Ze skrzydła szpitalnego wyszłam dopiero w ostatni dzień bieżącego roku. Huncwoci szykowali niepowtarzalną imprezę, a ja zastanawiałam się co tym razem głupiego wymyślą. Ta noc zapowiadała się ciekawie.-Dziewczyny, chłopcy poprosili żebyśmy zeszły na dół im pomóc.- powiedziała Dorcas wbiegając do naszego dormitorium.
-No więc chodźmy- odpowiedziałam i razem leniwie wyszłyśmy z pomieszczenia.
Pokój wspólny nie był jeszcze gotowy. Owszem, pomieszczenie zostało już powiększone, meble ułożone tak, by na środku można było swobodnie tańczyć, a różnokolorowe balony porozwieszane w każdym możliwym miejscu, ale to nie był koniec. Huncwoci zaplanowali mnóstwo wspaniałych atrakcji, a więc przed nami było całe mnóstwo pracy.
-Cześć- powiedziałyśmy do przyjaciół, a oni na nasz widok się uśmiechnęli.
-Jest mnóstwo roboty. Dobrze, że przyszłyście- wysapał Remus wyglądający na nieźle zmęczonego.
-Po to tutaj jesteśmy- stwierdziłam i wzruszyłam ramionami.
-Więc tak...- zaczął James przeglądając notatki, najpewniej zawierające informacje o tym, co jeszcze nie zostało zrobione.- Mary i Marlena... zostaniecie tutaj z Remusem, pomożecie mu dokończyć dekorowanie sali- dziewczyny pokiwały głowami, a zrezygnowany Remus opadł na fotel.- Syriusz z Dorcas pójdą po ognistą i kremowe piwo do trzech mioteł. Peter, jedzenie należy do ciebie. Pójdziesz do kuchni i przyniesiesz go tyle ile tylko zdołasz. Poproś skrzaty o trochę więcej naczyń i użyj zajęcia zwiększająco-zmniejszajającego, aby wszystko swobodnie przynieść. A ja z... hmm? Evans? Ohh... chyba tylko ty mi zostałaś- dokończył z udawanym zawodem, posyłając mi chytry uśmieszek.
-Nigdzie z Tobą nie pójdę- warknęłam na jego propozycję, na co on tylko uśmiechnął się wrednie i dokończył:
-Ja z Lily pójdziemy po słodycze do miodowego królestwa.
Westchnęłam ciężko i posłałam mu zrezygnowane spojrzenie.
-Nie odpuścisz, co?
-Czy ja kiedykowiek odpuszczam, Evans?
Przewróciłam tylko oczami i wstałam z fotela, wlekąc się za brunetem.
Poszliśmy tajnym przejściem, prowadzącym prosto do miodowego królestwa. Syriusz i Dorcas wybrali inną drogę, którą bliżej było im do Trzech Mioteł, więc byłam skazana na obecność Pottera i nikt nie był wstanie mi pomóc. Droga minęła nam szybciej niż się spodziewałam, więc już po pół godziny znajdowaliśmy się w sklepie pełnym najrozmaitszych czarodziejskich słodyczy. Zawsze miałam słabość do tego miejsca. Uwielbiałam wszelkiego rodzaju łakocie i mimo że jadłam je bardzo często, one wciąż zaskakiwały mnie na nowo, jak zresztą wszystko w niezwykłym, magicznym świecie.
-Powiedziałem Syriuszowi, że spotykamy się o czwartej przy gospodzie pod Świńskim Łbem w centrum Hogsmeade. Mamy więc dwie godziny- stwierdził okularnik wesoło, a ja miałam wielką ochotę pacnąć go w jego rozczochraną łepetynę.-Za dużo- westchnęłam teatralnie, robiąc nieszczęśliwą minę.
-Evans, czy ty sugerujesz, że będziesz się ze mną nudzić?- spytał chłopak zaskoczony i wyraźnie zbulwersowany, na co miałam ochotę parsknąć śmiechem, ale odpowiedziałam tylko obojętnie:
-Być może.
-Ale Lily, przecież wiesz że ze mną nie może być nudno.
-Jeju, odpuść. Wkrótce się przekonamy- jęknęłam, wybierając smak czekolady.
-Ale ja muszę to WY-JA-ŚNIĆ!- powiedział zdesperowany.
-Zamknij się, Łosiu. Wszyscy się na nas patrzą! - szepnęłam uderzając go w ramię.
