Rozdział XXXV

2.8K 194 137
                                    


Wieczorem ubrałam wygodne ciuchy i razem z Dorcas skierowałam się do dormitorium  Huncwotów. Był leniwy piątek, więc mogłyśmy dziś trochę poszaleć, co ostatnio zdarzało nam się bardzo rzadko.  Zbliżały się OWTM-y, więc każdą wolną chwilę poświęcałyśmy nauce, powstrzymywaniu stresu i... naszym chłopakom.

Pukając do drzwi spodziewałam się tam raczej okropnego bałaganu, porozrzucanych skarpetek czy ewentualnie papierków po cukierkach, więc zaskoczyła mnie schludność jaką ujrzałam w pomieszczeniu. Przywitałam się z Syriuszem, Remusem i Peterem, po czym podeszłam do Jamesa i dałam mu szybkiego całusa w policzek, na co on uśmiechnął się łobuziersko i przyciągnął mnie bliżej siebie.

-Co robimy?- wymamrotałam, opierając się o umięśniony tors Jamesa i bawiąc się jego dłonią.

-Możemy pograć w butelkę- powiedział Lunatyk dość znudzonym głosem.

- Nie jesteśmy już w pierwszej klasie. Trzeba wymyślić coś bardziej kreatywnego- powiedziałam przygryzając wargę.

-Porozmawiajmy o życiu- powiedział poważnie Syriusz Black, na co wszyscy wybuchnęliśmy śmiechem. Brunet zrobił urażoną minę i zamruczał pod nosem coś, co brzmiało jak obelgi skierowane w naszą stronę.

-W sumie to nie jest taki zły pomysł- stwierdził po dłuższej chwili James, kładąc głowę na moim ramieniu i obejmując mnie rękoma od tyłu.

-Można by spróbować- odpowiedziałam.

-Więc jakie macie plany na życie?- powiedział rozbawionym głosem Remus, czym włączył u mnie intensywne myślenie. Kto jak kto, ale on na pewno nie był zainteresowany tematem przyszłości.

Nie wiedziałam jeszcze co chciałabym robić w życiu. Wiedziałam, że chcę pomagać ludziom. Na wszelki możliwy sposób, sprawiać by wśród wszystkich niebezpieczeństw mogli choć na chwilę znów się uśmiechnąć. Znów poczuć bezpiecznie.  Ale czy cokolwiek było bezpieczne?

No i, oczywiście, miałam jakieś wyobrażenia na temat przyszłości  z Jamesem Potterem. Chciałam być blisko niego, chciałam czuć jego obecność i słuchać bicia jego serca wczesnym rankiem i wtedy, gdy będziemy kłaść się spać. Chciałam, abyśmy się pobrali, zamieszkali w jakimś pięknym miejscu z dala od zła, jakie ofiaruje nam podły świat. Chciałam z nim założyć rodzinę, kłócić się o głupoty i godzić pocałunkiem. Chciałam się z nim zestarzeć i umrzeć z wiedzą, że wciąż mnie kocha. Że kochać mnie będzie już zawsze.

Popatrzyłam na obiekt moich przemyśleń, który również uważnie wertował mnie swoim wzrokiem. Gdy nasze spojrzenia się spotkały posłałam mu lekki uśmiech, który odwzajemnił w swój huncwocki sposób.

-Nie wiem jak będzie wyglądało moje życie, ale raczej nudne nie będzie- podsumował z wielkim uśmiechem na ustach, na co Syriusz przybił mu piątkę, a ja z Dorcas wymieniłam przerażone spojrzenia.

-Spokojnie, ty też nie będziesz się nudziła- wyszeptał mi do ucha i pogładził mnie po ramieniu.

-Właśnie tego się obawiam- wymruczałam, a reszta się zaśmiała.- A tak serio? Co chcecie robić... po szkole? Przecież to już... tak niedługo... kiedy minęło te siedem lat?

-Chcę zostać aurorem i pracować z moim najlepszym przyjacielem- rzucił Syriusz i popatrzył porozumiewawczo na Jamesa, po czym puścił mu oczko.- No i oczywiście, chcę być co tydzień zapraszany na herbatkę do państwa Potterów.

-Załatwione- powiedzieliśmy z Jamesem jednocześnie.

-Ja i Lily będziemy mieszkać w dolinie Godryka- oznajmił James, a ja popatrzyłam na niego zdziwiona.

JILY • ostatnia szansa |HuncwociOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz