Rozdział 27

163 12 2
                                    


...Podniósł się do siadu i zdjął ubranie. Spowrotem się położył a ja się w niego wtuliłam.

***
- Jesteśmy! - usłyszałam głos dobiegający z dołu.

- To moi rodzice. - powiedziałam i spojrzałam na Rye'a.

Podniosłam się z łóżka i wyciągnełam rękę w stronę mojego chłopaka. On mi ją podał po czym również wstał. Razem zeszliśmy na dół gdzie zobaczyłam moich rodziców.

- Mamo. Tato.  Chcę wam przedstawić Ryan'a. Mojego chłopaka. - powiedziałam.

- Witaj. - odezwał się mój ojciec i wyciągnął do Rye'a rękę, którą mu podał. - Jestem Kamil.

- Dobry wieczór. Ryan. - odpowiedział.

Następnie Rye podszedł do mojej matki i z nią również się przywitał.
Razem usiedliśmy w salonie i rozmawialiśmy. 
Nagle zadzwonił do mnie telefon. Wyszłam do kuchni żeby odebrać. Była to Klaudia.

- Hej. Coś się stało? - powiedziałam.

- Noo..  Mniej więcej tak. - odpowiedziała.

- Co jest?  -zapytałam.

- Jutro o godzinie 13 będziemy na lotnisku w Londynie i musisz się tam po nas zjawić. -zapewne się uśmiechneła.

- Jezu! To świetnie! Będę napewno. - pisnełam radosna.

- To do jutra. -powiedziała.

- Do jutra.

Wróciłam do salonu gdzie byli moi rodzice i mój chłopak. Zajełam miejsce obok bruneta. Minęło sporo czasu nim zorientowaliśmy się, która jest godzina. Było grubo po północy. 

- Ryan może zostaniesz na noc? - zaproponowałam.

- Jeżeli twoi rodzice nie mają nic przeciwko. - spojrzał na nich.

- Ależ oczywiście,  że nie mamy. - powiedziała matka.

- W takim razie bardzo chętnie. - uśmiechnął się do mnie. 

Złapałam go za rękę i razem udaliśmy się na górę. Gdy byliśmy już w pomieszczeniu zamknełam drzwi na klucz. Spojrzałam na Ryan'a stojącego kilka centymetrów ode mnie, który też na mnie spoglądał. Podeszłam do niego i zachłannie wpiłam się w jego usta. Oddawał każdy pocałunek. Cofał się w tył ciągnąc mnie za sobą. Rzucił się na łóżko a ja usiadłam okrakiem na jego biodrach. Zaczełam całować linię jego szczęki, i zjeżdżałam pocałunkami coraz niżej.  Złapałam za jego koszulę i ją z niego zrzuciłam. Całowałam jego klatkę piersiową, a on wzdychał. Zdjełam jego spodnie po czym rzuciła je gdzieś w kąt pokoju. Ponownie zaczełam całować jego usta. Rye ściągnął moją górna część garderoby.

- Poczekaj momencik. - powiedziałam i poszłam do łazienki.

Zamknełam się w łazience i Zrobiłam to co miałam zrobić. Gdy skończyłam odkłuczyłam drzwi i lekko je popchnełam.

- To teraz idziemy spać. - powiedziałam ubrana w piżamę.

- Jaja sobie robisz? - zapytał patrząc na mnie? - narobiłaś mi ochoty i co teraz?  Przez ciebie mam problem. - spojrzał na swoje bokserki co też uczyniłam.

- Musisz sobie poradzić sam skarbie. - uśmiechnełam się szyderczo.

- Jesteś okrutna. - przewrócił oczami.

Odkrył kołdrę i wszedł do łóżka. Poklepał miejsce obok siebie tym samym dając mi znak, żebym położyła się obok co uczyniłam. Rye objął mnie ramieniem, a ja się w niego wtuliłam. Po chwili usłyszałam jego równomierny oddech co oznaczało, że zasnął.

Zaczełam się zastanawiać nad tym co dwa tygodnie temu powiedział mi Jack. Pies wpadł pod auto? Nie wierzę w to. Musiała być inna przyczyna jego reakcji, o której nie chce mi powiedzieć. No ale nie będę na niego naciskać. Może kiedyś sam mi powie.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Cześć skarbeńki ❤
Jak wam mija dzień / wieczór / noc?

Dzisiaj trochę krótszy.

Do następnego! Buźka. 🍀 

Pierwszy koncert, pierwsza miłość. | ZAKOŃCZONA | Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz