Impreza rozpoczęła się o godzinie 20:00, a ludzi było tak dużo, że nawet spore powiększenie salonu nie dawało nam wielkiego komfortu. Mimo, że lubiłam imprezy nie przepadałam za tłokiem i obecnością dużej ilości ludzi.
Dziś jednak postanowiłam całkowicie pozwolić sobie na zabawę i przywitać nowy rok najlepiej w moim życiu. Co roku raczej unikałam przyjścia na największą imprezę roku, jaką był sylwester, ale dziś z chęcią zeszłam po schodach z dormitorium w czarnej koronkowej sukience i włosach związanych w luźny kok. Obok mnie szła najładniejsza dziewczyna w Hogwarcie, przyciągająca spojrzenie niemal każdego chłopaka, Dorcas Meadowes. Miała na sobie śliczną, pudroworóżową sukienkę, która była przeciwieństwem mojej przyjaciółki, noszącej zazwyczaj glany i skórzaną, czarną kurtkę.
Ludzie tańczyli i bawili się zatraceni bez reszty. Nie brakowało też alkoholu, który dodawał imprezie pikanterii. Mimo, że balanga dopiero się rozpoczęła, niektórzy już byli pijani. Ja również podeszłam do stolika z alkoholem i nalałam sobie trochę ognistej.
-Nie za ostro, Lily?- spytał mnie Potter, ale nie było w tym kpiny ani wredoty. Był po prostu rozbawiony. Ja jedynie uśmiechnęłam się i zaczęłam rozmowę. Chwilę podyskutowaliśmy z Potterem, aż podszedł do mnie Alex Sky, który również został zaproszony na gryfońskiego sylwestra, jak wiele innych krukonów. Poprosił mnie do tańca, a ja zadowolona zgodziłam się.
Przetańczyliśmy dwie szybkie piosenki, a mnie zaczęła boleć głowa od hałasu. Usiadłam więc na kanapie koło Remusa i chwilę odpoczęłam. Dostrzegłam też Jamesa i Syriusza zawzięcie rozmawiających o czymś. Potter wyglądał na trzeźwego, zresztą okularnik nie był typem chłopaka, który lubi pić. Jego przyjaciel natomiast z trudem trzymał się na nogach, na co zachciało mi się śmiać, choć zwykle pewnie byłabym na niego zła.
-Czy oni znowu coś kombinują?- spytałam znudzona Remusa. Chłopakowi miodowe oczy wesoło błyszczały, a włosy miał dziś wyjątkowo w nieładzie.
-Dawno nic nie wywinęli, to racja. Ale dziś naprawdę nie knują nic złego- powiedział szatyn, czym mnie trochę uspokoił.
-Trzymam Cię za słowo- odpowiedziałam i ruszyłam ku moim przyjaciółkom, które w końcu wypatrzyłam w tłumie.
***
Pięć minut przed północą wszyscy zaczęli oczekiwać nowego roku z niecierpliwością. Ja jednak byłam pełna obaw, bo niebezpieczeństw w czarodziejskim świecie było z dnia na dzień coraz więcej. Czy aby na pewno nowy rok nam ich nie przysporzy?
Czy nowy rok przyniesie cokolwiek dobrego?
Minuta przed północą.
Dostrzegłam czarnowłosego chłopaka przeciskającego się przez tłumy ludzi i zmierzającego w moją stronę, na co uśmiechnęłam się pod nosem. A więc nowy rok przywitam stając obok największego gamonia w Hogwarcie.
I najprzystojniejszego chłopaka w szkole- dodała moja podświadomość.
Przez tą myśl oburzyłam się sama na siebie, ale już po chwili, gdy stanął przede mną okularnik z zachwycającymi oczami przywołującymi na myśl czekoladę, zapomniałam o całym świecie.
-Lily, chciałbym ci coś powiedzieć. Nie mam za wiele czasu, więc...
30 sekund przed północą.
Westchnął głośno i próbował zacząć rozmowę, co jednak trochę mu nie wychodziło, na co uśmiechnęłam się jedynie pokrzepiająco i położyłam dłoń na jego ramieniu.
20 sekund do północy.
-Po prostu... Ostatnio trochę myślałem i...
10 sekund do północy.
-Ahhh Lily....-jęknął zrezygnowany, a ja spojrzałam mu prosto w oczy. Dostrzegłam w nich desperacką potrzebę wyrzucenia z siebie tego co go gnębi- Lily, czy słowa tu mają jakikolwiek sens?- posłał mi szybkie spojrzenie, a ja zdezorientowana czekałam na rozwój wydarzeń.
Patrzyliśmy na siebie krótką chwilę, nie zważając na nic co dzieje się wokół. Wszystko wokół jakby przycichło, tylko moje serce biło niespotykanie głośno.W pokoju wspólnym rozległy się wrzaski i wiwaty, gdyż właśnie wybiła północ. Byliśmy bardzo blisko siebie, a jednak czułam, że wciąż zbyt daleko. W końcu James połączył nasze usta, a ja się nie wyrywałam. Całował mnie delikatnie, jakby obawiał się że to wszystko nie jest realne. Że to wszystko zaraz się skończy.
-James... Ja... to nie powinno się zdarzyć...- oderwałam się od niego i zaczęłam plątać się we własnych słowach, mówiąc jak najciszej, tak by tylko on mnie usłyszał.-Nie mogę. Przepraszam.
Byłam zagubiona, nie wiedziałam co właściwie się wydarzyło i dlaczego nie byłam w stanie odepchnąć go od razu. Co James Potter wyprawia? Najpierw odrzuca moje uczucia, których zresztą sama do końca nie byłam pewna, by potem całować mnie na sam początek roku? To tak jakby zrobić wielkiego kleksa z atramentu na dużym i czystym kawałku pergaminu, na którym planowało się zapisać wiele wspaniałych i niezapomnianych chwil. Atramentowa plama jednak wiele potrafiła zniszczyć, a może jednak mogła stać się ozdobą?
Ale jedno wiedziałam napewno- ten rok zaczął się nietypowo, a ja nie wiedziałam, czy śmiać się czy płakać. Wolnym krokiem, nie zważając na nic, odeszłam do dormitorium i zatrzasnęłam za sobą drzwi, by zagłębić się w głuchej ciszy.
***
DUM DUM DUM!
Pamiętajcie że was kocham❤
CZYTASZ
JILY • ostatnia szansa |Huncwoci
Fanfiction"Byliśmy przecież tylko dwójką nastolatków zagubionych w labiryncie myśli i słów, potrzebujących największej magii, którą jest miłość." #2 w Jily