-To przyznaj, że cieszysz się z tych dwóch godzin, które spędzisz w towarzystwie najwspanialszego chłopaka pod słońcem- odrzekł i wyszczerzył zęby w przeraźliwie idealnym uśmiechu.
-O kim mówisz, Potter?- spytałam roześmiana- Ten opis do ciebie całkowicie nie pasuje.
-Ehh! Bo się obrażę!- westchnął zrezygnowany z miną zbitego psiaka.- Po prostu POWIEDZ, że cieszysz się, że jestem tu z Tobą.
-Ahh tak, ogromnie się cieszę, że jesteś tu ze mną, nawet nie wyobrażasz sobie jaki spotkał mnie zaszczyt, Potter- powiedziałam z nieukrywaną ironią.
-W końcu okazujesz mi szacunek, panienko- odpowiedział tamten, po czym obaj wybuchnęliśmy śmiechem.
Gdy się opanowaliśmy, zaczęliśmy wybierać różne słodycze i przekąski.
-Truskawkowa- warknęłam, gdy włożył kilka sztuk orzechowej czekolady do koszyka.
-Remus lubi orzechową- odparł James.
-Przecież Remus nie zje tyle czekolady!- jęknęłam- Weźmy trochę truskawkowej!
-Niech ci będzie, Evans- westchnął i wsadził do koszyka tabliczkę truskawkowej czekolady.
Po chwili wyszliśmy ze sklepu z pełnymi torbami łakoci. Śnieg lekko pruszył, opadając na moje ogniste włosy.
-A to dla ciebie, księżniczko- powiedział James i dał mi lizaka w kształcie serca.
-Jak uroczo!- pisnęłam. Dziękuję- odrzekłam z wdzięcznością, bo akurat miałam wielką ochotę na coś słodkiego.
-W zamian pójdziesz ze mną w takie jedno miejsce. Na pewno ci się spodoba.
Pokiwałam tylko głową, gdyż w ustach miałam już wielkiego lizaka i takim sposobem szliśmy razem obładowani torbami ze słodyczami przez pół wioski do tajemniczego miejsca.
Tym wspaniałym miejscem okazała się być niewielka polanka u samego końca Hogsmeade. Śnieg wszystko przysypał, lecz starałam wyobrazić sobie jak ślicznie byłoby tu na wiosnę.
-Ładnie- przyznałam, a James huncwocko się uśmiechnął. Usiedliśmy na trawie odkładając słodycze na bok i po prostu cieszyliśmy się ładnym popołudniem.
-Chciałbym żeby ta chwila trwała wiecznie- powiedział Rogacz siadając trochę bliżej mnie.
Pomyślałam jak by to było, gdyby czas się zatrzymał w tym momencie. Jakby to było siedzieć tu bez żadnych problemów i zmartwień, po prostu ciesząc się życiem i tym, że mamy koło siebie kogoś... no właśnie, właściwie kogo? Czy chciałam siedzieć tu z Potterem?
Tak- podpowiedział mi jakiś cichy głos w mojej głowie. To jest to czego pragnę.
Natychmiast odrzuciłam od siebie myśli i odpowiedziałam mu krótko:
-Ja też. Ale zaraz musimy się zbierać, bo Syriusz zacznie wymyślać teorie spiskowe, a tego raczej żadne z nas by nie chciało- powiedziałam wesoło na co obaj się zaśmialiśmy. James wstał podając mi rękę.
-Chyba nie było tak źle- stwierdził pewny siebie, gdy wracaliśmy w miejsce, gdzie umówiliśmy się z przyjaciółmi.
-Było super- powiedziałam, posyłając mu skromny uśmiech. Poczułam jak się rumienię.
-Kiedy to powtarzamy?- spytał brunet a ja uniosłam brwi. -Evans, umówisz się ze mną?- dodał, zanim zdążyłam mu odpowiedzieć.
-Nie, Potter, nie umówię się z Tobą.
I tak zaczęliśmy się kłócić przyciągając karcące spojrzenia mijających nas ludzi.
***
JILYYYY!
CZYTASZ
JILY • ostatnia szansa |Huncwoci
Fanfiction"Byliśmy przecież tylko dwójką nastolatków zagubionych w labiryncie myśli i słów, potrzebujących największej magii, którą jest miłość." #2 w Jily