Rozdział XL

2.7K 150 117
                                    


-Co to w ogóle za miejsce?- spytałam zachwycona, gdy James i Syriusz następnego dnia zaprowadzili mnie w najbardziej tajemnicze, ale niewątpliwie pełne uroku zakątki Doliny Godryka.

-Coś takiego jak Zakazany Las, ale wcale nie jest zakazany. Brzmi świetnie, nie? I jest tu dużo przytulniej- wytłumaczył mi James i uśmiechnął się po swojemu. Był to uśmiech niepowtarzalny i tylko on umiał się uśmiechać w ten sposób. Jego uśmiech był jednocześnie bardzo zadziorny jak i tak uroczy, że na moich ustach także pojawiała się jego inicjacja.

-Czyli po prostu zwykły las?- rzuciłam, ale widząc jego niezadowoloną minę dodałam- Ale i tak Ci cholernie zazdroszczę, że tu mieszkasz. Mam wrażenie, że Dolina Godryka jest taka beztroska. Że żyje własnym życiem, z dala od zatłoczonej Anglii- powiedziałam, a James podszedł do mnie powoli i chwycił mnie za rękę.

-Nie masz mi czego zazdrościć. Gwarantuję Ci, że jeszcze trochę, a sama będziesz tutaj mieszkała. Będziemy codziennie przychodzić tutaj na długie spacery z psem- zaśmiał się i skinął głową na Syriusza, lecącego w sporej odległości od nas i wyglądającego jak pies, chociaż nadal pozostawał w swojej człowieczej postaci.- Później z naszymi dziećmi. I w ogóle będzie fajnie- mrugnął do mnie, a ja się zarumieniłam.

-Pośpieszcie się!- krzyknął Łapa- w takim tempie nigdy nie dojedziemy nad Orle Jezioro!- zawołał z wyrzutem.

-Orle Jezioro?- spytałam zdziwiona, gdyż żaden z chłopców wcześniej o tym nie wspominał.

-To oczywiście miała być niespodzianka, ale Syriusz ma duże problemy z utrzymaniem języka za zębami. Biedaczek, pewnie sprawia mu to wiele problemów, bo jak tak dalej pójdzie, to kiedyś go uduszę- powiedział Rogacz z wyrzutem, na co się zaśmiałam.

-NIESPODZIANKA to w ogóle to, że zabraliście mnie do jakiegoś lasu. Mam się poczuć uprowadzona, co? A może to jakiś wybitny kawał jak za starych dobrych czasów?  Wczoraj mówiłeś o parku. Oj Rogacz, grabisz sobie! Mów natychmiast o co tutaj chodzi- stanęłam w miejscu, udając że patrzę na niego groźnie.

-Spokojnie, Liluś, po prostu sprawy się trochę pokomplikowały i musieliśmy zmienić plan. Uprowadzona? Hmm, jeśli przez takich przystojniaków jak ja i Syriusz, to żyć nie umierać, prawda?- mruknął, za co oberwał w ramię.

-Nigdzie nie idę. Zaczynam się was bać! A co jeśli wy mnie tam zamordujecie?! Ja was prawie nie znam!

-Chodziliśmy siedem lat razem do szkoły, spędzaliśmy ze sobą wakacje i dodatkowo, co może być dla ciebie niemałym zaskoczeniem,  jestem twoim chłopakiem. A ten przed nami to mój niebiologiczny brat.  Trudno to wyjaśnić, trochę patologia, ale cóż... tak jest. Mam nadzieję, że nie wywołałem u ciebie zbyt dużego zaskoczenia tym natłokiem nowych faktów- zakończył spektakularnie, na co głośno się zaśmiałam.

Więc co to za niespodzianka?- usiłowałam sprytnie zmienić temat.

-Niespodzianka to niespodzianka.- odparł poważnie James, po czym wystawił mi język.- A kto jak kto, ale ty dobrze wiesz, że po Huncwotach możesz spodziewać się wszystkiego.

-Nadal nie rozumiem, dlaczego musimy iść taki kawał. Nie można było tej niespodzianki zorganizować w domu? Nie jestem zbyt wymagającą dziewczyną- fuknęłam.

-Przestań marudzić odburnął brunet. Ja natomiast pobiegłam za Syriuszem, który gonił jak szalony po lesie.

-Znowu zachowujesz się jak pięciolatek- zauważyłam, a Syriusz wystawił mi język.- O, i znowu! Syriuszu, mam wrażenie, że nigdy nie dorośniemy.

-Czy to źle? Poczekajmy lepiej na tego Jelenia, bo kolki dostanie. Nie każdy ma taką formę jak ja- odpowiedział zabawnie, a ja udając powagę odpowiedziałam:

JILY • ostatnia szansa |HuncwociOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz