Rozdział 56

88 4 0
                                    


***
POV ANDY

- Wstawaj! - krzyknął nade mną Mikey

- Daj mi spać. - wymamrotałem i okryłem się szczelniej kołdrą

- Amelia, Klaudia i Jessica tu idą, ale jak wolisz. - wzruszył ramionami

- Co!? - automatycznie się podniosłem do siadu

- Idą tu. Przeliterować Ci to Fowler?

- Za ile będą? - zapytałem

- Nie wiem, może trzydzieści minut. - spojrzał na mnie

- Ktokolwiek jest w łazience, wypad! - krzyknąłem

Pobiegłem to wspomnianego pomieszczenia, które było zamknięte. Dlaczego akurat teraz?

- Wyłaź! - krzyknąłem

- Teraz nie mogę. - usłyszałem Brook'a

- Boże, Brooklyn.

- Wystarczy Brook. - rzucił

Pobiegłem do pokoju Ryan'a i wszedłem bez pukania. Chłopak leżał na łóżku z książką w dłoni. Spojrzał na mnie ze zdziwieniem i chyba czekał, aż coś powiem.

- Skorzystam z łazienki okej? - zapytałem

- Jasne. - uśmiechnął się

Wszedłem do pomieszczenia od razu zrzucając z siebie koszulkę i bokserki. Wszedłem pod prysznic i zacząłem mydlić moje ciało. Umyty ubrałem czyste ubrania i zacząłem szczotkować zęby. Gotowy wszedłem z pomieszczenia i usłyszałem, że dziewczyny już tu są. Chciałem do nich dołączyć, ale zatrzymał mnie Rye.

- Ta czy ta? - zapytał pokazując mi dwie bransoletki w telefonie

- Ta druga. - powiedziałem - A co?

- Prezent dla Klaudii. - oświadczył

Uśmiechnąłem się do niego i razem poszliśmy do naszej salono-kuchnio-sypialni.

- Cześć dziewczyny. - powiedziałem zwracając ich uwagę

- Hej. - uśmiechneły się

Usiadłem na moim łóżku obok Amelii i wsłuchiwałem się w rozmowę.

- Jess pasuje Ci ten piątek? - zapytałem

- Tak. - uśmiechneła się

- Może być 19?

- Może.

- To świetnie. - uśmiechnąłem się

***

Następnego dnia wstałem około dziesiątej. Ogarnąłem się i siedziałem z Ryan'em przeglądając social media.

- Co tam Fovs? - zapytał

- W porządku. - spojrzałem na niego - A u Ciebie?

- Też tylko trochę żal mi tego co zbudowaliśmy przez te trzy lata. - powiedział - Bo RoadTrip zaprzestalo działalność, Randy się rozpadło, koniec tras i spotykania tych wszystkich wspaniałych ludzi na koncertach.

- Randy nigdy się nie rozpadnie stary. - uśmiechnąłem się do niego - A to nie jest nasz koniec, robimy sobie poprostu przerwę, wrócimy na scenę.

- Mam taką nadzieję. - uśmiechnął się smutno

- Ale popatrz na to z innej strony. - powiedziałem - Masz super dziewczynę, jesteś szczęśliwy i to chyba jest najważniejsze co nie?

- Tak, racja. Klaudia jest naprawdę wspaniała. Tylko będzie mi brakować śpiewu.

- Śpiewać możemy cały czas. Chociażby dla dziewczyn, dla siebie czy gdziekolwiek indziej.

- A co jeżeli przez tą przerwę nasz kontakt się zmieni? - zapytał patrząc mi w oczy

- Ryan zawsze będziemy braćmi, pamiętaj o tym.

- Dzięki, że jesteś Andy. - uśmiechnął się

- Bracia są na zawsze.

***
Około szesnastej wyszedłem z mieszkania bo dzisiaj miałem iść z Amelia do tego lokalu. Po standardowych czterdziestu minutach byłem u niej. Zapukałem, a chwilę później drzwi się otworzyły. Brunetka była ubrana w jasno szare dresy podwinięte lekko do góry, dużą czarną bluzę, która była Jack'a, a na to miała jeansową kurtkę z futerkiem, na stopach białe conversy i telefon w ręce.

Wyszła i zakluczyła za sobą drzwi. Postanowiliśmy zamówić taksówkę, bo była to naprawdę długa droga.

Będąc na miejscu, lokal od razu mi się spodobał. Drzwi były duże, drewniane i w starym stylu. Schodziło się po schodach w dół, które również były drewniane. Ściany były z czerwonej cegły, podłoga z drewna i ogólnie było tu bardzo klimatycznie. Podobalo mi się, Amelia oddaliła świetną robotę znajdując to miejsce.

- Tu jest cudownie. - powiedziałem rozkładając się - Świetna robota Am.

- Dzięki. - uśmiechneła się

Zabraliśmy się do roboty. Ja zacząłem wieszać lampki, a dziewczyna szykowała stół.
Po kilku godzinach pracy stwierdziliśmy, że jest idealnie.

- A tak w ogóle to czy Jessica lubi długie spacery? - zapytałem - Bo wolałbym z nią tutaj przyjść, ale jeżeli długie spacery to nie jej bajka to pojedziemy taksówką.

- Jess bardzo lubi spacery, te długie w szczególności. - powiedziała

- Mam jeszcze jedną prośbę..

- Hm?

- Pomożesz mi coś ugotować? - zapytałem niepewnie

- Wiesz co?

- Okej, rozumiem.

- Chciałam tylko powiedzieć, że zadajesz głupie pytania, i że Ci pomogę. - wyszczerzyła się

W odpowiedzi przytuliłem ją tym samym dziękując za to co dla mnie robi. Będę musiał jej kupić naprawdę duże żelki.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Cześć!

Chcę tylko powiedzieć, że naprawdę cieszę się, że ktoś czyta to ff. Dziękuję! 💗

Do następnego. Buźka! 🍀

Pierwszy koncert, pierwsza miłość. | ZAKOŃCZONA | Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz