiliśmy wrócić do zamku.

Nagle z nikąd pojawiło się kilkanaście zakapturzonych postaci. Przestraszona wyciągnęłam różdżkę i walczyłam najlepiej jak dałam radę, ale jednak otaczający mnie przeciwnicy byli silniejsi. Korzystając z chwili, w której mój wróg został obezwładniony popatrzyłam co dzieje się z moimo przyjaciółmi. James, Syriusz i Dorcas również walczyli zaciekle i śmiało mogę stwierdzić, że radzili sobie dużo lepiej niż ja. Podczas mojej kilkusekundowej nieuwagi przeciwnik skierował na mnie różdżkę, a ja, nie wiedząc co właściwie się ze mną stało, osunęłam się w ciemność.

****

Teraz będzie się dużo działo, obiecuję to wam 😂💕 No i coraz bliżej wakacje, więc jak już wywalczę oceny na czerwony pasek rozdziały będą częściej😋

JILY • ostatnia szansa |HuncwociOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz