Światło poraziło mnie w oczy, gdy tylko je otworzyłam, więc natychmiast z powrotem zacisnęłam powieki. Byłam w skrzydle szpitalnym.Przez głowę przemknęły mi różne wspomnienia z najbliższego czasu, ale nie mogłam przypomnieć sobie co spowodowało pobyt w tym znienawidzonym przeze mnie miejscu. Głowa mnie niemiłosiernie bolała, lecz mimo bólu podparłam się na łokciach i zobaczyłam obandażowaną nogę. Po chwili powieki zaczęły mi wolno opadać, po czym znowu zasnęłam.
***
Gdy się obudziłam coś się zmieniło. Oczywiście nadal bolała mnie głowa, a noga, która najprawdopodobniej zwichnęłam pozostawała usztywniona, ale jednak coś było inaczej. Wyczuwałam to, chociaż jeszcze nie wiedziałam co to. Odpowiedź nadeszła, gdy lekko uniosłam głowę.
-Obudziłaś się!- powiedział chłopak z ulgą wymalowaną na rozradowanej twarzy. Jego jasna karnacja idealnie wpasowywała się w niebieskie oczy i jasne włosy.
-Też się cieszę, że Cię widzę- odpowiedziałam i lekko go przytuliłam, by po chwili syknąć z bólu.
-Połóż się- doradził mi Alex Sky patrząc na mnie troskliwie swoimi niebieskimi oczami, które bardzo mi się podobały.
-Dobrze mamo- odrzekłam, po czym zaczęliśmy się śmiać.
-Wiesz że dziś Boże Narodzenie?- zapytał mnie unosząc jedną brew.
-Wesołych Świąt!- krzyknęłam entuzjastycznie posyłając mu szczery uśmiech.
Na rogu mojego łóżka spoczywało kilka paczek owiniętych w najróżniejsze, kolorowe papiery co dawało zaskakujący efekt w pomieszczeniu przepełnionym bielą.
-Wesołych świąt- odpowiedział blondyn i również się uśmiechnął.
Po chwili do sali wparowała pielęgniarka i wygoniła mojego przyjaciela z pomieszczenia, po czym zaczęła faszerować mnie lekarstwami, które miały wyjątkowo paskudny smak. Po zażyciu wszystkich medykamentów postanowiłam zabrać się za rozpakowanie prezentów.
W pierwszej paczce znalazłam książkę z zaklęciami upiększającymi, którą dostałam od Dorcas, co potwierdzała karteczka dołączona do prezentu:
Kochana Lily!
Wesołych świąt! Przesyłam ci praktyczny prezent i uwierz, że jeszcze będziesz mi za to dziękować!
Twoja Doras.Uśmiechnęłam się do siebie i odłożyłam prezent na bok. Kolejny prezent był od Mary i Marleny, które dały mi zestaw perfum, a następny od Alexa z uroczą bransoletką. Następnie otworzyłam paczkę od Remusa z książką. Wzięłam do ręki ostatni podarunek i delikatnie rozerwałam piękny, błyszczący papier.
Wesołych świąt
Peter i SyriuszW środku znajdowało się tyle słodyczy, że ich zapas spokojnie starczy mi do końca mojej hogwackiej
edukacji.Skończyłam otwierać prezenty i z powrotem opadłam na poduszkę, by oddać się w ramiona Morfeusza.
***
Po obiedzie przyszły do mnie dziewczyny z Remusem i Syriuszem. Spędziłam z nimi czas zaskakująco miło i byłam nieziemsko szczęśliwa. Jednak dręczyło mnie jedno.
-Gdzie jest James?- spytałam cicho i niepewnie spojrzałam na przyjaciół.
Dziewczyny wyglądały na nieco speszone, a chłopcy spuścili głowy, jednak po chwili Syriusz odpowiedział niepewnie:
-On... Trudno to wyjaśnić. Ale przyjdzie. Prędzej przy później zawsze jakimś cudem znajduje się blisko ciebie.
W głębi serca coś mnie zabolało, ale przecież nie miałam na co liczyć.
Dlaczego po tym wszystkim miałby mnie odwiedzać? W końcu dał mi do zrozumienia, że jednak się rozmyślił i wcale mu na mnie nie zależy.
Mimo wszystko wzruszyłam ramionami posyłając moim przyjaciołom uspokojące spojrzenie.
-Nic mnie nie obchodzi jego nieobecność- mruknęłam, na co nikt nie odpowiedział.- Dziękuję wam wszystkim za prezenty! Są takie cudowne! - rzuciłam, zmieniając temat.
Powymienialiśmy się jeszcze różnymi nowościami o Hogwarckiej społeczności, po czym oni musieli wyjść, a ja zamknęłam oczy i zasnęłam. Byłam zmęczona, a sen dawał mi ukojenie i pozwolił oderwać się od myśli, które tak bardzo zagracały mój umysł.
***
Gdy otworzyłam oczy było już ciemno. Przez chwilę zastanawiałam się nad godziną, która teraz może być, ale gdy dostrzegłam postać siedzącą przy moim łóżku straciło to dla mnie jakąkolwiek wartość.
Opierał brodę na własnej ręce. Był lekko zamyślony, włosy miał jeszcze bardziej rozczochrane niż zwykle, co tylko dodawało mu uroku. Jego czekoladowe oczy świeciły zachwycająco w ciemności, nadając tajemniczej postury jego właścicielowi.
Tak, przede mną siedział James Potter.
Przez chwilę ogarnęła mnie panika. Nie wiedziałam jak się zachować ani jak zacząć jakąkolwiek rozmowę. Jednak gdy ten tylko mnie zauważył uśmiechnął się smutno i powiedział:
-Hej Lily. Przepraszam że tak późno. Wesołych świąt.
Podał mi do rąk paczkę, a ja lekko zaskoczona posłałam mu słaby uśmiech, po czym otworzyłam prezent. W środku znajdował się naszyjnik z uroczą przywieszką jelenia, a wokół biżuterii owinięta karteczka.
"Abyś nareszcie uwierzyła, że zawsze jestem przy tobie."
Uśmiechnęłam się ponownie do chłopaka i szepnęłam:
-Dziękuję- powiedziałam słabo patrząc ciepło w jego czekoladowe oczy. Zakręciło mi się w głowie więc położyłam się z powrotem na poduszkę.
-Wszystko okej?- spytał chłopak wyglądający na zaniepokojonego.
Wydaje ci się- skarciłam się w duchu. James Potter wcale się o ciebie nie martwi.
-Nie wiem- odrzekłam niepewnie, a on już wiedział, że tak naprawdę niż nie jest okej.
-Wiesz Lily... chciałem cię przeprosić. To przeze mnie tu leżysz. Gdyby nie ja, nie wywróciłabyś się- schował twarz w dłoniach, a ja nie wiedziałam co mam zrobić, więc nieśmiało chwyciłam go za ramię.
-Słuchaj, Potter. Dzięki tobie wiem na czym stoję. Albo aktualnie nie stoję.- Skinęłam głową na zabandażowaną nogę.- To ty mnie tu przynosiłeś, prawda?
Pokiwał lekko i niepewnie głową, a ja posłałam mu pokrzepiający uśmiech, zarazem mu dziękując.
-Lily, to wszystko co powiedziałem...
-Nie martw się. To co ja powiedziałam...
-Wszystko dobrze, Lily. Odpoczywaj, a to co jest między nami... i to czego nie ma... na wszystko nadejdzie czas. Również na wyjaśnienia. Ale teraz musisz wyzdrowieć. Ja już pójdę- powiedział okularnik, a ja pokiwałam głową, posłałam mu uśmiech, a chwilę później znowu zostałam sama.
***
Hej miśki!❤
Możecie napisać co sądzicie o rozdziale :) A ja lecę się uczyć😣
CZYTASZ
JILY • ostatnia szansa |Huncwoci
Fanfiction"Byliśmy przecież tylko dwójką nastolatków zagubionych w labiryncie myśli i słów, potrzebujących największej magii, którą jest miłość." #2 w Jily